Ostatnie takie lato

Przeszłość i przyszłość, wspólne dorastanie i coraz bardziej realna wizja rozstania wyrzucają bohaterów poza towarzyski nawias. Coś ciężkiego wisi w powietrzu i z każdą chwilą narasta.

18.02.2020

Czyta się kilka minut

Gabriel D’Almeida Freitas jako Matthias i Xavier Dolan jako Maxime  w filmie „Matthias i Maxime” / GUTEK FILM / MATERIAŁY PRASOWE
Gabriel D’Almeida Freitas jako Matthias i Xavier Dolan jako Maxime w filmie „Matthias i Maxime” / GUTEK FILM / MATERIAŁY PRASOWE

Zbliżenie, przynajmniej w języku polskim, może oznaczać filmowy „bliski plan”, ale też bliskie spotkanie o charakterze seksualnym. W najnowszym filmie Xaviera Dolana te dwa znaczenia przenikają się i jednocześnie rozmijają. „Matthias i Maxime” opowiada o tym, jak pod wpływem niewinnego występu przed kamerą uruchamia się skrywana latami namiętność. I jak okrutni potrafią być czasem dla siebie ci, którzy nie potrafią wyrazić swych prawdziwych uczuć.

A miało to być dziełko „impresjonistyczno-ekspresjonistyczne” – tak mówi o nim pretensjonalna studentka szkoły filmowej. Wprosiła się z kamerą do rodzinnego domu nad jeziorem, gdzie jej starszy brat zorganizował imprezę. Dla tytułowego Maxime’a będzie to jedna z ostatnich – wyjeżdża na dwa lata do Australii, co oznacza definitywny koniec beztroskiej młodości. Gra go osobiście sam Dolan, pozbawiony dawnego chłopięcego uroku, niechlujny, ze szpecącym znamieniem na twarzy. A jednak przyciąga uwagę. Kanadyjski reżyser, rocznik 1989, niegdyś cudowne dziecko kina (debiutanckie „Zabiłem moją matkę” nakręcił w wieku niespełna dwudziestu lat), wkracza właśnie w wiek męski. Po siedmiu nie zawsze udanych filmach zdążył nabrać reżyserskiej pewności. Wystrzega się też dawnych manieryzmów „impresjonistyczno-ekspresjonistycznych”, skupiając się przede wszystkim na brudnym i surowym portretowaniu swoich rówieśników. Na tym, co niepostrzeżenie wydarza się pomiędzy ludźmi i między kadrami.

Owo przejście w dorosłość pokazuje Dolan jako proces niby bezbolesny. Wszyscy tu przecież świetnie się bawią, przerzucają się nawzajem ciętymi ripostami i mało wybrednymi żartami. Ale nie ma wątpliwości, że to ostatnie takie lato. Ktoś zaraz musi wyjechać, ktoś ma do spłacenia kredyt studencki, ktoś inny – jak Matthias (Gabriel ­D’Almeida ­Freitas) – wkrótce założy rodzinę i będzie robił karierę w wielkiej firmie prawniczej. To właśnie między nim a Maxime’em toczy się cichy dramat.

Odegrany przed kamerą pocałunek uruchamia licealne wspomnienia, wytwarza nieusuwalne napięcie, psuje nastrój hałaśliwej chłopackiej imprezy. Reżyser jest tu mistrzem kontrolowanego chaosu. Niemal cały czas gra muzyka, leje się alkohol, krąży fajka wodna, a w żyłach różne substancje. Pożegnanie Maxime’a przechodzi swoje kolejne fazy, trwa odliczanie kolejnych dni, a jednak on i Matthias zachowują się tak, jakby weszli w jakąś boczną odnogę czasu, który raz przyspiesza, to znowu zwalania. Przeszłość i przyszłość, wspólne dorastanie i coraz bardziej realna wizja rozstania wyrzucają ich poza towarzyski nawias. Coś ciężkiego wisi w powietrzu i z każdą chwilą narasta.

Co więcej, Matthias i Maxime stają się w filmie swoim lustrzanym, czyli odwróconym odbiciem. Max pracuje w obskurnym barze, pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny i musi matkować własnej matce. Gra ją zresztą Anne ­Dorval, znana z ról toksycznych rodzicielek w poprzednich filmach Dolana. Wyjazd na drugą półkulę wymaga od bohatera wielu logistycznych i emocjonalnych wygibasów, choć nie jest przecież ucieczką od obowiązków. Z kolei Matt dorastał w zamożnej montrealskiej rodzinie – od listu polecającego, który miał napisać jego wpływowy ojciec, zależy w dużej mierze wyjazd Maksa. Obaj byli dotychczas dla siebie niczym rodzina. Inicjatorką uroczystej kolacji pożegnalnej, która ma potem swoje mniej formalne ciągi dalsze, była sympatyczna matka Matta.

To zderzenie dwóch różnych światów bywa w filmie Dolana trochę tendencyjne. Podczas gdy jeden z głównych bohaterów w dobrze skrojonym garniturze podąża wyznaczoną przez innych ścieżką i wiedzie życie niczym z ulicznej reklamy „chleba świętej rodziny”, ubrany w bluzę z kapturem drugi z nich rzuca się na oślep w nieznane. Ale sceny lekko groteskowe rozgrywają się i w snobistycznym towarzystwie, i wśród ludzi wyrzuconych na margines przez swoje nałogi. Zarówno Matthias, jak i Maxime mocują się, choć każdy na swój sposób, z nigdy niewypowiedzianym uczuciem. Jak bardzo męczą się w swoich kumpelskich rolach, najmocniej pokazuje scena, w której Matt próbuje wygłosić na cześć przyjaciela pożegnalną mowę. Czy zdążą jeszcze coś zmienić, zanim odleci samolot?

Na szczęście reżyser nie ustawia na sztywno społeczno-psychologicznej osi symetrii. Składa swój film z roz­sypanych drobiazgów: mikroscenek czy mikrospojrzeń, i oplata nimi gęsto swoich bohaterów. W ten sposób z całych sił utrudnia im wykonanie decydującego gestu. Trzydziestoletni dziś Dolan zaznacza też na ekranie swą pokoleniową przynależność i odrębność. Filmowa Eryka, nadpobudliwa studentka z kamerą, na każdym kroku sypiąca anglicyzmami i trajkocząca o płynnych tożsamościach, należy do trochę innej generacji. Max, Matt i cała ferajna zdążyli zbudować silne więzi, niezapośredniczone przez nowe technologie. Bywają gwałtowni, emocjonalni, czasami głupkowaci.

Ale Dolan patrzy na nich z cierpką czułością. Nawet „Always on My Mind” w wykonaniu Pet Shop Boys staje się czymś więcej niż nostalgiczną ejtisową pocztówką. Równocześnie „Matthias i Maxime” wymyka się konwencjom melodramatu. Bywa przy tym nieznośnie rozgadany i rozproszony, dygresyjny i trywialny, celowo opóźnia emocjonalną kulminację. Chwilami można się poczuć jak na przypadkowo odwiedzonej, dusznej prywatce, ale wystarczy się wygodnie rozsiąść w jakimś uszatym fotelu i podążać uważnie za spojrzeniem kamery, żeby dostrzec, co się tam naprawdę dzieje. ©

MATTHIAS I MAXIME, (Matthias & Maxime) – reż. Xavier Dolan. Prod. Kanada 2019. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 21 lutego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2020