Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trio Jarrett-Peacock-DeJohnette gra już ze sobą ponad dwie dekady i w przeszłości nie raz zaskakiwało słuchaczy świeżym spojrzeniem na tradycję; zespół ma na koncie wiele znakomitych płyt, które, jak choćby “Standards", wciąż funkcjonują w historii jazzu na prawach kamieni milowych. “The Out-Of-Towners" im nie dorównuje; o ile tamte interpretacje były efektem bardzo głębokiej ingerencji w materiał wyjściowy (pianista proponował właściwie zupełnie nowe utwory, które powstały jedynie z inspiracji standardami), tutaj wszystko dzieje się bardzo blisko “bazy". Poruszając się w ramach dość zachowawczej formuły, Jarrett nie burzy struktury oryginałów. Próbuje raczej delikatnie rozszerzać harmonię, ozdabiać linię melodyczną, pogrubiać jej kontur. A czyni to z niebywałym wdziękiem, elegancją i klasą; w jego muzyce jest tyle samo kunsztu, co pogody, optymizmu i radości muzykowania. Eksponowanie melodii i harmonii w naturalny sposób odsuwa na drugi plan sprawy metrorytmiki, dynamiki i ekspresji (które w muzyce Jarretta stanowiły zawsze bardzo ważny element). Także rola sekcji zostaje wyraźnie zredukowana; gra Peacocka i DeJohnette’a sprowadza się - może poza nieco zaskakującą solówką perkusji w “I Love You" - do tworzenia wsparcia dla fortepianu lidera. Wśród zaprezentowanych utworów uwagę zwraca wstęp (“Intro") do “I Can’t Believe That You’re In Love With Me" oraz grany solo “It’s All In The Game"; zupełnie wyjątkową kompozycją jest tytułowy “The Out-of-Towners", w którym Jarrett z kilku “przypadkowych" dźwięków konsekwentnie buduje coś, co w efekcie okazuje się olśniewającym bluesem.
Płyta na pewno spodoba się miłośnikom klasycznego Jarretta, natomiast fani “ekstatycznej" wersji jego muzyki mogą odczuwać lekki niedosyt.