CETA, seta i galareta

Nie ma co narzekać, skoro odszedł 2016 r., zaś na horyzoncie nowe czai się za odwieczną Biesiadną Marylą (gwiazdy chyba jej oczom oddały cały blask).

08.01.2017

Czyta się kilka minut

Z tych czających się najlepiej zachomikowane kryje się pod wdzięcznym i wpadającym w ucho kryptonimem TTIP. Korporacje przejmują władzę nad światem, a demokratycznie wybrani przedstawiciele cichaczem to przegłosowują. ISDS (inwestor przeciwko państwu) – i dobranoc Państwu, good night i good luck przed trybunałem arbitrażowym. Precz z niezawisłym sądem! Korporacje same sobie wymierzą sprawiedliwość, arbitrażowo. Polska zapłaci. Oczywiście oficjalna wersja brzmi optymistycznie: umowa TTIP, ewentualnie CETA, stworzy mnóstwo miejsc pracy, przyczyni się do masowego przyrostu wszelakiego dobrostanu, stanowi krok (milowy, oczywiście) na drodze dalszego rozwoju ludzkości przez wielkie L. Przyszłość jest jasna, just do it tudzież enjoy, przyszłość jest jasna, bije po oczach genetycznie zmodyfikowanym blaskiem. Korporacje będą mogły wpływać na pracę samorządów, blokować lub zaskarżać decyzje samorządów narażające korporacje na ewentualne straty. Dobro korporacji stanie się najwyższym dobrem obywateli – a jeśli nie, to obywatele drogo za to zapłacą wskutek starannego arbitrażu.

Ja nie chcę już śnić, chcę z tobą być, na jawie żyć. TTIP oznacza, że przepisy w całej Unii Europejskiej staną się takie jak w USA. I to jest dobra wiadomość dla koncernów. I nie jest to dobra wiadomość dla ludzi. Jak i dla kogo stanowione jest prawo w Stanach, to chyba każdy wie i nikt nie ma złudzeń. Ale najzabawniejszy jest brutalny fakt, że to nie państwa negocjują między sobą – to dogadują się korporacje amerykańskie z europejskimi. Pseudopolityczna zasłona dymna w postaci parlamentów, szefów rządów i ministrów rozwiewa się błyskawicznie, jeśli popatrzymy nieco uważniej. TTIP może się nazywać CETA, USA może się nazwać Kanadą, można udawać, że chodzi o umowy handlowe – ale tak naprawdę celem jest coraz większy wpływ korporacji na przepisy i prawa poszczególnych państw. Wpływ negatywny, oczywiście, zwłaszcza w zakresie produkcji żywności, usług publicznych, ochrony środowiska, praw pracowniczych itp. Czy widzimy, co się kroi, co się cichaczem wykrawa? Bo jeśli nie, to niechybnie przeforsują, i będzie pozamiatane. Czy Polacy są w stanie wyjść z domu tylko w sylwestra w Zakopanem? TTIP, CETA – to są ważne sprawy, reszta to Doda. Lecz kończy się sen, nastaje dzień. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2017