Barokowi protagoniści

Na Wratislavii wystąpią najlepsi z najlepszych: John Eliot Gardiner, Giovanni Antonini, Paul McCreesh...

01.09.2009

Czyta się kilka minut

Festiwal oratoryjno-kantatowy Wratislavia Cantans - dziś festiwal największy, przez długi czas był po prostu wyjątkiem na kulturalnej mapie Polski. Często mówi się o jego roli "kontestacyjnego azylu", miejsca, gdzie w dobie kwitnącego PRL-u królowała muzyka religijna (oczywiście dlatego, że tworzy ona przynajmniej 90 proc. repertuaru oratoryjnego i kantatowego). Ważniejsze jednak, że Wratislavia była oknem na zachodnie odkrycia na gruncie muzyki dawnej. Zainaugurowana została w momencie, w którym zakładano pierwsze zespoły instrumentów dawnych i uczono się na nich grać, czytano na nowo dawne traktaty i redukowano składy: z symfonicznych do kameralnych, następnie jeszcze bardziej kameralnych, w końcu do solowych (gdy chór zastępują pojedynczy śpiewacy-soliści).

Wszystkie te poszukiwania polskiej publiczności pokazywała właśnie Wratislavia. Na inaugurację założyciel festiwalu Andrzej Markowski poprowadził "Nieszpory" Monteverdiego - utwór będący kamieniem milowym w historii muzyki europejskiej - z chórem i orkiestrą Filharmonii Wrocławskiej, której był wówczas dyrektorem. Przed dwoma laty to samo dzieło w obsadzie solowej zaprezentował Paul McCreesh - jeden z protagonistów nurtu autentycznego wykonawstwa muzyki dawnej i od 2006 r. dyrektor założonego przez Markowskiego festiwalu. Trudno o lepszy wskaźnik przemian, czy to na gruncie stylistycznym, czy organizacyjnym. Pozostaje jednak wciąż ta sama muzyka, ogniskująca uwagę kolejnego pokolenia miłośników. Dawna muzyka oratoryjna i kantatowa, która i dziś - w interpretacjach mistrzów nurtu "autentycznego" - jest głównym daniem festiwalowym.

Niezmiennie najdoskonalszy

Nim jednak w 1997 r. na festiwalu pojawił się tak ważny dla niego Paul McCreesh, zjawił się John Eliot Gardiner. Był to rok 1981, Gardiner zaś wystąpił dwukrotnie, wraz ze swym niezmiennie najdoskonalszym na świecie chórem - The Monteverdi Choir. Repertuar koncertów sięgał od renesansowego Gesualda do XX-wiecznych kompozytorów angielskich, ale bez największych postaci jak Bach czy Haendel. W owym czasie Gardiner był już sławą, podobnie jak jego chór. Jednak nagrywając niedługo później swoją wiekopomną - choć bardzo indywidualną - interpretację "Mesjasza", w notce do płyty chwali się również występem we Wrocławiu.

Zarejestrowany dla Philipsa "Mesjasz" jest w pełni "Gardinerowski": jak na dłoni widoczne są wszystkie cechy wybitnej sztuki dyrygenta, który dziś niewątpliwie zalicza się do najściślejszej czołówki najlepszych współczesnych kapelmistrzów - nie tylko z orbity muzyki dawnej. Co bynajmniej nie oznacza, że jego interpretacje wszystkich muszą zachwycać. Gardiner był i pozostaje skrajnym indywidualistą, narzucającym niekiedy ekstremalne (czasem chciałoby się rzec: ekstrawaganckie) tempa, przede wszystkim jednak konsekwentnie i niekiedy bezkompromisowo eksplorującym polifonię utworów. Jest wyjątkowo wyczulony na horyzontalnie nakładające się plany, na prowadzenie głosów, a ponieważ jest przy tym bodaj najprecyzyjniejszym (czy wręcz - ostatnim precyzyjnym) dyrygentem, potrafi uzyskiwać zadziwiające efekty. W "Mesjaszu" słynny chór "Alleluja" nie jest żadną kulminacją - największe napięcie wibruje w ostatnim, skupionym, powolnym, mistycznym "Amen". We Wrocławiu zabrzmi jednak inne oratorium Haendla: "Izrael w Egipcie". W tym gigantycznym chóralnym fresku efekty osiągane przez Gardinera są już jednogłośnie oceniane jako nadzwyczajne. Monteverdi Choir jest tu oczywiście klasą samą dla siebie.

