Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Większość ludzi, którzy nielegalnie przekroczyli La Manche i dotarli na brzeg angielski, będzie transportowana 6,5 tys. km do Rwandy, gdzie ma oczekiwać na decyzję w sprawie azylu – ogłosiła szefowa brytyjskiego MSW Priti Patel. Za „partnerstwo w dziedzinie migracji i rozwoju gospodarczego”, jak nazwała umowę z tym wschodnioafrykańskim krajem, Wielka Brytania zapłaci 120 mln funtów (ok. 637 mln zł). „Nowatorskie podejście” do masowej migracji – to z kolei słowa premiera Borisa Johnsona – ma rozwiązać narastający z punktu widzenia władz w Londynie problem: tylko we wtorek 12 kwietnia do Anglii dotarło nielegalnie ponad 600 osób, przez cały zaś poprzedni rok – aż 28 526.
Brytyjczycy nie są pierwsi. Podobną politykę długo prowadziła Australia, która umieszczała azylantów w zamkniętych ośrodkach na wyspach Pacyfiku (i to na czas nieokreślony; wśród zatrzymanych dochodziło do samookaleczeń i samobójstw). Patel twierdzi, że odesłani z Wysp ludzie w dostosowanych do tego celu hotelach w Kigali będą czekać na decyzję nie dłużej niż trzy miesiące. Za pochwałami rwandyjskiej polityki integracji, które wygłasza brytyjska minister, kryje się jednak jeszcze jeden komunikat: osoby, które nie dostaną azylu – czyli zapewne niemal wszyscy – będą formalnie wolne, ale wciąż w Afryce. Za miliony funtów Rwanda przyjmie ludzi, których nie chce Wielka Brytania. Nie do końca jest też jasne, kto ma być tu odsyłany, a kto przyjęty do ośrodków na Wyspach.
Opozycyjna Partia Pracy oraz organizacje ochrony praw człowieka uznały pomysł za niehumanitarny, drogi (w przeliczeniu na osobę ma kosztować, jak twierdzą, więcej niż nocleg w londyńskim hotelu Ritz) i mający odciągnąć uwagę od kłopotów Johnsona, który otrzymał właśnie wezwanie do zapłaty kary za uczestnictwo w imprezach podczas lockdownu. Rząd się jednak nie cofnie – prawie dwie trzecie Brytyjczyków jest niezadowolonych z dotychczasowej polityki w sprawie migrantów na La Manche, a uregulowanie polityki azylowej było jednym ze sztandarowych haseł brexitu. Czyli projektu, który obecny premier firmował swoją twarzą.©℗