Co wolą katolicy

Ta historia pokazuje że niełatwo zjednoczyć członków Kościoła otwartego, a podziały w Kościele są tak duże, że potrafimy cieszyć się z cudzego nieszczęścia. Oraz że wielu biskupów wciąż nie rozumie różnicy między jednością i jednakowością.

08.10.2012

Czyta się kilka minut

Pod koniec września dziennikarz TVN24 Grzegorz Miecugow postawił – w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” – dość śmiałą tezę dotyczącą tabloidyzacji mediów. „Mam teorię dosyć obrazoburczą – mówił – dziś największą słabością mediów jest odbiorca. Gdy mówimy o tabloidyzacji mediów, to mówimy właśnie o tabloidyzacji odbiorców. Na rynku nie można abstrahować od tego, czego chce widz. To, że filmy Woody’ego Allena chodzą po godzinie 23, to nie jest wybór właściciela telewizji. To wybór widza, który chce o 20.00 oglądać rozrywkę przaśną. Telewizje komercyjne zwracają się w stronę większości, która woli »naparzankę«”.

PRAWA RYNKU

Kryzys mediów daje się we znaki nie tylko stacjom nastawionym na zysk. Na polskim rynku mamy dwa kanały telewizyjne, które otwarcie przyznają się do rodowodu religijnego. Ks. Kazimierz Sowa, dyrektor Religia.tv, twierdzi, że porównywanie jego stacji do Telewizji Trwam jest jednak ryzykowne. – To tak, jakby zestawić ze sobą piłkę nożną i piłkę wodną. Dwie dyscypliny łączy chyba tylko piłka – komentuje w rozmowie z „Tygodnikiem”. O ile cały toruński holding medialny ma jedną, spójną wizję świata, a dla jego odbiorców liczy się dostawanie jednej, jasnej i jednoznacznej odpowiedzi, o tyle Religia.tv przez pięć lat istnienia starała się być platformą dyskusji i czymś w rodzaju dostawcy różnych odpowiedzi na to samo pytanie.

Obie stacje coś łączy. Między innymi to, że na ich czele stoi ksiądz. Ramówki programów są podobne. W obu telewizjach częstymi gośćmi są księża i ludzie identyfikowani z Kościołem. Pozostając przy terminologii sportowej: obie stacje grają w jednej drużynie, ale w różnych narożnikach. Wspólny cel realizują na różne sposoby.

Religia.tv była czymś absolutnie unikatowym na rynku. Największą popularnością na tym kanale cieszyły się co prawda transmisje Mszy, ale trzeba docenić również poziom publicystyki. Szymon Hołownia, dyrektor programowy stacji, prowadził popularny program „Bóg w wielkim mieście”, gdzie eksperci odpowiadali na pytania dotyczące wiary w przystępny sposób. „Rozmównica” przybierała formę religijnego „szkła kontaktowego”: widzowie mieli okazję rozmawiać o sytuacji Kościoła w Polsce i sprawach duchowych, nie tylko z księżmi, np. (do zakazu, nałożonego przez marianów) Adamem Bonieckim, ale również z publicystami z drugiego bieguna, np. z Tomaszem Terlikowskim, redaktorem „Frondy”. Największe emocje budził jednak cykl filmów dokumentalnych: to właśnie tu widzowie mieli okazję poznawać nie tylko chrześcijaństwo, ale również inne wyznana. Co ważne, Religia.tv nigdy nie miała misji, nigdy nie była medium reprezentującym instytucje kościelne. A paradoksalnie robiła to najlepiej w Polsce.

Z badań przeprowadzonych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji wynika, że w drugim kwartale ubiegłego roku telewizja ojca Rydzyka miała 0,10 proc. wszystkich udziałów rynku. W tym samym czasie Religia.tv: 0,05. Średnia oglądalność tej drugiej pozostaje na poziomie 3,7 tysięcy widzów. Telewizja Trwam cieszy się nie tylko większą liczbą odbiorców, ale również przyciąga na marsz w jej obronie tysiące ludzi. Liczby mówią więc same za siebie: przeciętny polski wierzący woli „katolicki głos w swoim domu”.

