Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prokuratura, która od kilku dni bada sprawę, wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnej aborcji oraz nieudzielenia pomocy nowo narodzonemu. Zgodnie z art. 152 par. 3 kk za tego typu przestępstwa (przerwanie ciąży, gdy „dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej”) grozi do ośmiu lat więzienia.
O okolicznościach zabiegu wiemy niewiele: matka miała być w 23. tygodniu ciąży; wskazaniem do usunięcia ciąży miało być ciężkie uszkodzenie płodu (nie wiadomo dokładnie jakie, pojawia się informacja m.in. o zespole Downa); 5-osobowe konsylium lekarskie miało mieć mało czasu na podjęcie decyzji (choć nie wiadomo dokładnie dlaczego). Przedwczesny poród wywołano, podając kobiecie leki. Dziecko, które się urodziło, zostało odłożone do otwartego inkubatora i okryte. Tam zmarło.
Dziennikarze, zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy aborcji, przystąpili do ataku. Jedni pisali, że dziecko płakało i krzyczało przez godzinę, drudzy cytowali lekarzy, którzy tłumaczyli, że nie podali mu środków przeciwbólowych, bo musieliby to zrobić dożylnie, a to spowodowałoby ból.
Dyskusja o aborcji sprowadza się więc do dyskusji o co drastyczniejszych przypadkach. W tej ostatniej wygląda na to, że najrozsądniejszy głos należy do rzecznika stołecznej prokuratury, który odmówił komentarza ze względu na delikatny charakter sprawy. ©℗