Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na scenie wewnętrznej komisarz Grybauskaite jest postrzegana jako osoba "spoza układów". I to jedna z przyczyn jej sukcesu w wyborach 17 maja. Litwini są zmęczeni przetasowaniami w gronie tych samych od lat polityków. Zgłosili zapotrzebowanie na kogoś nowego, nieumoczonego ani w afery korupcyjne, ani podejrzane powiązania z Moskwą. No i kogoś, kto będzie wiedział, co robić w warunkach narastającego jak śnieżna kula kryzysu gospodarczego.
Prezydent nie ma na Litwie zbyt szerokich kompetencji, w tym w sferze gospodarczej; współkreuje z rządem politykę zagraniczną. A o poglądach nowej pani prezydent niewiele wiadomo (podczas kampanii nie wzięła udziału w żadnej debacie; można powiedzieć, że wyborcy poszli na randkę w ciemno z nieznajomą). Jakiś czas temu, krytykując politykę zagraniczną władz Litwy, zaleciła kurs na maksymalne zbliżenie z Europą, a nie zacieśnianie "przyjaźni z jakimiś biedakami".
Czy teraz jako prezydent zrealizuje taki scenariusz? Czy jako osoba pozbawiona politycznego doświadczenia (była urzędnikiem, nie politykiem) i własnego zaplecza będzie prowadzić samodzielne gry? Czy pójdzie na ostry konflikt z rządem? Czy skupi się na szukaniu dróg wyjścia z kryzysu? Już zapowiedziała, że jest przeciwna pożyczaniu pieniędzy od MFW. "A jeśli już będziemy musieli pożyczać, to tylko na chleb, a nie na chleb z masłem".