Bez końca

To nie artystyczna przepaść, jak twierdzą niektórzy, dzieli „The Endless River” od „Dark Side of the Moon”. Ostatni album Pink Floyd oddziela od najwybitniejszego coś znacznie więcej: kilkadziesiąt lat.

29.11.2014

Czyta się kilka minut

Rok 1976. Muzycy The Band, zespołu znanego ze współpracy z Bobem Dylanem, są u szczytu kariery. Są też, tak twierdzą, bardzo tą karierą zmęczeni. W Święto Dziękczynienia organizują więc w San Francisco wielki bankiet i pożegnalny koncert, do udziału w którym zapraszają m.in. Joni Mitchell, Emmylou Harris, Erica Claptona, członków The Beatles i The Rolling Stones. Po nim grupa już nie wznawia działalności. Ale tamten wieczór, sfilmowany przez Martina Scorsesego („Ostatni walc”, 1978), przechodzi do historii rocka.

Dziś pożegnania z publicznością są dużo trudniejsze. Przykładem – „The Endless River”, nowy album legendarnego zespołu Pink Floyd. Jak zapowiedział w radiu BBC David Gilmour, gitarzysta i spiritus movens grupy, „album prawie na pewno ostatni”. Lecz i taki, który niektórzy krytycy – wytykając zespołowi, jak piszą, nudę i manieryczność – przezywają bezlitośnie „zemstą dinozaurów”.

Na płytę składa się 18 utworów (wszystkie – z wyjątkiem finałowego „Louder Than Words” – instrumentalne) połączonych w cztery suity. Ich podstawę stanowią nagrania zarejestrowane przed dwiema dekadami podczas sesji do poprzedniej płyty Pink Floyd, „The Division Bell”. Wtedy ich nie wydano – dlaczego uczyniono to teraz? „The Endless River”, tłumaczą muzycy, to hołd złożony Richardowi Wrightowi, zmarłemu w 2008 r. klawiszowcowi, a w połowie lat 60. współzałożycielowi grupy. „Gdy tworzy się w zespole, wieńców laurowych zwykle nie wystarcza dla wszystkich. Rick był zwykle w cieniu, najmniej doceniany. Ten album to okazja, by uświadomić sobie jego wkład” – mówił Gilmour w rozmowie z Piotrem Kaczkowskim z radiowej „Trójki”.

Słuchana po „The Division Bell”, nowa płyta nieco rozczarowuje, ale jednak – to wciąż Pink Floyd. Czyli zespół, którego każdy premierowy album od 1983 r. krytykowano, by parę lat później zaliczać już do klasyki rocka. Kto dziś pamięta, że wydaną wtedy antywojenną „The Final Cut”, ostatnią płytę z udziałem Rogera Watersa, nazywano „popłuczynami po »The Wall«”? Bywało nawet, że za nieczytelne uznawano legendarne okładki projektu Storma Thorgersona (grafik zmarł w 2013 r.) – na czele ze słynnym pryzmatem na „Dark Side of the Moon”.

W czasach, w których ogłaszanie „końca działalności” znanych zespołów bywa często tylko wstępem do rychłych zapowiedzi „tryumfalnego” (czytaj: komercyjnego) powrotu, Pink Floyd gra fair. Pożegnanie zespołu z publicznością jest uczciwe – znacznie bardziej niż enta, brzmiąca tak samo „nowa” płyta Rolling Stones czy wydawane co roku przed Gwiazdką składanki największych przebojów.

Pytanie tylko: czy „The Endless River” to rzeczywiście koniec historii Pink Floyd? David Gilmour zarzeka się, że tak. Ale dodaje też, że nie wykorzystał jeszcze wszystkich archiwalnych nagrań z udziałem Richarda Wrighta...


Pink Floyd „The Endless River”, Parlophone, 2014

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014