Ally McBeal u Łukaszenki

Startujący 10 grudnia kanał TVP Białoruś ma pomóc w przełamaniu blokady informacyjnej za Bugiem. Czy Łukaszenka pozwoli się mu rozwinąć, czy zdusi go w zarodku?

15.02.2008

Czyta się kilka minut

---ramka 557258|lewo|1---Telewizja prześmiewcza, ostro atakująca łukaszyzm: taka jest nam potrzebna - uważa reżyser Jurij Chaszczewacki, który mieszka w Mińsku i kręci filmy o prezydencie i o opozycji.

- Chcemy uniknąć etykietki telewizji opozycyjnej, zdecydowanie nie będziemy stacją wymierzoną przeciw Łukaszence - deklaruje Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektorka programowa TVP Białoruś.

TVP Białoruś (po białorusku: Belsat) rusza 10 grudnia. Będzie nadawać z Polski, przez satelitę. Aleksej Dzikawicki, były dziennikarz białoruskiej sekcji Radia Swaboda (odpowiednik Wolnej Europy), odpowiadający w nowym kanale za informacje, zapowiada, że Belsat będzie w jego rodzimym kraju czymś nowym: - Będziemy przekazywać informację bezpośrednio dotyczącą ludzi. A prócz tego chcemy opowiadać o prawdziwej historii kraju, zaznajamiać Białorusinów z kulturą oraz literaturą. Chcemy puszczać też muzykę alternatywną.

Potężna broń

Językiem stacji ma być białoruski. Telewizja chce pokazać, że to język żywy: że po białorusku mogą się także kłócić kochankowie z telenoweli.

W testowej ramówce, która będzie emitowana trzy godziny dziennie, oprócz programów informacyjnych znajdą się seriale, jak "Ally McBeal", a także polskie kryminały, programy komediowe i publicystyczne.

Romaszewska-Guzy: - Chcemy, by stałym elementem był teatr telewizji. Zrealizowaliśmy sztukę na podstawie "Tutejszych" Janka Kupały. Planujemy puszczać dobre kino polskie i czeskie. Telewizja daje możliwość zaprezentowania się twórcom niemającym szans na realizację w warunkach reżimu. Bo gdzie może znaleźć zatrudnienie białoruski dokumentalista bądź reportażysta?

W istocie, białoruska telewizja państwowa to machina propagandowa: od świtu do nocy wychwala Łukaszenkę. Znudzony widz może włączyć kanał rosyjski, ale tam zamiast Łukaszenki jest Putin. Poza tym na Białorusi programy rosyjskie są cenzurowane, działa tzw. mechanizm zakrywania: jeśli na kanale ORT idzie film według Sołżenicyna, w Mińsku nie można go zobaczyć.

Pierwsze, co Aleksander Łukaszenka zrobił po dojściu do władzy, to wydanie walki mediom. Jednak nie udało się mu zaprowadzić całkowitej blokady informacyjnej. Symbolicznym momentem był rok 1994: białoruskie gazety - na znak protestu przeciw rozporządzeniu wprowadzającemu zakaz publikacji materiału wymierzonego w prezydenta - ukazały się z białymi plamami. Potem prasie zabraniano druku i kolportażu na terenie kraju, a radiostacjom odbierano częstotliwości.

Dziennikarze nauczyli się funkcjonować w takich warunkach. Np. zakaz druku i kolportażu sprawił, że opozycyjna "Narodna Wola" drukowana jest w rosyjskim Smoleńsku. Podobnie jest z białoruskojęzyczną "Naszą Niwą", tygodnikiem społeczno-

-kulturalnym. Są strony internetowe, choćby Chartia97, które na bieżąco przekazują informacje po rosyjsku, białorusku i angielsku. Wreszcie, z Białegostoku nadaje Radio Racja, po białorusku.

Z myślą o kim powstaje więc Belsat? Nie chodzi przecież o przekonywanie przekonanych. Ludzie, jeśli chcą, wiedzą, gdzie szukać informacji. Pytanie, czy chcą. Dzikawicki: - Białorusini są przyzwyczajeni do telewizora. Radiostacje nadające z zagranicy można odbierać przede wszystkim na falach krótkich, co jest uciążliwe. Telewizja jest potężną bronią. A o tym, że moi rodacy mają dość propagandy, świadczy fakt, że nastawiają odbiorniki na kanały ukraińskie, byle tylko obejrzeć coś normalnego.

Będzie wojna totalna?

