Choroba

Z uporem wracam do zjawiska, które uważam za przykrą chorobę. Wyzwala w nas ona najgorsze emocje, zaniża skutecznie jakość naszego życia.

03.11.2009

Czyta się kilka minut

Dwie są grupy odpowiedzialne za zakażenie i rozprzestrzenianie się choroby. Jedna z nich to politycy. Chcą zamienić nasze życie w jedną, niekończącą się nawet na chwilę kampanię wyborczą, a społeczeństwo - w olbrzymi tłum kibiców, którzy ich oklaskują lub wygwizdują i coraz mniej interesują się wszystkimi innymi sprawami. Politycy chcą na kibiców przerzucić wszystkie swoje porażki, niefarty, rozczarowania i wypełnić ich sobą w całości aż po gardło. Politycy wyzyskują w tym celu wszystkie chwyty, stają się coraz bardziej bezwzględni i brutalni.

Druga grupa to media, które uznały, że najkorzystniej, najłatwiej i najtaniej jest wypełnić się po brzegi właśnie polityką. Rozdymają więc każde wydarzenie, powtarzają je wielokrotnie w formie przerywników i migawek, zapraszają najbardziej kontrowersyjnych komentatorów, urządzają im corridy i nie pozwalają ludziom ani na chwilę zapomnieć, że jest marnie, kiepsko, źle, a będzie jeszcze gorzej.

Po co ja to wszystko piszę?! Nikogo to do niczego nie skłoni, nikt się nad tym nie zamyśli, nikt się nie uderzy we własną pierś ani nie puknie się w czoło. Gadu, gadu, stary dziadu (a może raczej babciu).

Nurt

W sobotę 24 października oglądaliśmy w telewizji przez bite cztery godziny "walkę stulecia". Wytrzymaliśmy, bo było to na swój sposób ciekawe, prezentujące osobny nurt rzeczywistości widowisko.

Trochę sportu (głównie w walkach towarzyszących, bo sam rodzynek był dość żenujący), język pełen zawrotnych superlatywów, metafor i błędów gramatycznych, wywiady z różnymi VIP-ami (aktorzy, sportowcy, działacze), którzy tak chcieli błysnąć, że czasem świeczki w oczach stawały, tło z muzycznego łomotu plus wyryczany przez tysiące gardeł hymn narodowy, ale przede wszystkim reklamy. Deszcz, ulewa, gradobicie reklam, najdroższych w czasie takich imprez, wyrażających największą polską tęsknotę do kupowania, wybierania, przymierzania, posiadania rzeczy, rzeczy, rzeczy, rzeczy...

Trochę śmieszno, trochę straszno.

Wczoraj

Przeżyłam wczoraj prawdziwą radość. Przyszła z Krakowa zamówiona najbardziej oczekiwana książka. Kiedy wzięłam ją do ręki, dużą i ciężką, chociaż to tylko pierwszy tom - ja wiem, że tak się często mówi dla efektu, ale ja naprawdę poczułam, że to coś żywego, że właśnie, po długiej nieobecności, wszedł Janek. Jan Józef Szczepański, wspaniały pisarz, wspaniały człowiek, nasz serdeczny, najbliższy przyjaciel. I nagle galopujący ciąg wspomnień - wspólne przeżycia w Grecji, nasze pobyty w starym mieszkaniu Janków przy ulicy Helclów, pobyty w Kasince na czubku góry, pobyty Janka u nas we Wrocławiu, rozmowy, niekończące się rozmowy wspaniałe, najważniejsze.

Potem byliśmy znów razem we trójkę. Ja siedziałam na fotelu z zamkniętymi oczami, a mój mąż czytał głośno pierwsze zapisy Janka w "Dzienniku", który - tak przypuszczam - będzie prawdziwym wydarzeniem literackim.

Tak właśnie Janek wrócił wczoraj wieczorem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2009