Taka rzeczywistość wpisuje się w diagnozę Miecugowa. Dzisiejszy widz oczekuje przede wszystkim prostych haseł, które będą odpowiadały na stawiane pytania. Potrzebuje mowy tak, tak; nie, nie. Oczekuje klarownego przekazu i rozdziału na dobrych – naszych, i złych – obcych. Zdaniem tych samych widzów, Religia.tv klarowność przekazu zamazywała, o czym można się przekonać, czytając komentarze internautów po tym, jak okazało się, że stacja ma problemy finansowe. „Jeśli ta telewizja pokazywała Msze katolickie i prawosławne, albo miała w ramówce filmy dokumentalne o żydach i buddystach, to jak można mieć czelność, by nazywać ją katolicką?” – napisał ktoś na forum portalu fronda.pl.

Z czysto komercyjnego punktu widzenia nie można się więc dziwić, że Religia.tv boryka się z problemami finansowymi. Należąca do największego holdingu medialnego w Polsce stacja przynosiła straty, a nie poddała się modzie na tabloidyzację i uproszczenia. Stawiała widzom wymagania. Rzec można: utrzymywanie produktu, który nie zarabia, mija się z celem.

Na takim poziomie można by pozostać, gdyby nie fakt, że Religia.tv od początku istnienia okrzyknięta została reprezentacją tzw. Kościoła otwartego.

DWA SKRZYDŁA

Problem trafnie analizuje na łamach „TP” Marek Zając. W tekście „Grzech milczeć” sprzed dwóch tygodni zauważa niebezpieczny mariaż części Kościoła z poglądami politycznymi spod znaku PiS. Ten związek legitymuje się twarzą ojca Tadeusza Rydzyka, a główną agorą wyrażania jego poglądów staje się Telewizja Trwam. Po raz pierwszy w najnowszej historii Polski jesteśmy świadkami widocznego sojuszu między regularną polityką a Kościołem katolickim. Między polityką często powierzchowną i bezideową a Kościołem, który powinien – zwłaszcza dziś – stać na straży swojej niezależności, niezachwianego autorytetu i czystego wizerunku.

Dlaczego mowa tu o Kościele? Bo mówiąc: „Kościół”, opinia publiczna najczęściej ma na myśli duchownych albo Telewizję Trwam. Taki przekaz panuje w mediach i internecie.

Kościół skrzydła narodowo-radykalno-katolickiego ma się dobrze. Populistyczne i krzykliwe hasła łatwiej jednoczą.

Z drugiej strony, Kościół w większości stanowią ludzie o poglądach umiarkowanych. O. Maciej Zięba OP w ostatnim numerze „Więzi” zauważa, że środowiska narodowo-katolickie nie posiadają realnie wielkiego wpływu społecznego. „Główny ośrodek tego nurtu, Radio Maryja, jest słuchane przez niecałe 2,5 proc. Polaków, czyli około milion osób. Szacuje się, że możemy mówić w tym nurcie o kilkuset tysiącach osób realnie zaangażowanych, które wspiera jakieś 1,5-2 mln osób utożsamiających się z tą ideologiczną wizją katolicyzmu”.

Ci, którzy powierzchownie zinterpretują fakt problemów Religia.tv, mogą się nie zgodzić z przekonaniem o. Zięby. Tomasz Terlikowski przekonuje, że jej upadek wynika z faktu małej liczby potencjalnych widzów, a w związku z tym jest pewien, że katolicy bardziej wolą „Frondę” i Telewizję Trwam.

Problem w tym, że większość Kościoła – ludzie umiarkowani i otwarci – nie zabierają głosu w ważnych sprawach. Nie żyją w przekonaniu, że jeśli nie będą krzyczeć albo nie pojawią się na „marszu obudzonych”, to świat się zawali. Ich wiara jest nieinwazyjna, niekrzykliwa, stąd zagospodarowanie ich i przeliczenie – do czego nawołuje Zając – będzie trudne.