TVP Białoruś będzie można odbierać przez satelitę, zasięgiem stacja ma objąć Europę Środkową i Wschodnią, a podobno nawet Kaukaz. Na Białorusi programy z satelity odbiera ok. 7 proc. gospodarstw domowych, głównie - co ciekawe - na prowincji.

Kiedyś rząd wydał już wojnę satelitom: w kwietniu weszło w życie postanowienie, że aby zainstalować antenę, należy zdobyć pozwolenie. Za naruszenie przepisu przewidziano karę, równowartość ok. 215 dolarów. Ale np. w Lidzie (północno-wschodnia Grodzieńszczyzna) nakazano usuwanie odbiorników już zainstalowanych.

Aleksander Milinkiewicz, lider opozycji, nie ma wątpliwości: - Lida to poligon, a władze sprawdzają, jak można walczyć z zapowiadanym kanałem TVP Białoruś.

Skąd pewność, że kiedy telewizja zacznie nadawać, nie pojawi się nowe rozporządzenie? Wtedy wszelkie telewizje z Zachodu można by zwalczyć za jednym zamachem.

- Na początku lat 90. talerz satelitarny czy zagraniczny samochód były częścią nowej wolności, swobód, które otrzymaliśmy po upadku ZSRR. Jeśli władza zdecyduje się na taki krok, będzie to posunięcie skrajnie niepopularne - uważa Dzikawicki.

Romaszewska-Guzy: - To by była wojna totalna. Przecież nie tylko my nadajemy przez satelitę.

Inne pytanie brzmi: czy władze mogą sparaliżować pracę dziennikarzy? Belsat ma współpracowników w miastach i na prowincji. KGB już się nimi interesowało. Ludzie, którzy w ostatnich miesiącach przyjeżdżali do Polski, byli wzywani na przesłuchania; zdarzyły się zatrzymania.

Twórcy telewizji nie chcą tego komentować, bo TVP Białoruś nie posiada jeszcze oficjalnych korespondentów, których można by oskarżyć o "pracę dla Polaków". Słowo "oskarżyć" jest na miejscu, bo w białoruskim kodeksie przewidziane są nawet dwa lata więzienia za "współpracę z zagranicznymi mediami".

Dzikawicki uważa jednak, że nawet jeśli reżimowi uda się sparaliżować pracę profesjonalnych dziennikarzy Belsatu, to telewizji i tak uda się zdobyć potrzebne nagrania. Np. każda demonstracja w Mińsku jest rejestrowana na sprzęcie amatorskim.

Propagandą w propagandę

Jurij Chaszczewacki od lat filmami walczy z propagandą Łukaszenki. Jego dokument "Obyknowiennyj priezidient" (biografia Łukaszenki) rozchodził się po kraju w setkach tysięcy kopii. "Nieznani sprawcy" pobili reżysera do nieprzytomności, łamiąc mu obie nogi. Jego zdaniem siłę propagandy reżimu może pokonać jedynie telewizja w sposób quasi-propagandowy prezentująca zachodnie wartości, ostro zwalczająca Łukaszenkę i przy tym bardzo wesoła. Kontrastująca z białoruską szarzyzną.

Ale zdaniem Romaszewskiej-Guzy klucz do sytuacji na Białorusi nie leży w polityce: kanał nadawany z Polski ma jej zdaniem walczyć bardziej o świadomość Białorusinów.

Dzikawicki: - Naszym celem jest informowanie nie tylko o polityce. Chcemy skupić się na codziennych problemach ludzi. Przykładowo, władze wydały rozporządzenie, na mocy którego, aby starać się na studia humanistyczne, trzeba mieć zgodę lokalnych władz. To powrót do komunizmu. O takich rzeczach musi być głośno.

TVP Białoruś otrzymała 16 mln zł dotacji od polskiego rządu. Czy z takim budżetem można robić telewizję atrakcyjną?

Romaszewska-Guzy przyznaje, że fundusze są zbyt skromne. - Będziemy starać się o pomoc międzynarodową, tej rangi projekty są dofinansowywane przez Unię - mówi. - Ubiegamy się też o środki z rządu USA, telewizja wpisuje się w założenia programów wspierających demokrację.

Telewizja będzie się starać o otwarcie przedstawicielstwa w Mińsku i zdobycie akredytacji dla dziennikarzy.

Dzikawicki: - Nie ma w tym nic dwuznacznego. Radio Swaboda też otrzymuje akredytacje od białoruskich władz. Poza tym, jeśli oficjalnie nie wystąpimy z prośbą o zgodę na pracę dla naszych dziennikarzy, nie będziemy mogli narzekać, jeśli zaczną nas prześladować.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2007