W Wilnie bez rewolucji

Kandydaci na prezydenta Litwy deklarują, że z pierwszą wizytą zagraniczną pojechaliby do Warszawy. Tylko lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie zapowiada, że najpierw odwiedziłby Białoruś.

06.05.2019

Czyta się kilka minut

Plac Katedralny, Wilno, 2018 r. / SEAN GALLUP / GETTY IMAGES
Plac Katedralny, Wilno, 2018 r. / SEAN GALLUP / GETTY IMAGES

Na Litwie dobiega końca epoka Dalii Grybauskaitė. W niedzielę 12 maja Litwini będą wybierać nowego prezydenta. Największe szanse na wejście do drugiej tury mają Gitanas Nausėda i Ingrida Šimonytė.

Wciąż jeszcze urzędująca prezydent (kadencja upływa 12 lipca) z obywatelami żegna się nietypowo. Niedawno do kin trafił tu film Donatasa Ulvydasa. Twórca najsłynniejszego litewskiego hitu „Tadasa Blindy” – opowieści o XIX-wiecznym rozbójniku i ludowym bohaterze – teraz zrealizował dokument „Tajemnica państwowa”. Jego bohaterką jest Grybauskaitė. Przed reżyserem otwarto pomieszczenia prezydenckiej kancelarii, by mógł śledzić codzienność głowy państwa.

Jednak film nie wzbudził zachwytu recenzentów – został uznany za niezasłużony panegiryk. Filmoznawczyni Živilė Pipinytė w magazynie „7 meno dienos” zwraca uwagę, że nie pada w nim ani jedno krytyczne słowo, ani jedno trudne pytanie. „Obrazki ze spotkań i posiedzeń przywódców Unii, dużo rozmów z ważnymi europejskimi politykami, szczególnie z Angelą Merkel, którzy podkreślają, jak ważne jest stanowisko pani prezydent Litwy – pisze złośliwie autorka. – I tak do końca filmu: pochwały, uściski rąk, komplementy”.

I taka też trochę była cała prezydentura Grybauskaitė. Media i komentatorzy rzadko wchodzili w rolę krytyków jej polityki i stylu sprawowania władzy. Do wyjątków należał Rimvydas Valatka, który Grybauskaitė porównał do przewodniczącej kołchozu. Z kolei ona sama nie szczędziła słów krytyki pod adresem kolejnych premierów, szefów dyplomacji i politycznych przeciwników. W Polsce nie brak opinii, że to na niej w dużej mierze spoczywa odpowiedzialność za impas w stosunkach polsko-litewskich.

Z dystansem do partii

Ale to już niedługo będzie historią. Teraźniejszość to wybory, w których staje dziewięcioro pretendentów, wśród których jest Waldemar Tomaszewski, lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Naprawdę liczy się troje: Ingrida Šimonytė z opozycyjnego Związku Ojczyzny, niezależny ekonomista Gitanas Nausėda i urzędujący premier z ramienia Związku Rolników i Zielonych Saulius Skvernelis. Wedle kwietniowego sondażu agencji Vilmorus Šimonytė ma 22,3 proc. poparcia, Nausėda 21,9 proc., Skvernelis 16,7 proc.

Nazwisko Gitanasa Nausėdy na giełdzie ewentualnych kandydatów pojawia się od lat. 54-letni ekonomista ma doświadczenie pracy na stanowiskach menedżerskich i doradczych w państwowym Banku Litwy i komercyjnym SEB Bankas. Nigdy jednak nie był politykiem z prawdziwego zdarzenia. Najbliżej politycznego procesu decyzyjnego był, gdy pełnił funkcję doradcy prezydenta Valdasa Adamkusa (2004–2009).

Młodsza o dekadę Šimonytė, też ekonomistka, polityczne doświadczenie ma bogatsze: w resorcie finansów przeszła drogę od urzędniczki do ministra, a od 2016 r. zasiada w Sejmie.

– Popularność Šimonytė wynika przede wszystkim z poparcia jej partii, a także braku wyrazistego kandydata liberalnego. Przyciąga ona znaczącą liczbę wykształconych wyborców z dużych miast, którzy zwykle głosują na liberalnych kandydatów – wyjaśnia Ramūnas Vilpišauskas, dyrektor Instytutu Stosunków Między- narodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego. Konserwatywny Związek Ojczyzny, który reprezentuje Šimonytė, jest już na Litwie instytucją: na początku lat 90. założył go „ojciec” litewskiej niepodległości Vytautas Landsbergis. Kandydatka konserwatystów ponoć cieszy się cichym wsparciem ustępującej prezydent.

Inaczej jest w przypadku ekonomisty Nausėdy. Źródeł jego popularności eksperci upatrują w zdystansowaniu się od partii politycznych.

– To ogólnoświatowy trend, rozczarowanie mas nie tylko elitami politycznymi, ale polityką w ogóle. Im mniej taki kandydat ma wspólnego z czymkolwiek rozumianym jako „polityka”, tym dla niego lepiej – uważa Vytautas Bruveris, komentator dziennika „Lietuvos rytas”.

Dla poszerzenia elektoratu Nausėda zmienił nawet poglądy na gospodarkę: – Opowiada się za podatkiem progresywnym, płacą minimalną i innymi elementami polityki ekonomicznej, którym sprzeciwiał się, gdy pracował w banku – tłumaczy Ramūnas Vilpišauskas.

Na trzeciej pozycji plasuje się premier Skvernelis. Na początku roku sondaże wróżyły mu poparcie rzędu 20 proc., ale w ostatnich miesiącach spadło znacząco.

