Budyń

1Niedawny zjazd Prawa i Sprawiedliwości nie wywołał lawiny sprzecznych komentarzy i nie zmienił w widoczny sposób wizerunku partii Jarosława Kaczyńskiego. Jednym z nielicznych zasługujących na uwagę podsumowań poznańskiego wydarzenia wydał mi się artykuł Piotra Semki "Jak przyszpilić budyń do ściany" ("Rzeczpospolita" z 9 marca).

16.03.2010

Czyta się kilka minut

W głosie Semki słychać rozczarowanie wielbiciela. To uczucie dyktuje publicyście "Rzepy" ostrą krytykę dzisiejszego stanu PiS-u. Jego istotą jest oderwanie od rzeczywistości, zamknięcie w twierdzy, która pozwala trwać, ale nie pozwala pokonać przeciwnika. Albo inaczej: istotą owego stanu jest rozmijanie się z wrogiem, wynikające ze stosowania nieskutecznej strategii.

Dzisiejszą postawę PiS-u porównuje publicysta "Rzepy" z zachowaniem aktora, tracącego wzięcie u publiczności i nerwowo wymyślającego nowe (i coraz mniej atrakcyjne) sceniczne gierki i chwyty. Mówi też Semka, że "na tle efekciarskich trików Platformy PiS jest jak stary cyrkowy pies, który nie potrafi już się nauczyć nowych sztuczek". Kiedy zaś wspomina metody walki PiS-u z rządem Donalda Tuska, to porównuje je do "przyszpilania budyniu do ściany". Przy tym: widocznie jest to dla niego przenośnia szczególnie istotna, gdyż powtarza ją w tytule artykułu.

O ile teatralne i cyrkowe metafory Piotra Semki przekonują mnie bez reszty, o tyle jego metaforyka kulinarna budzi we mnie spore wątpliwości. Dokładniej mówiąc: porównanie Platformy do budyniu wydaje mi się niezbyt trafne. Być może Semka, sięgając po słowo "budyń", wywołuje z pamięci inne danie niż to, które ja sam zapamiętałem z dzieciństwa. Być może publicysta "Rzepy" nie lubi budyniu, a uwielbia suchary. A może, po prostu: namawia swych przyjaciół, by zjedli budyń, zamiast przyszpilać go do ściany. Zdaje się jednak, że prawdziwy pisowiec jest lepiej przygotowany do przyszpilania niż do jedzenia (czegokolwiek).

Nie jestem znawcą pisowskiej duchowości - ani w wersji ortodoksyjnej, ani rozczarowanej (dysydenckiej). Myślę tylko, że związana z nią wyobraźnia może być kiedyś przedmiotem ciekawych dociekań. Tu rozbratel z Sikorskiego, tam Platforma jako budyń, ówdzie żyrandole...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2010