Była chlebem

Odkrycie chrześcijańskiej wiary odegrało w jej życiu ogromną rolę, lecz nie przyjęła chrztu, by „nie oddzielać się od nieprzebranej i nieszczęśliwej masy niewierzących”. Simone Weil.

07.09.2013

Czyta się kilka minut

 /
/

Urodziła się w Paryżu 3 lutego 1909 r., umarła w Ashford w Anglii 24 sierpnia 1943 r. – 70 lat temu. Albert Camus napisał: „Simone Weil to jedyny wielki duch naszych czasów”.

Simone Weil nie jest zapomniana. Wciąż można spotkać odniesienia do jej myśli i postawy. Niedawno mówili o niej w radiowej Trójce profesorowie Zbigniew Mikołejko i Tadeusz Sławek – bardzo pięknie. Jest trudna przez nieubłaganą konsekwencję w szukaniu prawdy. Za życia była atakowana, irytowała (np. Witolda Gombrowicza), lecz jednocześnie budziła szacunek. Nie będę tu streszczać jej biografii: żydowski, laicki, dostatni, inteligencki dom, szkoła, studia, zaangażowanie społeczne, jednak bez wstępowania do partii politycznych, praca nauczycielki filozofii, praca w fabryce w warunkach takich, jak zwykych robotnic w latach kryzysu, praca robotnicy rolnej, udział w wojnie hiszpańskiej (pomagała w kuchni, bo miała słaby wzrok; wypadek przerwał hiszpański epizod), współpraca – w Anglii – z francuskim ruchem oporu (chciała być przerzucona do Francji i uczestniczyć w walce).


„Silna dusza w słabym ciele” – napisze o niej Czesław Miłosz. Solidaryzując się z robotnikami, żyła i odżywiała się tak jak oni. Głodowała z wyboru. Do tego przez całe lata cierpiała na potworne migreny, których przyczyny nie umiano ustalić. Czesław Miłosz: „była jedną z największych postaci, które ofiarował ludzkości śmiercionośny wiek dwudziesty. Ale postacią nieprawdopodobną, nieoczekiwaną i tyleż budzącą szacunek, co skłaniającą do sprzeciwu (...). Wymyka się wszelkim próbom hagiograficznego upiększenia, gorszy skandalicznie »nieżyciowym« zachowaniem, zmusza do pytań: skąd, dlaczego musiała pojawić się właśnie w tej, a nie innej epoce chrześcijaństwa”. Nieprawdopodobnie inteligentna i wykształcona, mnóstwo pisała.

Uważana jest za mistyczkę. Odkrycie chrześcijańskiej wiary odegrało w jej życiu ogromną rolę, lecz nie przyjęła chrztu, by „nie oddzielać się od nieprzebranej i nieszczęśliwej masy niewierzących”. Obawiała się Kościoła jako „rzeczywistości społecznej”, „zbiorowości, która mogłaby ją zagarnąć”.

Miłosz: „Zapytałem André, anarchistę, który znał ją w czasach paryskich zebrań dyskusyjnych i hiszpańskiej wojny, jak wyglądała. »Zwykle ciemno ubrana, bez żadnej troski o modę. Rzadko zabierała głos. Siedziała i słuchała. Kontakt z nią był trudny. I paliła jak komin«”.


Na internetowej stronie „Tezeusz” można znaleźć wybór cytatów z pism Simone Weil. Przepisuję kilka, by jej własne słowa, choć wyrwane z kontekstów, powiedziały o niej to, czego się nie da opowiedzieć:

„Z dwóch ludzi, którzy nie doświadczyli sami istnienia Boga, ten, który przeczy Jego istnieniu, jest Mu być może bliższy. Fałszywy Bóg, który we wszystkim przypomina prawdziwego, z wyjątkiem tego, że nie można się z nim zetknąć, będzie zawsze przeszkodą w dojściu do Boga prawdziwego”.

„Tu, na drodze, leży jakiś nędzarz, na pół martwy z głodu. Bóg otacza go swym miłosierdziem, ale nie może zesłać mu chleba. Ale obok jestem ja, i na całe szczęście nie jestem Bogiem; mogę mu dać kawałek chleba. To moja jedyna wyższość nad Bogiem. »Bo byłem głodny, a daliście mi jeść«. Bóg może prosić o chleb dla nędzarzy, ale nie może go im dać”.

„Święty Augustyn (przeciw Pelagiuszowi). Jeśli niewierny przyodzieje tych, co są nadzy itd., czyni źle, choć uczynek jego jest dobry. Bo złe drzewo przynosi złe owoce. A drzewo jest złe, bo »bez wiary nie można się Bogu podobać«. To coś dokładnie przeciwnego niż słowa Chrystusa, który mówił: »Po ich owocach poznacie ich« – a nie po drzewie poznacie owoce. I przeciwnie – to zupełnie przypomina postawę faryzeuszy wobec Chrystusa. To społeczne bałwochwalstwo, bałwochwalcza cześć oddawana Kościołowi, podobna do bałwochwalczej czci Izraela u Żydów. To coś zupełnie przeciwnego niż historia o Samarytaninie (heretyku tamtych czasów). Oto totalitaryzm. W jaki sposób chrystianizm może przepoić wszystko, nie stając się totalitarnym? Wszystko we wszystkich – i nie stać się totalitarnym”.

„»Byłem głodny, a wyście mnie nakarmili«. Kiedy, Panie? Nie wiedzieli. Nie trzeba tego wiedzieć”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2013