Anioły nam zazdroszczą

W białoruskiej bombonierce, są czekoladki o sześciu smakach. To znacznie mniej niż tajemnice, którą kryją ludzkie serca.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

24 grudnia, Wigilia

Dzień astronomów. Nigdy tyle osób naraz nie zadziera głowy w poszukiwaniu tej wyczekiwanej, pierwszej gwiazdki.

Pan Bóg to spryciarz. Wiedział, jak oderwać wzrok ludzi od garnków, klusek, uszek itp. Ja, jak zwykle po wigilii w parafii, wyjechałem do domu.

W tygodniu byłem na wigilii organizowanej przez scholę, Parafialny Klub Sportowy, w przedszkolu i gimnazjum. Przepraszam strażaków z Krasnosielca (czytelników "TP"), że nie mogłem odpowiedzieć na ich zaproszenie. Spowiadałem w tym czasie w sąsiedniej parafii.

Wracając ad astra. Mam to szczęście, że mogę wigilię przeżywać w gronie rodziny. Grono to suma osób, która stale rośnie (obecnie przybywa siostrzenic). Mam 8 sióstr

i 3 braci - pozdrawiam rodzinę Kubisów ze świątecznego wydania "TP"... Wigilia to czas spotkań ludzi życzliwych, czas miłości, śpiewu kolęd w towarzystwie aniołów. Otwiera się niebo wyszywane gwiazdami. Kosmiczna eksplozja miłości - Bóg się rodzi.

25 grudnia, Boże Narodzenie

Mówię do ludzi, którzy słuchają. To wielkie odkrycie z tegorocznych świąt Słowa, które stało się ciałem. A wszystko przez te anioły. Na rannej Mszy poświęciłem im sporo miejsca.

W końcu kręcą się gromadą koło miejsc, gdzie wybucha miłość. Jedna z moich byłych uczennic napisała SMS-a z pytaniem: "jeśli anioły nam zazdroszczą, to czynią źle?". Spierała się o to z mamą. Ja mówiłem, że zazdroszczą, iż Bóg stał się człowiekiem, a nie aniołem, i tego, że to nam Bóg przebacza grzechy. Musiałem skorzystać z nauki św. Tomasza i medium, któremu patronuje św. Izydor (internetu!), by wyjaśnić, że to dobra zazdrość. Anioły są inne od nas. My nie mamy ich radości, a one naszej, ale jeżeli nas kochają, a my ich, to oni cieszą się naszym szczęściem, a my ich. Hosanna na wysokości, a na ziemi pokój. Tylko pokój? Wystarczy... no i odrobina szczęścia w miłości. Mrugam do mojego Anioła Stróża okiem, a on do mnie?

26 grudnia

Słuchaliśmy w kościele słów o powinności kochania nieprzyjaciół jako czymś naturalnym dla chrześcijanina. Przed rozesłaniem wspomniałem o tym i dodałem, że jeżeli ktoś nie ma wroga w zasięgu wzroku, to może ma pokochać wadę męża lub żony... Wtedy też Bóg się rodzi. Nie wspomniałbym o tym, gdyby nie mój imiennik, który zaczepił mnie po Mszy i spytał, skąd ja to wiem? Powiedziałem, że z obserwacji, ale może to spełnienie słów z dzisiejszego fragmentu Ewangelii: "w owej godzinie będzie wam podane, co macie mówić"(Mt 10, 19). Więc będę pisał jeszcze przez 5 dni... Bóg wie co?

27 grudnia

Moją pamiątką z dzisiejszego dnia jest bombonierka z Białorusi, którą dostałem od ciotecznej siostry. "Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiadomo, co ci się trafi..." - to słowa Forresta Gumpa. Spotkałem wiele osób pełnych życzliwości. Miałem wolny dzień, więc postanowiłem odwiedzić rodzinę. Dziadka, który wspomniał, jak to w święta 1939 r. musiał ze znajomymi zabić konia, by ich rodziny miały co jeść, a chleba szukali w koszach na śmieci. Babcię, która przypomniała, że najważniejsza w życiu jest miłość i przebaczenie. "Pamiętaj Jarek - często mi powtarza - żebyś lubił ludzi". Siostry, które nakleiły mi na szybę samochodu aniołka. Koleżankę z podstawówki, która wolała za zaoszczędzone pieniądze wyjechać do Ziemi Świętej, niż kupić samochód; nie żałuje.