BISKUPI, POMOŻECIE?

Szymon Hołownia przekonuje, że jednym z powodów upadku tej stacji jest brak wsparcia ze strony Episkopatu. Hierarchowie nie tylko nie wspierali telewizji, która mogła stać się idealnym narzędziem ewangelizacji: zdarzało się również, że pod jej adresem płynęły ostre słowa krytyki. Abp Wacław Depo w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” stwierdził, że Religia.tv określa się jako medium katolickie, a jednocześnie kontestuje nauczanie Kościoła. „W audycji »Rozmównica« w Religia.tv usłyszałem wezwanie do odejścia od nabożeństw Gorzkich Żali, bo powinniśmy cieszyć się niedzielą jako dniem Zmartwychwstania, a nie biadolić i płakać nad śmiercią Jezusa. Takie wezwania są niezgodne z wiarą Kościoła. Ta stacja odrzuca nauczanie Kościoła” – mówił metropolita częstochowski, dodając po chwili, że przykładem właściwego medium, klarownie oddającego nauczenie Kościoła, jest Telewizja Trwam.

Było coś z absurdu w tym, że telewizję na wskroś chrześcijańską, w której ważniejsze od pokazywania diecezjalnych dożynek i uderzania w rząd, jest głoszenie Słowa Bożego, zakłada holding ITI, któremu najmniej powinno zależeć na ewangelizowaniu i łagodzeniu wizerunku Kościoła. Nie powinno się oczywiście pouczać biskupów, jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że zapomnieli o słowach Jezusa: „Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.

W filmie „Tischner w opowieściach” pojawia się lakoniczna wypowiedź prezydenta Lecha Wałęsy o jego relacjach z ks. Józefem Tischnerem. Wałęsa odpowiada mniej więcej tak: „No myślał podobnie jak ja. Uznałem go za wielkiego człowieka. Nie było potrzeby kontaktu”.

W podobnym tonie wypowiada się dziś Episkopat na temat problemów Religia.tv. Ks. Józef Kloch, rzecznik prasowy Episkopatu, nie przypomina sobie, by między Episkopatem a Religia.tv trwała jakaś ożywiona korespondencja związana np. z propozycjami programowymi. W rozmowie z „Tygodnikiem” dodaje, że głosy ze strony Religia.tv należy rozumieć jako „krzyk rozpaczy: toniemy, ratujcie”.

Czy Episkopat pomoże? Na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi. – Wielu biskupów ceniło pracę Religia.tv. Dobrze pamiętam ich głosy, m.in. abp. Józefa Życińskiego – dodaje ks. Kloch.

Można współczuć Szymonowi Hołowni, dyrektorowi programowemu Religia.tv. Jego książki, felietony i programy, które przygotowywał, świadczą o tym, że starał się zmienić wizerunek Kościoła, że próbował przyciągnąć do niego młodych. Smutno więc brzmią słowa z jego ostatniego felietonu w tygodniku „Wprost”: „Owieczka odebrała od swoich pasterzy lekcję – niczego się już od nich nie spodziewa. Milczeli, gdy ten czy ów próbował protestować przeciw okładkom robiącym z kapłaństwa seksualną perwersję. Będą milczeć teraz, gdy tracą narzędzie do głoszenia Dobrej Nowiny poza bezpiecznym diecezjalnym aktywem. Milczeniem potwierdzą rację tych, co krzyczą, że dziś cześć Bogu oddaje się na demonstracjach w obronie interesów dziwnego zakonnika, a »wolne media« to nie wielogłos, a monolog”.

Tuż przed zakończeniem pisania tego tekstu, ks. Kazimierz Sowa poinformował o poszukiwaniu inwestora, który będzie w stanie finansować produkcję Religia.tv.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2012