Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Taka, dajmy na to, Adele oraz jej „Hello”. Poruszający hit z gatunku „o turbulentnej miłości”, opatrzony odpowiednim „arty-farty” filmikiem w reżyserii przereklamowanego arthausowego wunderkinda. Miliardy łez zrosiły klawiatury, miliardy chusteczek przecierały ekrany i ekraniki ajfonów, ajpadów, ajwszystkiego, co się rusza. Ziemianie się wzruszyli, po raz pierwszy aż tak gremialnie od czasów Kopernika...
Gdybym miał się czepiać, to sam teledysk jest jak dla mnie aż nazbyt artystyczny, z gatunku wideoklipów, w których muzyka zaczyna się mniej więcej w połowie, a wcześniej wybrzmiewa szlachetna, czarno-biała cisza. No ale na szczęście takich hiperborejskich abderytów nie ma zbyt wielu, gdyż sześciominutowe dzieło Xaviera Dolana spotkało się w świecie z falą niekłamanego entuzjazmu zarówno celebrytów, jak i szarych zjadaczy klipów, doczekując się setek milionów odsłon w internetach oraz biliardów eksklamacji.
I bardzo dobrze, niech mu (Dolanowi) i jej (Adele) idzie na zdrowie, godblesju i pobłogosław, darz bór (teledysk wszak w lesie kręcony) – gdyby nie pewien przedmiot, uparcie odciągający uwagę szerokich warstw Ziemian od gigaartystowskiej zawartości dzieła. Tak, tak, jest coś, co psuje krew generalnie samozachwyconemu infantylnemu reżyserowi Dolanowi, gdyż odstaje i wyziera coś, co nie pozwala się taplać w miłosnym tragizmie pieśni Adele, co psuje „jouissance” Dolanowych obrazków... TELEFON Z KLAPKĄ!
Tak, tak, stary dobry telefon typu „muszelka” skradł show artystom. Teraz wszyscy pytają o klapkę w telefonie, artyzm dźwięku i obrazu przyćmiony klapką. Xavier Dolan odchodzi od zmysłów, zachowuje się jak José Mourinho ostatnio, przeklina klapkę, przeklina o klapkę gremialnie pytających, nie chce o oklepanej klapce mówić, klapki żałuje, nosi się z rozpaczliwą myślą nakręcenia dzieła jeszcze raz, po Bożemu, bez klapki, z ajfonem w dłoni gwiazdy.
A teraz jeszcze, na dodatek, pojawił się Lionel Richie dzwoniący „Hello” do Adele... „Is it me you’re looking for?”. Jedenaście sekund, które pozamiatały Dolana. Wystarczy przypomnieć sobie nieznośnie ejtisowy pretensjonalny film, którym opatrzony został swego czasu hit Lionela Richiego, żeby zobaczyć, jak zestarzeje się dzieło reżysera Adelowego Cheloł. ©