Ciszej na barykadzie historii

72 lata po zbrodni, 21 lat po upadku ZSRR, 2 lata po katastrofie w Smoleńsku, która – wydawało się – będzie przełomem w relacjach polsko-rosyjskich, wreszcie teraz, po wyroku w Strasburgu: co Rosjanie myślą o Katyniu?

23.04.2012

Czyta się kilka minut

Ustępujący prezydent Dmitrij Miedwiediew ogłosił rok 2012 Rokiem Rosyjskiej Historii. To miał być sygnał, że walka o historię nadal będzie w Rosji – „kraju o nieodgadnionej przeszłości” – ważnym segmentem polityki. Jednak – w porównaniu z poprzednimi latami – temperatura polityczna wokół historii spadła.

Widać to było również po ogłoszeniu przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu werdyktu w sprawie skargi rodzin katyńskich przeciw Rosji. Polskie media na pierwszych stronach krzyczały o orzeczeniu uznającym mord w Katyniu za zbrodnię wojenną, ale uchylającym się od oceny nierzetelności rosyjskiego śledztwa; media rosyjskie spokojnie, z umiarkowanym zadowoleniem informowały o sprawie na odległym miejscu.

ROK HISTORII: DZIŚ JUŻ PUSTE DŹWIĘKI?

W tym roku przypadają dwie ważne okrągłe rocznice rosyjskiej historii: 200-lecie wojny z Napoleonem, zwanej w Rosji „pierwszą Wojną Ojczyźnianą”, i 400-lecie zakończenia Smuty oraz wygnania Polaków z Kremla. Zgodnie z zamysłem odchodzącego prezydenta, ustanowienie Roku Rosyjskiej Historii ma na celu „przyciągnięcie uwagi społeczeństwa do rosyjskiej historii i roli Rosji w światowym procesie historycznym”.

Tymczasem historycy wypowiadający się w okolicznościowym programie telewizyjnym na kanale „Kultura” ubolewali, że nauka historyczna sobie, poglądy społeczeństwa sobie, zaś ideologia – a właściwie mitologia, używana przez władze do bieżących celów politycznych – sobie. Wyrazili też nadzieję, że ten specjalnie wyróżniony przez władze rok posłuży krzewieniu wiedzy historycznej, zwłaszcza wśród młodzieży, która niewiele „w temacie historii” kojarzy, oraz otwarciu archiwów, przynajmniej dla badaczy. Bo, jak podkreślali zgodnie, rosyjskie archiwa są nadal „szeroko zamknięte”.

Obie wymienione rocznice są odległe w czasie i od dawna nie podnoszą Rosjanom ciśnienia. Czy zatem dekret w sprawie Roku Historii będzie tylko kolejną „potieszną” inicjatywą imitowanej prezydentury Miedwiediewa? Historia była i pozostaje wygodnym narzędziem robienia polityki.

Jeszcze niedawno nowo ustanowione święto państwowe 4 listopada – nawiązujące do zwycięskiego pospolitego ruszenia z 1612 r., które wyparło „polskich okupantów” z Moskwy – wpisane było w przemyślany i konsekwentnie realizowany polityczny plan deprecjonowania Polski. W latach 2004–2009 w rosyjskich mediach pojawiło się wiele publikacji, programów telewizyjnych, audycji, filmów, książek ukazujących przedwojenną Polskę jako nieodpowiedzialnego warchoła wywołującego II wojnę światową, Armię Krajową jako bezczynną w walce z okupantem hitlerowskim i nastawioną jedynie na wystąpienie zbrojne przeciw Armii Czerwonej, książek usprawiedliwiających, a nawet gloryfikujących zawarcie przez Stalina paktu z Hitlerem, a także podających w wątpliwość to, że mordu w Katyniu dokonało NKWD na polecenie najwyższych władz ZSRR. Ofensywa historyczna była bardzo agresywna i prowadzona z rozmachem w najważniejszych mediach.

MODERNIZACYJNA KOREKTA

Co więcej, do udziału w wojnie o pamięć prezydent Miedwiediew powołał w 2009 r. komisję, mającą przeciwdziałać fałszowaniu historii „na szkodę interesów Rosji” (komisja, składająca się głównie z przedstawicieli służb mundurowych, polityków i ideologów, nie wyróżniła się niczym szczególnym; dziś mało kto o niej pamięta). Karani mieli być też z mocy ustawy ci, którzy kwestionują niepokalane zwycięstwo ZSRR w II wojnie. Komisja była szyldem, pod którym odbywało się upominanie i przywoływanie do porządku przede wszystkim krajów bałtyckich oraz (zwłaszcza) Ukrainy i Gruzji. Rosja głośno sprzeciwiała się wszelkiej odrębnej interpretacji wydarzeń z lat 1939–1945.

Jeszcze zanim powołano komisję, w 2007 r., w rosyjskich mediach rozpętano histerię, gdy władze Estonii podjęły próbę przeniesienia pomnika Brązowego Żołnierza (tj. pomnika wdzięczności Armii Czerwonej) w Tallinie z centrum miasta na cmentarz na obrzeżach: wołano, że Rosja nie pozwoli rewidować historii i podważać swego zwycięstwa, kalać pomników i gloryfikować ówczesnych wrogów. Doszło do ataków na ambasadę Estonii w Moskwie, a w Tallinie do zamieszek, najprawdopodobniej inspirowanych przez Rosję.

