Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Celem zamachów są organizacje społeczne i wrażliwa infrastruktura. Np. w Charkowie wysadzono sklep należący do działacza organizującego pomoc dla żołnierzy. We Lwowie ostrzelano dom Andrija Sadowego, mera miasta i lidera partii Samopomoc (mer z rodziną byli na urlopie). W Kijowie rzucono granat w grupę posłów na ulicy (ofiar nie było). Bomby wybuchły też w parku miejskim w Starobielsku i koło stacji benzynowej w Kijowie. Łącznie zginęło kilka osób, kilkanaście zostało rannych. Najwięcej eksplozji było w Odessie, m.in. na węźle kolejowym i w biurze organizacji pomagającej wojsku; ukraiński kontrwywiad stwierdził tu też napływ rosyjskich grup dywersyjnych. Władze w Odessie wprowadziły nieformalny stan wyjątkowy, ulice patroluje wojsko. Sprawcy większości zamachów nie ujawnili się, ale filmy z nagraniami niektórych opublikowano w rosyjskim internecie. Władze ukraińskie uważają, że ataki to nowy etap rosyjskiej „wojny hybrydowej” przeciw państwu i społeczeństwu: ich skutki nie są na tyle duże, by zwróciły uwagę Zachodu na ten rosyjski terroryzm państwowy, ale na tyle spektakularne, by destabilizować kraj, wywołując atmosferę strachu.