Amicus Plato

12.04.2021

Czyta się kilka minut

Wizyta papieża u kardynała Angela Becciu była nie mniej zaskakująca, jak ogłoszona pół roku temu decyzja o jego dymisji. We wrześniu Franciszek w trakcie kilkuminutowej rozmowy zdjął swego najbliższego współpracownika z urzędu i pozbawił praw kardynalskich, tłumacząc, że stracił do niego zaufanie. W Wielki Czwartek poszedł do jego mieszkania, gdzie wspólnie odprawili mszę Wieczerzy Pańskiej (z tego powodu papież zrezygnował z publicznej celebracji nabożeństwa).

Czy to pierwszy krok do rehabilitacji byłego prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i substytuta w Sekretariacie Stanu? Jak dotąd nikt nie przedstawił mu oficjalnych zarzutów, żaden proces o finansowe nadużycia się nie rozpoczął, więc może papież przyznał się do błędu i zbyt pochopnej reakcji?

Niekoniecznie. Wszystko wskazuje, że niespodziewaną i utrzymywaną w sekrecie wizytę (poinformował o niej brat kardynała, służby prasowe Watykanu na ten temat zaś milczą) powinniśmy traktować jako wyraz życzliwości i gest chrześcijańskiego pojednania. A także dowód, że Franciszek potrafi oddzielać osobiste sympatie i prywatne relacje od spraw zawodowych – jego przyjaźń nie chroni nikogo przed odpowiedzialnością.

„Platon mi przyjacielem, ale większą przyjaciółką prawda” – mówiono już w średniowieczu. Ale akurat z karaniem przyjaciół papieży bywało różnie. W każdym razie poprzednicy Franciszka mieli z tym kłopot. Amerykański magazyn „The Pillar” przypomniał ostatnio historię kard. Tarcisio Bertonego, sekretarza stanu za pontyfikatu Benedykta XVI. Mimo pewnych dowodów na jego finansowe przekręty, papież nie zdecydował się ukarać swego wieloletniego współpracownika (Bertone był wcześniej prawą ręką Ratzingera w Kongregacji Nauki Wiary). Jan Paweł II też nie dawał wiary oskarżeniom, jeśli dotyczyły osób, które osobiście znał i które budziły jego zaufanie (przypomnijmy choćby karierę Theodore’a McCarricka czy austriackiego mnicha, a potem kardynała Hansa Groëra).

To, że Franciszek obchodzi się surowo z tymi, którzy go zawiedli, choćby mu byli najbliżsi, przestało już dziwić. Ale to, że potem wyciąga rękę do zgody i nie oznacza to wcale pobłażliwości, uniknięcia konsekwencji czy darowania kary – już się nie mieści w głowach, nie tylko konsekrowanych. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2021