Cypr: kto jest winny w sprawie gwałtu

19-letnia Brytyjka, oskarżona o kłamstwo w sprawie zbiorowego gwałtu, przez pół roku nie mogła opuścić śródziemnomorskiej wyspy. Choć jest już w domu, to nie koniec historii, w której domniemana ofiara stała się domniemaną oskarżoną.

13.01.2020

Czyta się kilka minut

19-letnia Brytyjka oskarżona o składanie fałszywych zeznań, wraz z matką,  w drodze do sądu w Paralimni.  Cypr, 7 stycznia 2020 r. / PETROS KARADJIAS / AP / EAST NEWS
19-letnia Brytyjka oskarżona o składanie fałszywych zeznań, wraz z matką, w drodze do sądu w Paralimni. Cypr, 7 stycznia 2020 r. / PETROS KARADJIAS / AP / EAST NEWS

Oskarżono ją o fałszywe zeznania i wprowadzenie w błąd policji. 7 stycznia sąd w Paralimni skazał ją na kilka miesięcy więzienia w zawieszeniu. Gdy przed budynkiem sądu demonstrowały aktywistki organizacji kobiecych, sędzia Michalis Papathanasiou wyjaśniał, że biorąc pod uwagę wiek i zły stan psychiczny oskarżonej, postanowił dać jej „drugą szansę”. Pytanie tylko, czy w ogóle miała ona kiedykolwiek szansę na przejrzysty proces i na sprawiedliwość.

Ale – po kolei.

„Parodia sprawiedliwości”

Sprawa Brytyjki (nawet jej imienia nie podano do wiadomości publicznej) wywołała poruszenie na Cyprze i poza jego granicami. W ostatnich dniach zaangażował się w nią szef brytyjskiej dyplomacji, a na Wyspach pojawiły się apele o turystyczny bojkot Cypru (na tę wyspę przyjeżdża co roku ponad milion Brytyjczyków).

Wyrok w zawieszeniu pozwolił dziewczynie na natychmiastowy powrót do domu, a Cypryjczykom dał zapewne nadzieję, że sprawa przycichnie. Jednak obrońcy zapowiadają apelację i walkę o uchylenie skazującego wyroku. Bo choć dziewczyna jest wolna, to wyrok będzie już miała wpisany w życiorys.

Minionej jesieni miała zacząć studia. Tymczasem przez pół roku nie mogła opuścić wyspy, a w więzieniu spędziła znacznie więcej czasu niż mężczyźni, których oskarżyła o napaść i gwałt. Cierpi na zespół stresu pourazowego, lęki i nadmierną senność (jej matka twierdzi, że córka sypia po 20 godzin na dobę).

„Uważamy, że to parodia sprawiedliwości. Ta sprawa była strasznie prowadzona od pierwszego dnia. Bez względu na to, co się stało tamtego wieczora w lipcu 2019 r., ta kobieta jest ofiarą” – komentowała wyrok Susana Elisa Pavlou, szefowa Śródziemnomorskiego Instytutu Gender Studies (Mediterranean Institute of Gender Studies), organizacji pozarządowej zajmującej się prawami kobiet.

Co się stało w Ayia Napa

W tamten lipcowy wieczór ubiegłego roku na komisariat policji w popularnym cypryjskim kurorcie Ayia Napa zgłosiła się młoda dziewczyna. Twierdziła, że została zgwałcona w hotelowym pokoju przez grupę młodych Izraelczyków. Policjanci szybko zatrzymali 12 obywateli Izraela, w wieku od 15 do 22 lat. Potem – po sprawdzeniu m.in. materiału genetycznego z pokoju – pięciu z nich zwolniono.

Z relacji kobiety wynikało, że wcześniej spotykała się z jednym z Izraelczyków; mieli wakacyjny romans. Tamtego dnia, gdy byli we dwoje, do pokoju mieli wpaść jego koledzy. Twierdziła, że kazała im wyjść, ale nie posłuchali: mieli ją siłą przytrzymać na materacu i wielokrotnie zgwałcić. Wszystko to mieli nagrywać telefonami. Natomiast zatrzymani mężczyźni nie zaprzeczali, że doszło do kontaktu seksualnego, lecz twierdzili, że wszystko odbyło się za zgodą dziewczyny – miałby to być zatem seks grupowy.

Dziesięć dni po tym, jak Brytyjka zgłosiła gwałt, poproszono ją o ponowne przyjście na posterunek policji, aby wyjaśnić kilka szczegółów. Poszła sama, sądząc, że chodzi tylko o jakąś formalność. Tymczasem przez osiem godzin była przesłuchiwana przez dwóch policjantów – bez obecności prawnika czy kogoś bliskiego. Wreszcie, w środku nocy, podpisała – jak potem powiedziała, pod presją – oświadczenie, w którym odwołała wcześniejsze zeznania.

Lingwista, który analizował potem tekst tego oświadczenia, uznał, że – sądząc po błędach językowych – nie napisała go osoba posługująca się angielskim jako ojczystym językiem. Czy zostało jej podyktowane? Sąd się tym nie zajmował. Jest tu zatem słowo przeciwko słowu – przesłuchanie nie było nagrywane.

