Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zrazu zdziwiona tak ostentacyjną stronniczością, za chwilę zwróciłam uwagę na coś innego: na aurę wiecu, żywcem przypominającą nasze dawne zachowania podczas pielgrzymek Papieża. Euforia, oklaski po każdym zdaniu, ręce w górze i wybuchające co moment skandowanie. Też prawie takie samo, na sylaby podzielone, powtarzane bez końca, "Dzię-ku-je-my!", "So-li-dar-ność". No i jeszcze "Zwy-cię-ży-my", którego wtedy nie odważyłby się nikt zainicjować, ale marzyli wszyscy. Wtedy, wobec naszego duchowego pasterza, dobrze to nam wychodziło. Tylko czy te wszystkie godziny entuzjazmu i aprobaty zmieniliśmy potem rzeczywiście na uparte kroczenie za jego słowami? One były po prostu bardzo łatwe. Były w wielkiej mierze dziecinne. Teraz, gdy nie szło już o ducha, lecz o politykę, tym bardziej dziecinne, ba, infantylne.
A to już koniec. Teraz czas na dorosłość. W kampanii nie było ani jednej godziny zagłębienia się w jakikolwiek problem nie dający się ani zlikwidować, ani załatwić tak od ręki: atmosferą, oklaskami, życzeniowym skandowaniem. Od teraz zaczyna się rzeczywistość. Niepodatna na zaklęcia i na magików od public relations.
Dopiero w tej rzeczywistości można będzie sprawdzić najpiękniejsze zawołania. Polska jest najważniejsza (jeśli ktoś wie, co to naprawdę znaczy przetłumaczone na konkrety), ale to samo hasło ze zmienionym podmiotem ogłasza każdy kraj na świecie i niejeden nam zaraz o tym przypomni. Zgoda buduje, ale to wcale nie przypomina zachowania trzódki posłusznych owiec pod dobrym pasterzem i cena zgody może być bardzo wysoka. Dla zapatrzonych w przykład Brata Alberta pieniądze nie są najważniejsze w leczeniu i ratowaniu bliźnich, ale tylko dopóty, dopóki w realnej (i to nie swojej własnej) kasie nie zaświeci realne dno. A i prawda jako drogowskaz nie da się wypisywać bezkarnie na każdym programie politycznym, bo potrafi stać się własnym przeciwieństwem, czego doświadczyliśmy w historii nie raz i nie sto razy.
Naprawdę: świat, w którym zaczynamy nasz nowy rozdział, nie przestał być trudny pod żadnym względem. I to w tym trudnym świecie musimy teraz żyć, rozmawiać i współdziałać z tymi, którzy podjęli się przewodzić. Już bez skandowania i oklasków, po dorosłemu.