Czarne łabędzie

Ta metafora brzmi groźnie. Opisuje zdarzenia nieprzewidywalne, ale i te, których konsekwencje są wyjątkowo poważne. Jak nie dać się zwieść, że mało prawdopodobne nigdy się nie zdarzy?

05.09.2017

Czyta się kilka minut

 / HANNIBAL HANSCHKE / AFP / EAST NEWS
/ HANNIBAL HANSCHKE / AFP / EAST NEWS

Nigdy w życiu nie widziałem czarnego łabędzia. Ale czy to, że do tej pory wszystkie spotkane przeze mnie łabędzie były białe lub szare, oznacza, iż nie może się przytrafić dzień, kiedy zobaczę łabędzia czarnego? Innymi słowy: czy my, współcześnie żyjący, bierzemy pod uwagę, że w życiu indywidualnym lub zbiorowym mogą zaistnieć zdarzenia, których sobie do tej pory nie wyobrażaliśmy, albo przekonani byliśmy, że prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest marginalne?

Do czasu holenderskiej wyprawy Wilema de Vlamingha do Zachodniej Australii w 1697 r., która na rzece Swan River zobaczyła po raz pierwszy czarne łabędzie, prawie nikt na świecie nie dopuszczał myśli, że okazy takie mogą w naturze istnieć. Od tego czasu w wielu językach upowszechniła się metafora „czarnego łabędzia” – zdarzenia niezwykle rzadkiego albo takiego, które do tej pory było uważane za nieprawdopodobne lub niemożliwe.

Przewidzieć nieprzewidywalne

Łabędzie spotkać można także w innych metaforach. Najstarszą i najbardziej znaną jest „łabędzi śpiew”, oznaczający ostatnie działanie lub ostatnie słowa przed upadkiem bądź śmiercią. W nauce z kolei, w dłuższej nieco frazie, łabędzie pojawiły się w XVIII wieku w twórczości szkockiego filozofa Davida Hume’a jako metaforyczne uzasadnienie niedostatków poznania w drodze rozumowania indukcyjnego: „Żadna liczba białych łabędzi nie przesądza o tym, że wszystkie łabędzie są białe, ale znalezienie jednego czarnego łabędzia jest wystarczające do odrzucenia tego twierdzenia”. W pracach późniejszych nau­kowców, szczególnie Karla Poppera, powyższa metafora wykorzystana została do zilustrowania istoty falsyfikacji hipotez. Żadna liczba obserwacji, prób, eksperymentów nie stanowi dowodu prawdziwości hipotezy. Zdaniem Poppera hipotezy nie są weryfikowalne, lecz jedynie falsyfikowalne. Formułowanie pewnych hipotez, obalanie niektórych z nich i na tej podstawie stawianie nowych stanowi jedną z dróg poznania naukowego.

O ile z perspektywy rozwoju nauki „czarne łabędzie” są oznaką postępu, bo prowadzą do poszerzania horyzontów, do nowych odkryć i stawiania nowych hipotez, to w dziedzinie życia społecznego i ekonomicznego metafora ta brzmi groźnie. Opisuje bowiem nie tylko zdarzenia nieprzewidywalne, o małym prawdopodobieństwie wystąpienia, ale jednocześnie te, których konsekwencje są wyjątkowo poważne. Z tego powodu „czarny łabędź” jest kategorią zjawisk stanowiących ogromne wyzwanie dla osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo życia zbiorowego i zarządzanie ryzykiem. Atak terrorystyczny na Nowy Jork 11 września 2001 r., wybuch i katastrofalny wyciek ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej w 2010 r., awaria elektrowni jądrowej w Fukushimie w marcu 2011 r., decyzja o wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE – to tylko nieliczne przykłady zdarzeń zaliczanych do tej kategorii. Każde z nich jest nowym doświadczeniem ludzkości, którego źródło próbujemy zrozumieć, aby podobnym zdarzeniom zapobiegać lub być na nie lepiej przygotowanym. Istota wyzwania leży właśnie w wiedzy i wyobraźni o możliwościach zrealizowania się zjawisk mało przewidywalnych.

Szerokie spojrzenie

„Czarne łabędzie” mogą być konsekwencją tego, że nie zdajemy sobie sprawy z naszej niewiedzy na pewien temat (np. rozwoju epidemii nieznanej dotychczas choroby). Krótkie angielskie określenie tego stanu – unknown unknowns – zapamiętano z konferencji prasowej sekretarza Stanu USA Donalda Rumsfelda z 2002 r., gdy opisywał brak dowodów na powiązania rządu Iraku z dostarczaniem terrorystom broni masowego rażenia. Ale zdarzenia określane tytułową metaforą mogą wystąpić także wtedy, kiedy zdajemy sobie sprawę z naszej niewiedzy (known unknowns), np. o skali konsekwencji pewnych działań.