– Skvernelis stoi na czele rządzącej większości, której retoryka i agenda są polaryzujące i oparte na konfliktach – twierdzi Bruveris. Jego zdaniem premier znalazł się w ogniu krytyki, z którą nie potrafi sobie poradzić, a jego sztabowi brakuje zdolności i kompetencji, by odwrócić negatywną tendencję. – Jego szanse na wejście do drugiej tury z dnia na dzień stają się czysto teoretyczne – przewiduje publicysta.

Skvernelis zraził do siebie różne grupy zawodowe, których protesty przetaczały się przez Wilno w tym i ubiegłym roku, np. nauczycieli czy lekarzy. Dziennikarze zarzucają rządzącym próby ograniczania wolności mediów. Ramūnas Vilpišauskas przyczynę spadku poparcia premiera widzi jeszcze w czymś innym: jego zdaniem może to być związane z obraną przez Skvernelisa strategią konfrontacji z prezydent Grybauskaitė. Politolog wskazuje, że premiera przyćmili mniej popularni kandydaci, którzy kampanię oparli na totalnej krytyce elit. Skvernelis próbuje więc zmieniać strategię i eksponować osiągnięcia rządu, np. wzrost emerytur i wynagrodzeń.

Priorytety bez zmian

Komentatorzy wydają się zgodni, że Skvernelisowi może zabraknąć czasu, by odbudować swoją pozycję. Ale gdyby jednak udało mu się trafić do drugiej tury i wygrać, to Litwę czeka dawno niewidziana konsolidacja władzy: prezydent i rząd będą wywodzić się z tej samej partii. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1993 r., gdy prezydentem został socjaldemokrata Algirdas Brazauskas. Jeśli wierzyć obietnicom Skvernelisa, rządzący mieliby wykorzystać taki układ do wprowadzenia skuteczniejszych narzędzi walki z korupcją i szarą strefą oraz prowadzenia bardziej prospołecznej polityki gospodarczej.

Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że dojdzie do kohabitacji. Potrwa ona co najmniej do jesieni przyszłego roku, gdy odbędą się kolejne wybory do Sejmu. Niekoniecznie muszą one przynieść sukces rządzącej partii, bo sondaże dają obecnie prowadzenie Związkowi Ojczyzny. Nawet jeśli obu ośrodkom władzy uda się dojść w pewnych sprawach do porozumienia, to już wkrótce może nastąpić starcie – choćby w przypadku prac nad nowym budżetem. Pozbawiony silnego zaplecza politycznego Nausėda może stać się łatwą ofiarą dla parlamentarnej większości. W przypadku wygranej Šimonytė, mającej poparcie głównej siły opozycji, niemal pewna jest otwarta konfrontacja.

Do rewolucji nie powinno dojść w polityce zagranicznej. Być może zmieni się styl i sposób komunikowania. Po Gitanasie Nausėdzie można spodziewać się pewnego złagodzenia retoryki w stosunku do Rosji. I on, i Saulius Skvernelis w czasie kampanii sugerowali możliwość ograniczonego „resetu” z Moskwą.

– Główne priorytety pozostaną jednak te same: wzmocnienie Unii i NATO, utrzymanie zainteresowania Stanów Zjednoczonych regionem, dobre relacje z sąsiadami. A także skupienie się na kwestiach bezpieczeństwa oraz wsparcie dla reform na Ukrainie, w Gruzji i w innych krajach wschodniego sąsiedztwa – wylicza Ramūnas Vilpišauskas.

Z wizytą do Warszawy

Czy do przełomu dojdzie w relacjach z Polską? Ostatnio klimat na linii Warszawa–Wilno się poprawia. W kampanii większość kandydatów deklarowała wolę kontynuacji tego trendu, a nawet powrotu do idei budowy strategicznego partnerstwa.

– Będą też obiektywne powody do współpracy, w celu kontynuowania regionalnych projektów energetycznych i transportowych, a także współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. Te wybory nie przyniosą więc poważniejszych zmian, może jedynie w wymiarze osobistej komunikacji między głowami państw – twierdzi Ramūnas Vilpišauskas.

Wiadomo, że żaden z polskich prezydentów nie doświadczył tak dobrej „chemii” w relacjach z Dalią Grybauskaitė, jak to było choćby w przypadku Lecha Kaczyńskiego i Valdasa Adamkusa. Jednak jeśli chodzi o niezałatwione problemy polskiej mniejszości, to rola prezydenta jest ograniczona. Decyzje leżą tutaj w rękach parlamentarnej większości, która – jak przypomina Vytautas Bruveris – jest obecnie przeciwna jakimkolwiek poważniejszym ustępstwom na rzecz strony polskiej.

– Czy Nausėda jest w tej sprawie aż takim entuzjastą, żeby pójść na wojnę z parlamentem? Nie. Z kolei Šimonytė jest zakładnikiem partii, którą reprezentuje w tych wyborach – studzi nastroje publicysta. Kandydatka konserwatystów deklaruje poparcie np. dla legalizacji oryginalnej pisowni polskich nazwisk. Jednak w szeregach jej partii nie brak polityków, którzy podobne rozwiązanie uważają za naruszenie konstytucyjnego statusu języka litewskiego jako państwowego.

Na razie niemal wszyscy kandydaci deklarują, że z pierwszą zagraniczną wizytą udaliby się do Warszawy. Jedynym wyjątkiem jest... Waldemar Tomaszewski. Lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – który w Polsce mógłby się zapewne spodziewać niewygodnych dla siebie pytań o prokremlowskie sympatie – zapowiedział, że pierwszą zagraniczną stolicą w planie jego wizyt byłby białoruski Mińsk. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2019