Spotkałem też osobę, którą trapi trudna sytuacja w rodzinie. Prosiła o modlitwę. Odmówię dziesiątek różańca w tej intencji. W białoruskiej bombonierce są czekoladki o sześciu smakach. To znacznie mniej niż tajemnice, które kryją ludzkie serca.

28 grudnia

Dzisiaj po rannej Mszy wyjechałem z dziećmi i młodzieżą (37 osób) na Międzynarodowy Turniej Tenisa Stołowego do Radości. Chwalić Pana Boga można na różne sposoby. Dla mnie ważną formą uwielbiania Stwórcy jest sport. Ks. Mirosław Mikulski, który zorganizował te zawody, jest przykładem, że także rywalizacji sportowej można nadać wymiar duchowy. Jak zauważył, przez cały turniej zaledwie raz usłyszał przekleństwo, a w zawodach brało udział ok. 500 osób. Rozgrywki rozpoczynały się i kończyły wspólną modlitwą. Ksiądz Mirosław dużą wagę przywiązuje do porządku i dyscypliny - wszystko połączone z wielką miłością do dzieci i pasją do sportu. Cieszę się, że spotkałem takiego księdza. Ja, jak chyba każdy, potrzebuję wzoru, który jest o parę kroków przede mną (przez doświadczenie, wiek, podobne zainteresowania).

Do parafii wróciliśmy wieczorem. Dzisiaj na ziemi śpiewają aniołowie, radują się archaniołowie; dziś weselą się sprawiedliwi, wołając: »Chwała na wysokości Bogu, alleluja«. Radość nasza, radość dzieci jest radością naszych aniołów.

29 grudnia

Z listu Tomasza Becketa: "tylko ten otrzymuje nagrodę, kto walczy należycie". Pozornie dzisiejszy dzień jest podobny do minionego, bowiem tak jak wczoraj po Eucharystii, którą odprawiłem o siódmej, wyjechaliśmy do Radości, na drugą część turnieju tenisowego. Uczestnicy grają w finałach A, B, C, D itd. w zależności od liczby uczestników i zdobytych punktów w dniu wczorajszym. Dzięki pomysłowi ks. Mikulskiego w zawodach nie ma przegranych. Oczywiście są zwycięzcy poszczególnych kategorii, ale nie ma dziecka, które by nie otrzymało jakiegoś upominku niezależnie od tego, czy wszystkie walki przegrało. Zapamiętam pojedynki dziewięcioletniego Adriana, któremu towarzyszył tata. Jak on się denerwował! Po odebraniu nagród (zajął pierwsze miejsce) natychmiast pobiegł do ojca pochwalić się sukcesem.

Walczymy, zwyciężamy, jak wspominany dzisiaj Tomasz Becket, gdy jesteśmy pewni, że Bóg nas akceptuje takimi, jacy jesteśmy, gdy czujemy Jego miłość. Po powrocie do domu obejrzałem fragment filmu "Waterloo". Pokonała mnie senność.

30 grudnia

Niedziela Świętej Rodziny. Po obiedzie byłem na spotkaniu świątecznym Apostolatu Maryi. Należą do niego babcie i mamy; jest w stowarzyszeniu kilka matek księży pochodzących z naszej parafii (w sumie jest chyba 25 żyjących księży pochodzących z parafii Krasnosielc) i sióstr zakonnych. Widzę więc w nich czasami moje babcie czy mamę. Ileż w nich życzliwości, miłości do swoich rodzin, troski o dzieci. Pomyślałem sobie, że to one wypraszają dla młodych, zapracowanych, zatroskanych głodowe racje łaski, by mogli wytrwać w jedności i miłości. Na jak długo?

Ks. Jarosław Traczyk (ur. 1978) jest wikarym w parafii w Krasnosielcu (diecezja łomżyńska).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2008