Co skończone

Czesław Miłosz: WIERSZE Tom 5 - spowolniona niestety po śmierci poety edycja jego "Dzieł zebranych" dotarła wreszcie do ostatniego tomu wierszy.

07.07.2009

Czyta się kilka minut

Wydarzenie to przeszło bez echa, a jest przecież naprawdę ważne, choć do końca całości "Dzieł" jeszcze daleko. Przeglądałem ten tom, zawierający utwory z czterech ostatnich książek poetyckich wydanych za życia autora i pośmiertne "Wiersze ostatnie", z mieszaniną niesłabnącego podziwu, wdzięczności i melancholii.

Z podziwu tłumaczyć się, mam nadzieję, nie trzeba. Kiedy w grudniu 1980 roku Miłosz odbierał nagrodę Nobla, zbliżał się do siedemdziesiątki i niektórzy zastanawiali się wtedy, czy nie dotknie go noblowska klątwa, która podobno sprawia, że pisarz uhonorowany tą nagrodą milknie bądź przestaje publikować książki istotne. Lata 80. rozproszyły te obawy - ukazały się kolejno "Hymn o perle", "Nieobjęta ziemia" i "Kroniki", o diariuszowym "Roku myśliwego" już nie wspominając. Nową dekadę otwarły "Dalsze okolice" (1991), pierwszy od "Ocalenia" zbiór wierszy Miłosza, który swój pierwodruk miał w kraju, w Znaku, nie zaś na emigracji, w Instytucie Literackim.

Po osiemdziesiątych urodzinach Miłosz stawał się coraz młodszy, coraz bardziej żywotny i otwarty na świat - a przy tym coraz bardziej skłonny do powrotów w przeszłość, przywoływania zapomnianych świadków minionego, rozliczeń z samym sobą. Jakby coraz częstsze podróże do Polski i coraz dłuższe pobyty w Krakowie dodawały mu nowych sił - a podróże na Litwę, do Wilna i nad rodzinną Niewiażę domykały koło czasu i otwierały przestrzeń, w której trwają wciąż przeszłe epoki i pojedyncze byty. Choćby ostatnim ich śladem było imię zachowane w pamięci poety, obraz powracający w błysku epifanii.

To właśnie źródło wdzięczności: że dane nam było obcować z kimś tak niezwykłym. Kimś, kto żartował tubalnym głosem, podczas obiadu żarłocznie pochłaniał kolejne dania i chętnie sięgał po burbona czy wódkę, a równocześnie nosił w sobie niewiarygodne bogactwo wewnętrzne i niedający się uciszyć niepokój płynący ze świadomości bycia wybranym. Kimś, kto zadawał coraz więcej pytań i - miast zastygnąć w udrapowanej szacie żyjącego klasyka - coraz bardziej się odsłaniał, nie kryjąc rozterek i lęków, choć bardzo pragnął pogodzić się z tym i tamtym światem. A melancholia? Że tego kogoś wśród nas już nie ma i że liczba tych, których to obeszło, nie jest znów tak wielka...

Rok 1994 - "Na brzegu rzeki", z cyklem "Litwa, po pięćdziesięciu dwóch latach", z wierszami "Do dajmoniona", "Po osiemdziesiątce", "Ciało", "W Szetejniach". Rok 2000 - "To", zapewne jedna z najważniejszych książek Miłosza, olśniewająca zmiennością tonów, dramatyzmem, a zarazem krystaliczną przejrzystością niektórych utworów. Rok 2002 - "Druga przestrzeń", księga traktatów i poematów, dysput teologicznych, ale też wyznań takich jak "Późna dojrzałość" czy "Wiek nowy", rozpoczynający się wersem: "Ciało nie chce słuchać moich rozkazów"... Księga zamknięta "Metamorfozami", których mottem jest wers Owidiusza w szkolnym jeszcze przekładzie i które cierpko kwitują "(...) niedorzeczny / Żywot i w sobie sprzeczny". Zaraz po niej - poemat "Orfeusz i Eurydyka", hołd pamięci zmarłej żony, cierpienie wpisane w mityczny prawzór. I wreszcie "Wiersze ostatnie", wedle słów wydawcy - "zapis dramatycznej walki nieustającego w poszukiwaniach umysłu i mężnego ducha ze słabością ciała, gasnącym wzrokiem, podmuchami depresji, osobistymi tragediami". Niektórych Miłosz nie opublikował za życia; nad tym rzeczywiście ostatnim, jak wspomina Agnieszka Kosińska, pracował w grudniu 2003 roku. Potem przyszły miesiące ciemności i oczekiwania na to, co nieuniknione. Pewnie z nadzieją, że będzie jak w finale wiersza "W Szetejniach": "Że zamyka się furtka Czarnego Ogrodu, pokój, pokój, / co skończone, to skończone". (Wydawnictwo Znak, Kraków 2009, ss. 468. Przypisy - Aleksander Fiut, nota wydawcy - Jerzy Illg, Kamil Kasperek, Agnieszka Kosińska. W serii "Dzieł" ukazać się mają jeszcze w tym roku, w Wydawnictwie Literackim, "Legendy nowoczesności".)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2009