Błędnik wrażliwości

Od razu miejmy z głowy to kłopotliwe wyznanie: 11 kwietnia 2010 r. zjedliśmy kolację. Ba, zjedliśmy ją również 3 kwietnia 2005 r., i nie zamierzamy tego wyznania osłabiać deklaracjami, że byliśmy wówczas po wielogodzinnych nieszporach, nabożeństwach żałobnych i nocnym czuwaniu.

29.03.2011

Czyta się kilka minut

Więcej: przywoływanie tego typu zastrzeżeń ("to prawda, jadłem, ale wcześniej byłem u komunii", "jadłem, ale ulubione danie Ojca Świętego", "jadłem, ale znalazłem się tam kompletnym przypadkiem") uważamy za niestosowne. Co Piotra Semkę, jednego z najgłośniejszych uczestników sporu o "posmoleńską kolację", nie powinno zdziwić - pytał wszak niedawno o złe geny młodszych redaktorów "TP" i zdajemy sobie sprawę, że podejrzewa nas o rzeczy dużo gorsze niż posilanie się w złym towarzystwie.

"Paweł Kowal i Adam Bielan powinni rozumieć, że wieczór w ekskluzywnej warszawskiej restauracji z Moniką Olejnik tuż po tragedii smoleńskiej może być uznany za coś niestosownego" - napisał Semka w "Rzeczpospolitej", rozpoczynając tym samym jedną z najzabawniejszych dyskusji publicznych ostatnich kilkunastu dni - dyskusji, która nie może umilknąć nawet mimo zadekretowania przez redakcję "Rzepy", że temat uważa za zamknięty. Nieważne, że tymczasem ustalono, iż grupa współpracowników Lecha Kaczyńskiego uczestniczyła w modlitwie przy jego trumnie w kaplicy Pałacu Prezydenckiego, a potem - w przygnębieniu i poczuciu duchowej bezdomności - udała się do jego ulubionego lokalu, by jeszcze przez chwilę być razem i powspominać. Ważne, że znajdowała się tam także Monika Olejnik, co wszystkich pozostałych kompromituje na tyle, że muszą się teraz gęsto tłumaczyć.

"Czy ujawniona informacja o obecności w tym gronie i w tym czasie Moniki Olejnik nic nie znaczy? Czy to, z kim spotykaliśmy się w dniach po tragedii, do kogo lgnęliśmy, nic o nas nie mówi?" - pyta redaktor naczelny portalu wPolityce.pl Michał Karnowski, czujnie się zastrzegając, że sam przebywał wtedy poza Warszawą i "wybierał modlitwę w zwykłym wiejskim Kościele" (czujność autora jest tak daleko posunięta, że wiejską świątynię opisuje wielką literą). I odważnie mnoży kolejne znaki zapytania: "Po której stronie była przez te lata po 2005 roku była red. Monika Olejnik [tak w tekście; nie ustaliliśmy, czy Karnowski po prostu się pomylił, czy chodzi o to, że Monika Olejnik jest "byłą red."]. Jak się zapisała? Czy zwiększała potencjał prawdy o śp. Prezydencie Kaczyńskim i jego dorobku, czy była raczej wśród prawdę tę zamazujących? Czy była fair wobec prezydenta? Czy śp. Lech Kaczyński chciałby takiego właśnie doboru żałobników od swoich bliskich współpracowników?".

Karnowski "prosi, błaga", by nie udawać, że te pytania nie istnieją, dodając w puencie, że "błędnika wrażliwości nie można tak całkiem oszukać i zagłuszyć". Głęboko poruszeni jego wrażliwością przestajemy więc udawać, że te pytania nie istnieją - przeciwnie: chętnie je przywołujemy. Jako ludzie, którzy zjedli kolację w dzień po śmierci arcybiskupa Józefa Życińskiego, mamy wprawdzie niepokojące poczucie, że metropolita lubelski nie omieszkałby przy tej okazji przypomnieć, iż przy stole spożywającego swój ostatni posiłek Jezusa znalazł się jeden feralny gość, a i wcześniej nauczycielowi z Nazaretu nieraz robiono uwagi, że posila się w niestosownym towarzystwie. Ale, jak powszechnie wiadomo, arcybiskup Życiński był również mocno podejrzany.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2011