Przełom nastąpił w 2010 r. – jeszcze przed katastrofą smoleńską. Rosyjskie władze skorygowały retorykę w kwestiach historycznych: wypowiedzi polityków, szczególnie Miedwiediewa, nie były tak konfrontacyjne wobec Polski czy innych krajów Europy Środkowej i Zachodniej. Retoryka musiała pasować do lansowanych odgórnie haseł modernizacji Rosji. Wyciszono też apologię Stalina i jego politycznego geniuszu, tak wyraźną podczas drugiej kadencji prezydenckiej Putina. Jednocześnie zadbano o pozostawienie bez zmian fundamentu rosyjskiej polityki historycznej: rola ZSRR w II wojnie światowej, w szczególności w „wyzwalaniu Europy spod jarzma nazizmu”, jest niepodważalna i nie podlega krytyce.

W kwietniu 2010 r., w związku z rocznicą zbrodni katyńskiej – i po smoleńskiej tragedii – po raz pierwszy w rosyjskiej telewizji wyemitowano film Andrzeja Wajdy „Katyń” (początkowo na kanale „Kultura”, potem w TV Rossija o zasięgu ogólnokrajowym). W mediach o największej oglądalności odbyły się dyskusje historyczne o Katyniu z udziałem popularnych postaci. Zwolennicy teorii, że mordu w Katyniu dokonali Niemcy, harcowali, owszem, ale już na marginesie. W listopadzie 2010 r. Duma Państwowa zdecydowaną większością głosów przyjęła uchwałę potępiającą Zbrodnię Katyńską jako „zbrodnię reżimu stalinowskiego”.

W badaniach opinii publicznej, przeprowadzonych w 2011 r. przez socjologiczne Centrum Lewady, 34 proc. pytanych Rosjan wiedziało, że mord katyński był dziełem NKWD (rok wcześniej: 19 proc.), za zbrodnię hitlerowską uznawało go 24 proc. (rok wcześniej: 28 proc.), zaś 42 proc. nie miało zdania w tej sprawie. Dziś w prasie i internecie nadal pojawiają się publikacje, głosy w dyskusjach na forach czy wpisy blogowe podważające radzieckie sprawstwo zbrodni czy przeciwstawiające mordowi katyńskiemu „anty-Katyń”, czyli śmierć jeńców radzieckich z wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.

ZAMKNIĘTE DRZWI TAJNYCH ARCHIWÓW

Wydawałoby się, że po politycznym ociepleniu w relacjach polsko-rosyjskich można się spodziewać przełomu również w śledztwie katyńskim, zamkniętym w 2004 r. z powodów, które zostały utajnione (winnych wtedy nie wskazano). Stowarzyszenie Memoriał, badające zbrodnie z czasów ZSRR, przez kilka lat przed rosyjskimi sądami zaskarżało to utajnione postanowienie o umorzeniu śledztwa katyńskiego. Bez skutku.

Rosja jedną ręką przekazywała więc Polsce kolejne teczki z dokumentami dotyczącymi mordu katyńskiego – ale tylko odtajnionymi – drugą zaś ręką mocno trzymała zamknięte drzwi prowadzące do archiwów tajnych. Prokuratura wojskowa zakwalifikowała mord z 1940 r. jako „pospolitą zbrodnię” podlegającą przedawnieniu, tym bardziej że po śmierci sprawców sprawa jest bezprzedmiotowa (tę kwalifikację Trybunał w Strasburgu podważył, stwierdzając, że była to zbrodnia wojenna, nie podlegająca przedawnieniu).

Rzecz znamienna: dokumenty przekazane dotąd Polsce nie pociągają za sobą żadnych skutków prawnych dla Rosji, przede wszystkim rehabilitacji ofiar, nie stanowią też podstawy prawnej do ewentualnych roszczeń. Przy każdej sposobności strona rosyjska stara się podkreślić, że wszystko w sprawie Katynia zostało już zrobione: że Rosja ustami przywódców uznała sprawstwo NKWD, że są cmentarze i pomnik. Czego jeszcze Polska się domaga? Przecież wszystko jasne. Po co do tego ciągle wracać, po co o tym mówić?

CELE MOSKWY SIĘ NIE ZMIENIŁY

Co mogą kryć jeszcze rosyjskie archiwa? Czego Rosja tak się obawia? Nie dowiedział się tego nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka – Rosja odmówiła mu udostępnienia akt swego śledztwa.

Jadwiga Rogoża z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich zwróciła uwagę na pewien ciekawy aspekt: „Postawa Rosji w trakcie postępowania obnaża słabość instytucjonalną Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trybunał nie był w stanie wyegzekwować od Rosji respektowania jego wniosków. Co więcej, brak współpracy Moskwy pośrednio wpłynął na decyzję Trybunału (niemożność oceny rzetelności rosyjskiego śledztwa), a tym samym zadziałał na korzyść Rosji. Jest to kolejny przykład gry Moskwy z Trybunałem, którego werdykty są dla niej problemem: Rosja przoduje pod względem liczby skarg wnoszonych do Trybunału w Strasburgu i większość z nich przegrywa. Poprzednio, blokując przez 4 lata reformę usprawniającą prace Trybunału, Moskwa zdołała wynegocjować włączenie rosyjskich sędziów do rozpatrywania skarg przeciwko niej”.

Choć więc bitwa o pamięć historyczną w Rosji nieco dziś przycichła, choć szczęk medialnego oręża nie jest tak głośny jak w minionych latach, to cele się nie zmieniły: Rosja nadal broni swojej wersji historii i stara się zniwelować wszystkie niewygodne jej aspekty. Różnymi metodami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18-19/2012