Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ponadto „ma obowiązek dawać przykład świętości poprzez miłość, pokorę i prostotę życia”.
Co, jeśli biskup nie wypełnia tych wymogów? Jeśli, jak w przypadku abp. Sławoja Leszka Głódzia, księża zarzucają mu mobbing, wulgarne zachowanie, wymuszanie pieniędzy? Jeśli jest oskarżany o tuszowanie przypadków pedofilii, publicznie popiera jedną partię polityczną, ignorując nauczanie Kościoła, i gorszy ludzi życiem w luksusie?
Instytucja Kościoła jest zdumiewająco bezradna w takiej sytuacji. Kodeks jedynie stwierdza: „Usilnie prosi się biskupa diecezjalnego, który z powodu choroby lub innej poważnej przyczyny nie może w sposób właściwy wypełniać swojego urzędu, by przedłożył rezygnację z urzędu”. Z kolei papież, co prawda, w każdej chwili może odwołać każdego biskupa, ale w praktyce czyni to tylko wtedy, gdy na biskupie ciąży wyrok świecki lub kanoniczny. Czy publiczne wzywanie do dymisji ma zatem sens?
Ma. Jezus pokazał, że w chrześcijaństwie słowo, które dopomina się o prawdę, nie jest bezbronne. Tylko ono jest w stanie dotknąć sumienia. Staje się także świadectwem. Dlatego zewsząd słychać głosy poruszonych katolików, wzywających abp. Sławoja Leszka Głódzia do podania się do dymisji. ©℗