Bajka o Janku moderniście

Tradycjonaliści przypominają, że dziedzictwo chrześcijańskie to cenny skarb. W pogoni za byciem trendy my, "liberałowie", możemy zacząć rozmieniać się na drobne.

18.08.2009

Czyta się kilka minut

Niemiecka biskup Margot Kässmann /fot. KNA-Bild /
Niemiecka biskup Margot Kässmann /fot. KNA-Bild /

Środowiska konserwatywno-tradycjonalistyczne skupione wokół "Frondy" i "Christianitas" oburzają się tekstem ks. Alfonsa Skowronka ("TP" 30/09) , który na­pisał, że brakuje mocnych racji teologicznych za niedopuszczaniem kobiet do święceń kapłańskich. Dla obeznanych z katolicką literaturą teologiczną to jednak żadne novum, dlatego w tym kontekście intryguje coś innego: jaką rolę w rozwoju doktryny kościelnej pełnią tradycjonaliści? Czy są kulą u nogi, czy może błogosławieństwem dla "kościelnych liberałów", do których i ja się zaliczam.

Martwa wiara tych, którzy żyją

Standardową argumentację przeciw tradycjonalistom zaprezentował ­ ks. Jacek Prusak SJ ("TP" 32/09) : że postrzegają wiarę i Kościół jak muzeum, marzą o powrocie średniowiecznej christianitas, pluralizm społeczny i religijny postrzegają jako przypadłość w rozwoju ludzkości, nowości zaś w dociekaniach teologicznych - jako potencjalne herezje, a nie głębsze odczytanie Bożego zamysłu. Kwestionować uwagi jezuity to dowodzić, że Ziemia jest płaska.

Ale my, "liberałowie", też lubimy muzea. Nie sądzę, byśmy zebrane w nich eksponaty traktowali jako zbiór osobliwości czasów minionych, będących zbędnym balastem. Zgoda: gołym okiem widać, że postęp w Kościele się dokonuje, że bastiony, których wczoraj bronił, zamieniły się w ruinę przebrzmiałych idei - jak przekonanie, że wolność jednostki jest wtórna wobec prawdy, której Kościół naucza, czy idea państwa wyznaniowego. Kościół wycofał się też z ekskluzywistycznie interpretowanego dictum św. Cypriana, że "poza Kościołem nie ma zbawienia". Po II Soborze Watykańskim wierzymy, że "ziarna prawdy" (gr. logos spermatikos) rozsiane są też w innych religiach. Kościół - ku rozpaczy tradycjonalistów i w sporze z nimi - porzucił owe idee, gdyż uznał, że tego wymaga wierność Tradycji interpretowanej w kontekście historycznego rozwoju dogmatów.

Istnieje też przekonanie, że tradycjonaliści to wierni synowie Kościoła, a "liberałowie" to wichrzyciele. Nic bardziej błędnego. Przywiązanie tradycjonalistów do tego, co minione, nie jest samo z siebie czymś pozytywnym, przeciwnie: w prostej linii prowadzić może do bałwochwalstwa. Trafnie ujął to Jaroslav Pelikan, pisząc, że "tradycja to żywa wiara ludzi już nieżyjących, a tradycjonalizm to martwa wiara tych, którzy jeszcze żyją". A cóż nam po wierze, która nie wydaje owoców? Co więcej, ostatnie zachowania lefebrystów pokazują, że gest zrozumienia, który wykonał wobec nich Benedykt XVI, został de facto odrzucony. Mimo sprzeciwu Stolicy Apostolskiej Bractwo wyświęciło kolejnych kapłanów, okazując nieposłuszeństwo Papieżowi, o którym z lubością rozprawiają jego członkowie, i które to nieposłuszeństwo oraz brak szacunku zarzucają przede wszystkim "liberałom". "Zrywanie" z Rzymem jest, jak widać, przypadłością zarówno tradycjonalistów, jak i liberałów.

Żywa wiara tych, którzy szukają

Bałwochwalstwo nie jest obce także kościelnemu modernizmowi, kiedy uważa, że wszystko, co nowe, jest z natury lepsze niż to, co stare. Pouczająca w tym kontekście jest bajka o szczęśliwym Janku, od której zaczyna się "Wprowadzenie w chrześcijaństwo" Josepha Ratzingera. Janek otrzymał bryłę złota, która wydała mu się zbyt kłopotliwa i ciężka, zamienił ją więc kolejno na konia, krowę, gęś, a wreszcie na osełkę, a tę ostatecznie wrzucił do wody. Uważał bowiem, że wszystko zamienił na wspaniały dar wolności. Jak długo upajał się tym darem i jak ponura była chwila ocknięcia się z rzekomej wolności - to Ratzinger pozostawił czytelnikowi.

Morał: tradycjonaliści przypominają, że dziedzictwo chrześcijańskie to cenny skarb. Że w pogoni za byciem trendy możemy zacząć rozmieniać się na drobne. Opór, jaki stawiają, żywiąc się przeszłością, powinien mobilizować "liberałów" wychylonych ku przyszłości, do intensywnego wysiłku duchowego i intelektualnego, szukania argumentów i nowych doświadczeń. Żeby pomogły one przekonać tych, którzy dziś posądzają nas o herezję modernistyczną, ale jutro zechcą pójść wydeptaną przez nas ścieżką.

Młyny kościelne mielą powoli. Kto decyduje się przecierać nieznane szlaki, musi uzbroić się w cierpliwość i mieć świadomość, że pupilem kościelnych salonów nie będzie. Ale do niepokornych duchów, którzy są wierni sumieniu i rzetelnie szukają prawdy, należy ostatnie słowo. Taki właśnie los był udziałem poważanych dziś w Kościele teologów, jak Hans Urs von Balthasar czy o. Yves Congar OP. ­Po oskarżeniach o nieprawomyślność, po zakazach publikacji i kościelnych szykanach wrócili oni do teologicznego mainstreamu. Magisterium i kolejni papieże, na czele z Janem Pawłem II, uznali ich rozstrzygnięcia za swoje, a nawet doczekali się w uznaniu ich teologicznego wysiłku i wierności Kościołowi kardynalskich kapeluszy.

***

Gdzie zatem bylibyśmy dzisiaj, gdyby Kościół nie miał swoich "bożych wichrzycieli", którzy chadzają niezrażeni po manowcach? Ale z drugiej strony: czy nie rozmienilibyśmy wszystkiego na drobne, gdyby zabrakło nam "gorliwych strażników tradycji"?

Dlatego tradycjonaliści nie powinni w każdym działaniu "liberałów" tropić braku ortodoksji. "Liberałowie" zaś powinni wystrzegać się mówienia o tradycjonalistach jako ciemnogrodzie. Chrześcijanin - jak mówią wszelkie znaki na niebie i ziemi - musi żyć dialektycznie, łącząc stare z nowym. Bowiem kto neguje tradycję, nie jest katolikiem. A kto gardzi odnową, nie jest chrześcijaninem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2009