Co ma zrobić spowiednik

Co ma zrobić spowiednik, kiedy zjawia się przed nim człowiek żyjący w stałym i szczęśliwym związku homoseksualnym?

28.09.2020

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Franciszek ostrzega księży, żeby nie zamieniali sakramentu przebaczenia w salę tortur. Papieżowi chodzi o los penitentów u niewydarzonych spowiedników. Ale wierzcie mi, torturą dla spowiednika bywają sytuacje, gdy nie może udzielić rozgrzeszenia. Przypomnijmy: w sakramencie pokuty występuje on w imieniu Kościoła. Ci, którzy się tam zjawiają, nie przychodzą, by usłyszeć jego prywatne opinie, ale by pojednać się z Bogiem za pośrednictwem Kościoła. Wynika to z wiary, że to Kościół „administruje sakramentami”. Delegując księdza, ogranicza tę delegację, np. zastrzegając prawo rozgrzeszenia niektórych grzechów dla papieża lub biskupa. Określa też obowiązujące zawsze i powszechnie warunki rozgrzeszenia: wyznanie grzechów ciężkich, które się pamięta, i żal, i wolę poprawy. Bywa tak, że Kościół coś ocenia jako grzech ciężki, a człowiek, wiedząc o tym, nie czuje tak tego. Zwłaszcza kiedy z innych źródeł słyszy, że coś, co Kościół uznał za grzech ciężki, nie wyczerpuje znamion grzechu: nie jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu, ani brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr, nie rani natury człowieka i nie godzi w ludzką solidarność. Czyli nie jest „słowem, czynem lub pragnieniem przeciwnym prawu wiecznemu” (por. KKK 1849).


Ks. JACEK PRUSAK SJ, psychoterapeuta: Gdy mnie homoseksualni katolicy pytają, co mają robić, odpowiadam: kochaj! Musisz wziąć odpowiedzialność za miłość.


 

Przejdźmy do konkretnych sytuacji: co ma zrobić spowiednik, kiedy zjawia się przed nim człowiek żyjący w stałym i szczęśliwym związku homoseksualnym? Kościół, w imieniu którego spowiednik przyjmuje tego człowieka, głosi, że „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane (...), sprzeczne z prawem naturalnym (...) i w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”. Kościół przyjmuje tę zasadę, zdając sobie sprawę z tego, że „pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne”, że „skłonność taka – czytamy w Katechizmie – obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie”. Zaleca, by te osoby „traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością” (KKK 2358). Katechizm, zwróćmy uwagę, nie wspomina w ogóle o terapii reparatywnej. Mówi jedynie, że jako „osoby homoseksualne są wezwane do czystości”, że „dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej” (por. KKK 2359). Tymczasem – przypomnijmy – współczesna nauka stwierdza, że „homoseksualizm, o ile człowiek go uzna i scali ze swoją osobowością, jest jego tożsamością seksualną” (mówi o tym ks. Jacek Prusak). Kościół jednak, podobnie jak osobom rozwiedzionym i żyjącym w niesakramentalnych związkach, powtarza, że „są wezwane do czystości” w sensie powstrzymania się od aktów fizycznych.


Czytaj także: 30 lat temu Światowa Organizacja Zdrowia uznała, że homoseksualizm nie jest chorobą, u nas jednak wciąż prowadzi się tzw. terapię reparatywną. Ze wsparciem państwa i Kościoła „leczy się” ludzi zdrowych.


 

Papież Franciszek odżegnał się od prawa osądzania relacji z Bogiem osób homoseksualnych. Mam nadzieję, że wolno do nich odnieść także wezwanie św. Jana Pawła II skierowane do ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych: „Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei” („Familiaris consortio”, 84). ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2020