Reklama

Ładowanie...

Alaksandar Łukaszenka – kto zamiast niego?

Alaksandar Łukaszenka – kto zamiast niego?

27.03.2017
Czyta się kilka minut
Białorusini protestują już od wielu tygodni. Na ulicach Mińska i innych miast sprzeciwiają się ogłoszonemu przez władze (jeszcze w ubiegłym roku) dekretowi „o zapobieganiu społecznemu pasożytnictwu”.
Policja blokuje ulicę podczas protestu w Mińsku, 25 marca 2017 r. / Fot. SERGEI GRITS / AP / EAST NEWS
W

W czasach sowieckich „pasożyt” – czyli ten, kto nie pracował – trafiał najczęściej do łagru; w niepodległej Białorusi na niepracujących nakłada się specjalny podatek. Kto zaś pracuje, a kto nie – o tym często decydują władze. Artysta plastyk, poeta czy pisarz (a zwłaszcza niechętny reżimowi, nieregularnie otrzymujący honoraria) może zostać łatwo zakwalifikowany jako „pasożyt” [o początkach protestów pisaliśmy w „TP” nr 13]. 

W kalendarzu białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego jest kilka dat szczególnych. Jedna z nich to 25 marca – tego dnia w 1918 r. proklamowano niezależną od Rosji Białoruską Republikę Ludową. Nie miała wytyczonych granic; nie została uznana międzynarodowo; istniała krótko. Zdarzył się jednak precedens – niepodległego państwa z „Białorusią” w nazwie. To dlatego w minioną sobotę, jak co roku, opozycyjnie nastrojeni Białorusini chcieli świętować Dzień Wolności. Kiedy w Mińsku zamierzali przemaszerować aleją Niepodległości do centrum, na spotkanie wyszedł im OMON – funkcjonariuszy było nieproporcjonalnie dużo w stosunku do liczby protestujących. Użyto pałek i armatek wodnych, aresztowano kilkaset osób. Milicjanci nie oszczędzili nawet starszych. 

Te wydarzenia przywodzą na myśl oglądany już kilkakrotnie film: na ulicach demonstranci pod biało-czerwono-białymi flagami, w telewizji prezydent Alaksandar Łukaszenka grzmi, że Zachód (w tym Polska) chce w Mińsku zorganizować przewrót na wzór ukraińskich rewolucji, w mieszkaniach aktywistów podczas przeszukania „znajduje się” granaty i karabiny. Polska prasa powtarza tymczasem za opozycjonistą Andrejem Sannikauem, „że naród nienawidzi Łukaszenki”, i wieszczy jego upadek. Prawda jest jednak taka, że prezydentowi sprzeciwia się część inteligencji mieszkającej w dużych miastach. Reszta społeczeństwa – choć doskwiera jej coraz silniejszy kryzys gospodarczy – nie widzi alternatywy. „Kto zamiast niego?” – pytają ludzie. Rzeczywiście, białoruska opozycja od lat zajmuje się dzieleniem skóry na niedźwiedziu; w Mińsku można spotkać kilku „przyszłych” prezydentów, ministrów spraw zagranicznych i wewnętrznych. Trudno się tylko spotkać z liderem opozycji, bo takiego nie ma. Jeśli reżim Łukaszenki upadnie, urządzeniem nowego ładu politycznego zajmie się nie opozycja czy społeczeństwo obywatelskie, lecz Moskwa. Białorusini są tego świadomi, dlatego na pytanie: „Jeśli wybuchnie konflikt pomiędzy Zachodem i Rosją, po której opowiesz się stronie?” – 34 proc. odpowiedziało, że po stronie Rosji, 13 proc. – po stronie Zachodu; najwięcej – 44 proc. chciałoby zachować neutralność (badania niezależnego ośrodka NISEPI z 2016 r.). Białorusini wybierają neutralność nie tylko w przypadku wojny, ale też zmian politycznych. W ich kraju jest źle, coraz biedniej. Boją się jednak, że może być o wiele gorzej. © 

Autorka jest redaktorką „Nowej Europy Wschodniej”, stale współpracuje z „TP”.

Autor artykułu

Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]