Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak słusznie zauważa w "Rzeczpospolitej" Tomasz Pietryga, w polskim prawie o dyskryminacji związków homoseksualnych nie może być mowy. Kodeks cywilny w art. 691 § 1 wylicza osoby, które "W razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego w stosunek najmu lokalu wstępują". W ich liczbie znajduje się "osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą".
W § 2 tego samego artykułu dodano, że osoby te "wstępują w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lokalu do chwili jego śmierci". Nie wiem, na jakiej podstawie p. Pawłowi Kozakowi "prawa do wstąpienia w stosunek najmu" nie przyznano. W każdym razie nie był dyskryminowany na podstawie polskiego Kodeksu Prawa Cywilnego. Zacytowany artykuł KPC żadnych treści dyskryminacyjnych nie zawiera, co bardzo mnie cieszy. Nawet przyjmując moralnie negatywną ocenę związków homoseksualnych, trudno udawać, że takich związków nie ma, i dobrze, że prawo bierze to pod uwagę. Ale też nie ma powodu, by wyrok strasburskiego trybunału uznać za tryumf "nowej moralności" albo klęskę instytucji heteroseksualnego małżeństwa. W sytuacji tego ostatniego nic się przez ten wyrok nie zmieniło. Nie sądzę też, by jego przyszłość zależała od uznania (bądź nieuznania) związków homoseksualnych, a tym mniej od prawnych ustaleń w sprawach mieszkaniowych.