Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wśród nich wyróżniałem bajki japońskie układane przez Remigiusza Kwiatkowskiego. Chyba dorwał się on do jakiegoś zbioru bajek, które tłumaczył wierszem, zaopatrując je w orientalne rysunki, bo zapamiętałem kimona i bardzo mi się podobały. W każdym razie Japonia zajmowała w mojej wyobraźni miejsce specjalne. Moja przyszła żona na pewno musiała być Japonką.
Z bajek orientalnych Remigiusza Kwiatkowskiego zapamiętałem tylko jedną: o królowej smoków. Mieszkała na dnie morza i była kapryśna, czy też może jej lekarze byli kapryśni. Zadysponowali, że musi dostać małpią wątrobę i król smoków natychmiast rozkazał wybrać stworzenie znane z tego, że bywa na górze, tj. na powierzchni morza. Była to meduza, która zupełnie nie przypominała kształtem dzisiejszej meduzy, miała muszlę i nogi, którymi wiosłowała.
Rozkaz króla smoków musiał zostać spełniony. Wysłano meduzę na powierzchnię wód z wyraźnym poleceniem zdobycia małpiej wątroby. Cóż miała robić, wypłynęła na powierzchnię i zobaczyła wyspę. Powiadomiła swoich nadzorców, że jeżeli małpia wątroba - to może być tu. Podpłynęła do wyspy i najbardziej kuszącym głosem zaczęła zachwalać uroki innej wyspy. Mieszkanki wyspy uległy pokusie i jedna z nich wskoczyła na muszlę, ale zaledwie oddalili się od brzegu, małpa, słysząc opowieść o królowej smoków, złapała się za głowę i oświadczyła, że stało się wielkie nieszczęście, ponieważ zapomniała swoją wątrobę, wiszącą na orzechu.
A meduza głupiogłowa
uwierzyła w małpie słowa.
I nastąpił powrót do wyspy oraz skok małpy na najbliższą palmę i jej urąganie. Tak się skończyła nieudana wyprawa. Powrót na dwór królewski nie okazał się dla meduzy pomyślny:
Wnet schwycili ją żołnierze
co ma, każdy do rąk bierze
i tak zbili ją niestety
aż na kupkę galarety.
Ktoś może się zdziwić, że bajkę, którą czytano mi w wieku lat pięciu, zapamiętałem. Mnie też to dziwi.
Tajemnicą jest dla mnie pochodzenie innej bajki, o rodzinie kotów: czy także była to bajka japońska? Bo przyznam się szczerze, że nie pamiętałem wcale bajki niejapońskiej, która by kocią rodzinę przedstawiała jako skupienie kilku pokoleń. A więc wujków, kuzynów i bratanków. Była to opowieść o rodzinie odwiedzającej babunię i zapamiętałem swawolnika pod nazwą Psik oraz jego podstępne czynności:
Psik wstrzymuje zegar łapką,
żeby dłużej pobyć z babką.
Na tym kończę mój cykl "Spiżarnia literacka".