Antybohater

Symon Petlura należy do tragicznych postaci ukraińskich dziejów.

03.08.2010

Czyta się kilka minut

Dworzec kolejowy może kojarzyć się z wygnaniem, Symon Petlura był wygnańcem - zmuszony uciekać z Ukrainy, w 1923 r. zmuszony do wyjazdu z Polski, mieszkał w Budapeszcie, Wiedniu i Genewie, aż w końcu został zamordowany na emigracji w Paryżu, w 1926 r., z polecenia władz radzieckich.

Na cokole pomnika, do którego prowadzi w Kijowie ulica Petlury, stoi jego przeciwnik, oficer bolszewicki Mykoła Szczors, który w przeciwieństwie do Petlury nie jest bohaterem zapomnianym. W Związku Radzieckim otoczono go kultem, na kanwie jego życia kręcono propagandowe filmy, a rodzinne miasto Szczorsa nazwano jego imieniem. Ulica Petlury nosiła dawniej nazwę Kominternu. Kiedy rok temu przemianowano nazwę, jej mieszkańcy byli wzburzeni i sprawa trafiła do sądu.

Petlura większych zaszczytów doczekał się w Polsce. Choćby w Rzeszowie w 130. rocznicę jego urodzin zorganizowano sesję naukową i odsłonięto pamiątkową tablicę.

W marcu i kwietniu 1920 r. Polacy prowadzili rokowania z Petlurą, stojącym na czele Ukraińskiej Republiki Ludowej. Rozmowy nie były łatwe: dość wspomnieć, że jedna z sesji Piłsudskiego i Petlury w Belwederze trwała 8 godzin. W końcu podpisano tajny protokół: porozumienie przewidywało, że Polska uznaje Petlurę za przywódcę niepodległej Ukrainy i obiecuje oddać mu Kijów, a Petlura przyznaje Polsce prawo do Galicji Wschodniej. Umowa wojskowa mówiła o wspólnych działaniach zbrojnych i wycofaniu się wojsk polskich z Ukrainy po zakończeniu wojny z bolszewikami.

W 1921 r. w Rydze, podczas polsko-bolszewickich negocjacji pokojowych Petlury nie było, przyjechał ukraiński poseł Wołodymyr Kedrowski (bez prawa głosu). Już w pierwszej godzinie rokowań Polska uznała Ukrainę Radziecką (ze stolicą w Charkowie), której przedstawicieli dopuszczono do rokowań. Ziemie Ukrainy, a także Białorusi podzielono pomiędzy Rosję Radziecką i Polskę. Niedawni sojusznicy Polski byli wstrząśnięci.

Ani w czasach radzieckich, ani po upadku ZSRR, ani współcześnie na Ukrainie rokowania z Piłsudskim w 1920 r. oraz sama wojna polsko-bolszewicka nie były przedmiotem szerszej debaty historyków. Był to temat tabu.

Roman Kabaczij, historyk i dziennikarz:

- To naturalne, że o wojnie polsko-bolszewickiej się nie wspominało, historycy radzieccy nie chcieli przypominać klęski wojsk radzieckich nad Wisłą. W świadomości historycznej Ukraińców wojna polsko-bolszewicka raczej nie funkcjonuje.

Klimat panujący w Kijowie podczas zawieruchy wojny domowej 1917-1921 najlepiej oddaje powieść Michaiła Bułhakowa "Biała gwardia". Bułhakow opisuje niepokój mieszkańców miasta, kiedy strzelcy siczowi Petlury zbliżają się pod Kijów.

Wojna z 1920 r. stała się lepiej znana na Ukrainie dopiero w latach 90., kiedy w Polsce zaczęto mówić o Katyniu. A to za sprawą propagandowego zagrania Rosji: los jeńców wojny polsko-bolszewickiej (dziesiątkowanych przez choroby) próbowano porównywać z Katyniem.

Częściej niż przebieg wojny polsko-bolszewickiej, w historiografii radzieckiej przedstawiano samego Petlurę, ale w świetle negatywnym. Andrij Portnow, historyk, redaktor pisma "Ukraina Moderna": - Petlura był w propagandzie radzieckiej kimś na miarę antybohatera. Kiedy w latach 20. przebywał na emigracji, w świadomości mieszkańców Galicji jawił się jako ten, co sprzedał ich ziemie Polakom. Kabaczij: - W Galicji do dziś można się spotkać z brakiem szacunku do Petlury, pamięta mu się, że oddał Lwów Polakom.

Nie uda się zrozumieć tragedii Petlury bez wgłębienia się w stosunki polsko-ukraińskie w latach 1919-21. - Ale tego tematu w debacie historycznej praktycznie się nie podejmuje - ocenia Kabaczij. Ukraiński historyk prof. Jarosław Hrycak jest zdania, że "Petlura poświęcił ideę jedności ziem ukraińskich dla idei niepodległości".

Mało kto na Ukrainie wie, czym zajmował się Petlura przed wojną. Jeśli już jest kojarzony, to jako wojskowy. Pamięć o nim jako o pisarzu i publicyście jest zupełnie martwa.

Zdaniem Kabaczija Petlura należy do grona tych postaci, które w różnych okresach dziejów Ukrainy stanęły przed tragicznym wyborem. Wymienia hetmana Iwana Mazepę (zdradził Rosję na rzecz Rzeczypospolitej i Szwecji) i Stepana Banderę (dla Polaków jest terrorystą i organizatorem pogromów ludności polskiej, dla części Ukraińców bohaterem walczącym o niepodległą Ukrainę; zginął z ręki radzieckiego agenta).

- W czasach radzieckich starano się, aby Mazepa, Petlura i Bandera zniknęli z narodowej pamięci, ponieważ są to postacie kreujące ukraińskość - twierdzi Kabaczij.

Po Pomarańczowej Rewolucji politycy z obozu prezydenta Wiktora Juszczenki wpadli na pomysł wzniesienia Petlurze pomnika w rodzinnej Połtawie. Lokalne władze nie wyraziły na to zgody. Do dziś pomnik nie powstał.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „90 lat Bitwy Warszawskiej (32/2010)