Wycofanie zeznań niczego jednak nie zakończyło, lecz dopiero rozpoczęło: w jednej chwili Brytyjka nie była już ofiarą, lecz oskarżoną o składanie fałszywych zeznań – i w takiej roli trafiła na kilka tygodni do więzienia. Wprawdzie wyszła z niego pod koniec sierpnia, ale musiała oddać paszport i pozostać na wyspie.

Natomiast jej domniemani gwałciciele wyszli na wolność natychmiast – i już następnego dnia byli w domach, w Izraelu. Na lotnisku witano ich jak bohaterów. „To dziwka” – wołali triumfalnie o dziewczynie, która została na wyspie. Nigdy nie zostali już przesłuchani, ich życie zwyczajnie potoczyło się dalej.

Wyspiarskie klimaty

„Już wtedy w lipcu wiedzieliśmy, że system zawiedzie tę młodą kobietę – mówiła mediom Zelia Gregoriou, założycielka Sieci Przeciwko Przemocy Wobec Kobiet (Network Against Violence Against Women). – Każde zgłoszenie gwałtu jest prewencyjnie traktowane jako zgłoszenie fałszywe. To nie jest wyjątkowa sytuacja”. Zelia Gregoriou twierdzi, że wyjątkowe nie jest też zastraszanie kobiet przez tutejszą policję.

Cypr, kraj członkowski Unii Europejskiej, ratyfikował w 2017 r. Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Ma najwyższy w Europie poziom zgłaszania przypadków przemocy seksualnej na policję (choć nie zwiększa to wcale liczby spraw, które znalazły finał w sądzie; podobny trend widać też zresztą w innych krajach).

Jak to jednak często bywa, problem leży nie w przepisach, lecz w ich egzekwowaniu oraz w zmianie mentalności.

W 2016 r. cypryjski Sąd Najwyższy obniżył karę więzienia dla dwóch gwałcicieli – z 12 do 10 lat pozbawienia wolności – bo uznał, że podczas gwałtu „nie użyto nadmiernej przemocy wobec ofiary, a jedynie gróźb i uderzenia w twarz”.

W ubiegłym zaś roku Cyprem wstrząsnęła sprawa seryjnego mordercy – zawodowy oficer zabił w ciągu trzech lat pięć kobiet i dwie dziewczynki (pochodziły z Filipin, Nepalu i Rumunii). Być może ofiar byłoby mniej, gdyby cypryjska policja poważnie potraktowała zgłoszenia o zaginięciu kobiet. Tymczasem miała je lekceważyć, bo chodziło o imigrantki. Koniec końców, do dymisji podał się minister sprawiedliwości. To jednak tylko gest – system zostaje ten sam.

Narodziny kultury protestu

Historia brytyjskiej nastolatki okazuje się więc kolejną kontrowersyjną sprawą. I być może ostatnią kroplą przelewającą czarę goryczy.

Nie chodzi o przesądzanie z góry o winie lub niewinności – fałszywe oskarżenia o gwałt przecież się zdarzają – ale tu znaków zapytania jest wyjątkowo dużo. Przykładowo o nocne przesłuchanie, któremu była poddana straumatyzowana dziewczyna. Czemu było prowadzone tylko przez mężczyzn? Czemu nie zapewniono jej wsparcia psychologa, nie mówiąc już o obecności prawnika? Dlaczego nie wzięto pod uwagę opinii lekarza kryminologa, który uważał, że obrażenia młodej kobiety są zgodne z jej wersją wydarzeń?

Zdaniem cypryjskich aktywistek sprawa 19-letniej Brytyjki pokazuje, że seksizm, mizoginia, stereotypy i mity dotyczące gwałtu nadal są na Cyprze problemem, a kobiety zgłaszające się na policję zbyt często nie są traktowane poważnie. Stąd także demonstracje przed sądem i wyrazy solidarności. Wyrok w zawieszeniu tutejsze aktywistki uznały za „powierzchowne zwycięstwo”, bo dziewczyna została przecież uznana za winną. To rezultat „specyficznego sposobu, w jaki policja zajęła się skargą dziewczyny – mówiła prawniczka Argentoula Ioannou, jedna z organizatorek protestów. – Zamiast przeprowadzić dochodzenie, zebrać istotne dowody, zdecydowali się jej nie uwierzyć i skoncentrować wszystkie wysiłki na udowodnieniu, że nie jest uczciwa”.

„Sprzeciwiamy się przemocy wobec tej brytyjskiej kobiety i wobec każdej kobiety – podkreślała z kolei Zelia Gregoriou. – Nie mamy na Cyprze kultury protestu, ale widzimy, że w ostatnich miesiącach to się zmienia. Nie będziemy już cicho, kobiety będą głośno”.

W dniu ogłoszenia wyroku pod sądem manifestowały nie tylko Cypryjki – przyjechały także kobiety z Izraela. Oraz mężczyźni. Wszyscy wołali: „Nie jesteś sama”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2020