Porywające kaskady dźwięków

W 2000 r. Gardiner poświęcił się specjalnemu projektowi - wykonaniom w całorocznej turze koncertowej wszystkich kantat Bacha w przewidzianych dla nich dniach liturgicznych ("Bach Pilgrimage" - efekty do dziś ukazują się na płytach). W innym kompleksowym Bachowskim projekcie (wykonanie kompletu kantat w Mediolanie, jednak przez różne zespoły i dyrygentów) wziął też udział inny gość tegorocznej Wratislavii Cantans - Giovanni Antonini. Flecista i dyrygent jest współzałożycielem (w 1985 r.) i kierownikiem jednego z pierwszych włoskich zespołów dawnych instrumentów - Il Giardino Armonico. U niego też bodaj po raz pierwszy pojawiła się ta niezwykła energia, jaką Włosi wnieśli do muzyki dawnej - tempa wartkie stały się porywającymi kaskadami dźwięków, emocjami zawładnęła drapieżna wręcz artykulacja, muzyka o zdecydowanie akcentowanym rytmie nabrała szalenie efektownego blasku. Il Giardino Armonico eksploruje głównie repertuar włoski (mistrzowie wspaniałości Vivaldiego!), z niego też wykuty jest nowy projekt - "Il pianto di Maria" ("Płacz Marii") z cudownym altem Bernardy Fink. Wśród utworów wczesnego włoskiego baroku znajdą się tutaj tak popularne, jak Passacaglia Mariniego (jeden z barokowych "standardów") czy - przede wszystkim - "Pianto della Madonna" Monteverdiego, będąca religijną wersją jego słynnego "Lamentu Ariadny" z niezachowanej opery.

Inwazja mocy

Młodszy od Gardinera Paul McCreesh jest już stałym gościem nie tylko we Wrocławiu, ale i na Dolnym Śląsku, jako że kierowany przez niego Festiwal od dawna dociera do różnych miast regionu. McCreesh, jako dyrektor, nie odmawia dyrygowania we wszystkich tych miejscach i najróżniejszymi programami. Znajdzie się jednak i w głównym nurcie, obok Gardinera sięgając po kolejne oratorium Haendla (wszak wciąż trwa jeszcze Rok Haendlowski) - "Theodorę". Jako mistrza w tym utworze prezentował go przed trzema laty w analogicznym dodatku "Tygodnika" Dariusz Czaja ("Inwazja mocy") - trzeba by powtarzać tamte zachwyty. Czy będzie to równie ważny koncert jak debiut McCreesha we Wrocławiu, gdy w 1997 r. wraz ze swymi zespołami Gabrieli Consort&Players przedstawił swoją rewelacyjną rekonstrukcję koronacyjnej mszy weneckiej z 1595 r. (w najdoskonalej nadającym się do tego barokowym kościele uniwersyteckim)?

Debiut był podsumowaniem pierwszej fazy sukcesów McCreesha i jego zespołów, po której pozostały rekonstrukcje pełnych dźwiękowego przepychu uroczystości weneckich z okresu przełomowego w historii muzyki, czyli rodzenia się baroku i samodzielnej muzyki instrumentalnej. Dzieła szkoły weneckiej, Gabrielich i szeregu innych, wyciągnięte z nużących zbiorów, ożyły dzięki umieszczeniu ich w kontekście liturgii, w której stały obok chorału gregoriańskiego, toccat instrumentalnych czy sonat skrzypcowych.

Dziś repertuar McCreesha obejmuje prawie wszystko, co zostało napisane, Haendel pozostaje w nim jednak pozycją bodaj najbardziej szczególną. Przed nami wielka "Theodora".

O jeszcze jednej gwieździe Festiwalu, słynnym Kronos Quartet, na stronach internetowych "TP" pisze Marek Moś, wieloletni prymariusz Kwartetu Śląskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Wratislavia Cantans (36/2009)