Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
U proroka Izajasza uderza silne odczucie świętości Boga. Niestosowne wydaje się wtedy wszelkie słowo, które miałoby przekazywać treści różne od fascynacji Jego świętością i chwałą. Mówi o tym sam prorok, wyznając samokrytycznie: "jestem mężem o nieczystych wargach" (Iz 6, 5).
Co pozostało w nas z tamtego poczucia sacrum, w którym winny milknąć wszelkie komentarze dotyczące nieistotnych spraw? Czy w uwspółcześnionej wersji Serafiny nie zamieniłyby oddawanej Bogu czci na kult wybitnego przywódcy albo jego partii? Czy styl reklamowych haseł i propagandowego pustosłowia nie okazałby się wtedy ważniejszy od stylu wielbiących Boga aniołów? Czy mamy świadomość tego samego poczucia sacrum, które winno zawężać tematykę komentarzy w przełomowych sytuacjach, gdy doświadczamy śmierci, solidarności w cierpieniu, przywoływania pamięci bohaterów płacących cenę życia?
Można by pytać, jak przyjęlibyśmy dziś bohaterów polskich dziejów, gdyby dożyli naszych dni. Jak zareagowalibyśmy na przemówienie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, gdyby przeżył Powstanie i podczas obchodów kolejnej rocznicy postanowił przemówić na ziemi, gdzie ginęli jego koledzy? Urodzony w 1921 r., byłby dziś o rok starszy od Władysława Bartoszewskiego. Być może podczas swego wystąpienia usłyszałby również gwizdy i komentarze: "Panie Baczyński, pan nie ma pojęcia o Powstaniu. Pan się naczytał niesłusznych książek. Nie gdacz pan, tylko się zamknij".
Może przy okazji dowiedzielibyśmy się również, że także i zachowanie Serafinów było pod względem politycznym wysoce niestosowne. Podobnie jak komentarz Izajasza, który przepraszał za ludzi o nieczystych wargach. Nieważne, czy wargi są czyste. Muszą natomiast umieć głośno gwizdać, zwłaszcza wśród grobów bohaterów...