Co jest biologiczne w seksualności?

Studenci Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego zobligowani są do wysłuchania w toku studiów wykładów fakultatywnych. Wśród różnorakich tematów monograficznych znajduje się też wykład o problemach seksualności człowieka. Jak widać, życie seksualne i jego zaburzenia oraz kwestie związane z wpływem, jaki na zdrowie człowieka ma jego płeć, zajmują w programie miejsce raczej marginalne. Na szczęście sporo tej problematyki znajduje się w zintegrowanym wykładzie większości przedmiotów przedklinicznych i klinicznych.

13.01.2006

Czyta się kilka minut

Z badań epidemiologicznych wiadomo, że do okresu pokwitania kłopoty zdrowotne częściej mają chłopcy niż dziewczynki. Później jednak to kobiety chorują częściej niż mężczyźni. Mimo to średnia długość życia mężczyzn jest krótsza. Powiązania te najchętniej wyjaśnia się rolą hormonów płciowych, chociaż według współczesnej wiedzy wpływ hormonów zależy nie tyle od ich obecności, co od ilości i wrażliwości miejsc, które na nie reagują. Trzeba więc poszukiwać czynników warunkujących powstawanie i pracę receptorów hormonalnych. Inne wyjaśnienia wiążą się z odmiennymi zadaniami, jakie życie stawia przed kobietami i mężczyznami, stresem wynikającym z ról społecznych. Okazuje się jednak, że obie płcie różnią się nie tylko rodzajem obciążeń, ale i umiejętnością radzenia sobie z nimi. Jak więc widać, wiedza o wpływie biologii, pozycji społecznej czy właściwości psychologicznych człowieka na stan jego zdrowia ma bardzo różne źródła. Biologia wnosi swoje dane, psychologia swoje, a genderystyka jeszcze inne. Lekarz, przecież praktyk, stoi przed zadaniem zintegrowania tych prawd w całość.

Spotykając się ze studentami, którzy zdecydowali się zgłębiać podczas studiów problemy seksualności, zbieram informacje o ich poglądach, a także o tym, jak przyswajają wiedzę, którą staram się im przekazać. Od kilku lat, chcąc śledzić zmiany, jakie być może zachodzą w ich postawach, zadaję moim studentom te same pytania. Dzięki temu dowiedziałem się, że chociaż tylko jedna piąta przyszłych lekarzy, z niewielkimi wahaniami w ostatnich latach, wskazuje na prokreację jako jedyny cel biologiczny życia seksualnego, zaledwie połowa podaje jako jeden z celów tworzenie więzi, rozładowanie napięcia czy doznanie przyjemności. A one też są biologicznymi celami życia seksualnego.

Na taką stałość rozkładu odpowiedzi wpływa co najmniej kilka czynników. Po pierwsze, trudno mówić, a nawet myśleć o seksie, odrzucając wpływ etyki normatywnej; w obszarze życia seksualnego przejawia się on szczególnie mocno, choć często w sposób jedynie na poły uświadomiony. Drugim czynnikiem, chyba niedocenianym, jest niedostrzeganie zacierającej się granicy między tym, co biologiczne, a tym, co psychologiczne czy socjologiczne. Weźmy agresję czy złość. To przecież zjawiska mentalne, ale dają się we znaki w życiu społecznym. Co też ważne, są to także zjawiska biologiczne! A co z więzią, bliskością? Musi przecież zachodzić między kimś a kimś. Wydawałoby się, że to z kolei zjawisko społeczne. Nikt jednak nie będzie skłonny do wyrzeczenia się indywidualnej, osobistej strony miłości i przywiązania. Biologia z kolei od dawna uważa, że więzi między przedstawicielami gatunku są zjawiskiem biologicznym.

Co więc powoduje, że połowa pytanych studentów nie traktuje więzi jako celu biologicznego zachowań związanych z płcią? Moje przypuszczenia podążają w dwu kierunkach. Pierwszy związany jest z kierunkiem edukacji przyszłych lekarzy, coraz bardziej - mimo wszystko - zmierzającym ku uprzedmiotowieniu chorego. Rozmiar wiedzy o chorobach jest tak znaczny, że nie pozostaje już miejsca na zintegrowanie jej z wiedzą o człowieku. Równocześnie organizacja opieki medycznej staje się coraz bardziej podporządkowana ekonomii. Mam też świadomość, że moi studenci wybrnęli już z adolescencyjnego problemu, jak powiązać miłość z seksualnością, i są właśnie w okresie najsilniejszych, chociaż nie zawsze w pełni uświadomionych potrzeb rodzicielskich...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2006