Coraz więcej szafarzy

Dla ludzi, do których przychodzą, to często najbardziej wyczekiwany moment w tygodniu.

28.04.2014

Czyta się kilka minut

Przed rozpoczęciem posługi pytałem o zgodę żonę, bo nasz niedzielny plan dnia, który od kilkudziesięciu lat był niezmienny, nagle miał się wywrócić do góry nogami – mówi Adam Markowski, od siedmiu lat nadzwyczajny szafarz w parafii księży misjonarzy na miasteczku studenckim w Krakowie. W tym czasie rozniósł ponad 2300 komunii świętych.

W każdą niedzielę wstaje wcześnie rano, gdyż przed mszą o godz. 8, na której pomaga kapłanowi, chce się jeszcze pomodlić o to, by dobrze służył. Potem odwiedza pięciu swoich chorych. Zawsze ubrany odświętnie; kurtkę lub marynarkę, które nosi w zależności od pory roku, ma rozpięte. Bursę z konsekrowanymi komunikantami niesie zawieszoną na szyi. Jak mówi, nie stara się nią przesadnie epatować, ale też nie chowa jej pod ubraniem. – Ludzie coraz rzadziej zwracają na nią uwagę, to już nie jest tak jak przed wojną, że szedł ministrant z dzwonkami przed księdzem, a ludzie klękali. Głową skiną albo przeżegnają się tylko ci, którzy znają mnie z kościoła – mówi.

Pan Adam odwiedza chorych w niedziele i święta, ale są szafarze, którzy z komunią chodzą codziennie. Zwłaszcza do tych, którzy zdają sobie sprawę z zaawansowania własnej choroby i nieubłaganie uciekających dni.

Odmawiają poczęstunku

W parafii księży misjonarzy pracuje trzech nadzwyczajnych szafarzy. Czwarty właśnie przechodzi specjalny kurs. To głównie emeryci. Ks. Jacek Kuziel, proboszcz parafii, kwituje, że to „nic nadzwyczajnego”, bo przecież są takie miejsca, gdzie szafarzy jest więcej, gdzie działają prężniej.

Pani Józefa, mieszkająca kilka ulic od kościoła misjonarzy, od kiedy są w parafii nadzwyczajni szafarze, nie ma problemu z przyjęciem komunii świętej. Dawniej bywał z nią problem, zwłaszcza w największe święta, kiedy księża są najbardziej zajęci. Szafarz zjawia się o czasie, wchodzi po cichu, nigdy nie chce sprawiać problemu. Za poczęstunek zawsze dziękuje. Mówi wtedy tylko, że czekają na niego inni. – Kiedyś przyszedł tak zmarznięty, że prosiłam, żeby chociaż wypił gorącą herbatę na stojąco – opowiada pani Józefa.

Podczas wizyty nadzwyczajnego szafarza na stole nakrytym białym obrusem mają stać zapalone świece, krzyż i szklanka wody. Zanim udzieli komunii, razem z chorym odmawia słowa spowiedzi powszechnej, śpiewa pieśni. – Nie wszyscy domownicy chcą w tym uczestniczyć, czasem po prostu wychodzą – mówi Markowski.

Szafarze podkreślają, jak ważna jest sumienność osób, które zajmują się chorymi, zwłaszcza tymi, którzy często wracają do szpitali. Gdy szafarz odwiedzając chorego nie zastanie go w domu, niewydaną komunię musi odnieść do kościoła. Sam może ją spożyć tylko wtedy, gdy kościół jest zbyt daleko albo jest już zamknięty.

Muszą mieć nieskazitelną opinię

Instytucję nadzwyczajnego szafarza komunii świętej wprowadziła instrukcja Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów „Immensae caritatis” z 1973 r. Motywowano to tym, by wierni, którzy znajdują się w stanie łaski i kierują się właściwą i pobożną intencją, nie byli pozbawieni sakramentu. W Polsce pracę pomocników w udzielaniu komunii opisuje „Instrukcja w sprawie formacji i sposobu wykonywania posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej” wydana przez Konferencję Episkopatu Polski w 1991 r. Biskupi wprowadzali ją w swoichdiecezjach stopniowo. W archidiecezji krakowskiej nadzwyczajni szafarze pojawili się stosunkowo późno, bo dopiero w 2005 r. Jest ich obecnie 343. Działają w 142 parafiach. Najczęściej po dwóch, trzech w jednej, ale trafiają się takie parafie gdzie jest ich kilkunastu.