Najczęściej jednak zjawisko „czarnego łabędzia” powiązane jest albo z brakiem wiarygodnych ocen prawdopodobieństw wystąpienia takich zjawisk, albo z niewiarą, że zdarzenia o bardzo małym prawdopodobieństwie mogą się w rzeczywistości zrealizować. Ta ostatnia, dość powszechna nasza słabość – niedopuszczanie myśli, że może zaistnieć coś o bardzo małym prawdopodobieństwie wystąpienia – jest niebezpieczna. A prawdopodobieństwa niektórych zagrożeń wydają się naprawdę bardzo małe. W szczególności, kiedy określone zagrożenie może się zrealizować jedynie pod warunkiem, że jednocześnie wystąpią dwie niezależnie działające przyczyny, każda o bardzo małym prawdopodobieństwie. W takich sytuacjach prawdopodobieństwo zagrożenia oblicza się jako iloczyn dwóch bardzo małych prawdopodobieństw, np. jedna dziesięciotysięczna przemnożona przez taką samą wielkość daje ostateczne prawdopodobieństwo równe jednej stumilionowej.

W ocenie ryzyka takich zdarzeń trzeba jednak uważnie dociekać, czy dopuszczalne jest założenie o niezależności przyczyn. Np. katastrofa w Fukushimie była bezpośrednio spowodowana trzęsieniem ziemi, które w dalszej kolejności wywołało powstanie olbrzymich fal tsunami i doprowadziło do zniszczenia zbiorników paliwa. Nie były to przyczyny działające niezależnie od siebie.

Koncepcje prawdopodobieństwa, które większość z nas zna ze szkoły lub z literatury, okazują się prawie bezużyteczne, gdy odniesie się je do zdarzeń jednostkowych, niemających żadnej przeszłości w historii. O spełnieniu założenia na temat powtarzalności zdarzeń w jednakowych okolicznościach nie może tu być mowy. Pozostaje więc odwołanie się do wiedzy eksperckiej i skorzystanie ze znanej od czasów Thomasa Bayesa (1702-61) subiektywnej (personalistycznej) interpretacji prawdopodobieństwa. Ta jednak wymaga od zarządzających ryzykiem szerokiego i krytycznego spojrzenia na dane zagrożenie. Po pierwsze, skorzystania z rosnących zasobów użytecznych informacji na dany temat, w tym ocen i opinii ekspertów. Po drugie, zweryfikowania prawdziwej wartości uzyskanych informacji i stopnia ich aktualności.

Wiedza jako broń

Norweski badacz tych zagadnień, Terje Aven, w swojej książce „Risk, surprises and black swans” (Ryzyko, niespodzianki i czarne łabędzie) najsilniej akcentuje właśnie „siłę wiedzy” (strength of knowledge) w ocenie prawdopodobieństw. Mieści się w tym także umykająca aktualność pewnych wcześniejszych ocen, które mogą sprawić, że zdarzenia uważane kiedyś za prawie niemożliwe mogą mieć teraz istotnie wyższe szanse realizacji. Autor wskazuje, że obserwowane w okolicach Fukushimy fale tsunami w XVII wieku miały wysokość znacznie poniżej poziomu bezpieczeństwa dla wybudowanej później elektrowni. Dawne szacunki prawdopodobieństwa takiej katastrofy, do jakiej doszło w 2011 r., były raczej poprawne.

To, na ile bezpiecznie będziemy się czuli w świecie szybkich zmian, a jednocześnie w otoczeniu rosnących zasobów informacji i danych, stanowiących przeciwwagę dla naszej niepewności, zależeć będzie od wielu czynników. I podobnie jak w innych sytuacjach, największe znaczenie będzie miał nadal człowiek. Być może katastrofy w Zatoce Meksykańskiej dałoby się uniknąć, albo przynajmniej zmniejszyć jej rozmiary, gdyby jeden z pracowników – jak pisze Terje Aven – nie przeoczył ostrzeżenia dotyczącego możliwości wybuchu z powodu wzrostu ciśnienia w jednym z odwiertów.

Gromadzimy coraz więcej danych różnego rodzaju i coraz szybciej potrafimy je przetwarzać. W jaki sposób zostaną one ostatecznie wykorzystane, czy to do szacowania prawdopodobieństw, czy do ostrzegania o symptomach zagrożenia, decydować będzie człowiek. Być może, w chwili jakiegoś nieznanego nam wcześniej zagrożenia, ktoś z nas? Bo „czarne łabędzie” występują bardzo rzadko, są prawie nierealne, a nieść mogą skutki o równie niewyobrażalnej skali. Nie jesteśmy wobec nich zupełnie bezradni.©

Prof. MIROSŁAW SZREDER jest ekonomistą, specjalizuje się w rozwoju i nowych zastosowaniach nauk ilościowych, szczególnie statystyki. Członek Komitetu Statystyki i Ekonometrii PAN.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2017