Prawo kanoniczne i dokumenty KEP mówią, że szafarzem może zostać mężczyzna w wieku od 25 do 65 lat, żonaty lub stanu wolnego. Musi mieć poważanie wśród duchowieństwa i wiernych, pozytywną opinię moralną i być aktywny w życiu parafialnym. Szafarkami mogą zostawać także siostry zakonne. Każdy z potencjalnych chętnych musi ukończyć kurs przygotowawczy zakończony rekolekcjami zamkniętymi, a raz do roku obowiązuje go udział w programie formacyjnym. Proboszcz wybranych kandydatów zgłasza w Duszpasterstwie Służby Liturgicznej. Formacja trwa od października do niedzieli poprzedzającej Wielki Tydzień, raz w miesiącu odbywają się wykłady, poruszające kwestie zarówno duchowe, jak te związane z życiem społecznym czy rodziną. Ważne są także ćwiczenia praktyczne – jak podać hostię, jak wysoko trzymać ręce, jak udzielać komunii na stojąco, osobie klęczącej czy do ręki.

Żonaty przy ołtarzu

O ile szafarze odwiedzający ludzi starszych i chorych w domach budzą ogólny szacunek, to problem z ich zaakceptowaniem przez sporą grupę ludzi wierzących pojawia się gdzie indziej. Nadzwyczajni szafarze w swoje kompetencje wpisaną mają także pomoc kapłanom przy rozdawaniu komunii podczas Mszy, jeśli kapłanów jest za mało, oraz przy dużych uroczystościach świątecznych, gdy frekwencja wiernych jest zwykle dużo wyższa niż w niedzielę zwykłą. Pan Adam Markowski mówi, że często słyszy głosy ludzi oburzonych, którzy podczas Mszy ostentacyjnie, tak żeby to zauważył, przechodzą do księdza. – Kiedyś do naszego proboszcza przyszła jedna pani, oburzona tym, że żonaty mężczyzna chce jej udzielać komunii. Chyba nie do końca rozumiała, że my nie przychodzimy z ulicy, że to decyzja Kościoła, który nas powołuje – podkreśla pan Adam.

Nadzwyczajni szafarze komunii świętej często przez wiernych traktowani są jak ministranci, a jak mówi jeden z nich, to zupełnie inny rodzaj służby. Często też mylnie nazywani są zwykłymi szafarzami. To z kolei poważny teologiczny błąd, bo zwykły szafarz Eucharystii to osoba, która sprawuje mszę świętą, a nie ma nikogo, kto by mógł w tym zastąpić kapłana.

Problem zaopiekowania się ludźmi starszymi i chorymi nie dotyczy tylko zagwarantowania im opieki lekarskiej, pomocy w codziennych czynnościach czy zapewnienia komunii. Często najbardziej doskwiera im brak towarzystwa. Ich mieszkania są wysprzątane, ale przez przytłaczającą większość czasu puste. – Przede wszystkim są to ludzie samotni, których często przez cały tydzień nikt poza mną nie odwiedza – mówi pan Adam.

W archidiecezji krakowskiej nadal w prawie 300 parafiach nie ma nadzwyczajnych szafarzy. Czasem po prostu brakuje chętnych. Ludzie wstydzą się, nie czują się godni, boją się opinii sąsiadów. Czasem, z różnych powodów, nie życzą sobie tego księża. I choć odgórnego przymusu nie ma, to potrzeby są ogromne, bo liczba chorych i starszych nie maleje.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego, szefowa serwisu TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem Powszechnym” związana od 2014 roku jako autorka reportaży, rozmów i artykułów o tematyce społecznej. Po dołączeniu do zespołu w 2015 roku pracowała jako… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2014