A mury zostaną wyremontowane. Felieton Olgi Drendy

Co z muralami? Dużo podróżuję po Polsce i widzę, że o ile moda na nie osiąga prawdopodobnie szczytowy moment, to rzadko kiedy bywają one już patriotyczne.

24.10.2022

Czyta się kilka minut

Koń za to jest ponadczasowy. / OLGA DRENDA
Koń za to jest ponadczasowy. / OLGA DRENDA

Nic tak chyba nie uświadamia tempa upływu czasu, jak bezpośrednie zetknięcie z nieaktualnym już, a nadal przez kogoś wykorzystywanym stylem czy estetyką. Na pewnym otwartym kąpielisku zdarzyło mi się widywać osoby, które pielęgnowały z upodobaniem szyk lat 70., prezentując niemal filmowej urody elvisowskie „pekaesy” i zabytkowe koszule męskie z tworzyw sztucznych. Nie był to przemyślany kostium, dla nich po prostu wciąż trwały młode lata. Na Górnym Śląsku zdarza się widywać ludzi, którzy kultywują etos subkulturowy, jakby świat się nie zmieniał, i chodzą w rynsztunku staromodnego metala. Nie uważam, żeby takie postacie były śmieszne czy egzotyczne. Raczej imponują mi wiernością wobec tego, co kiedyś uznały za ważne.

Zwracam na nie uwagę z jeszcze jednego powodu. Gdy jakiś symbol, element wizerunku, gest czy pojęcie przestają być wszechobecne i zmieniający się świat opływa je jak samotnego ostańca, wtedy naprawdę czuję, że chronologia istnieje. Jakiś obraz objawia mi się przed oczami w swojej nieaktualności i przebrzmiałości. Ponieważ „nie liczę godzin i lat”, miewa to niemal cechy szoku, uświadomienia sobie, że tkwię w koleinie. A to zawsze pomocna rzecz i doceniam, gdy się zdarza.

Ostatnio doznałam takiego szoku, gdy dowiedziałam się o remoncie zabytkowego wrocławskiego bloku – mezonetowca (osobliwa nazwa, która zawsze kojarzyła mi się z mezonami, więc myślałam, że to taki „dom fizyka”, w rzeczywistości pochodzi od francuskiego „maisonette”, czyli mieszkanie dwupoziomowe). Eksperymentalny budynek znany był w ostatnich latach z goszczenia muralu Śląska Wrocław. Hasłu „Walcząca armio wyklęta – Śląsk Wrocław o was pamięta” towarzyszyły wilki i portrety żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Niby typowe zjawisko dla ostatnich lat, ale niewprawna ręka niedzielnego muralisty wyróżniała tę pracę spośród dziesiątek podobnych malowideł na zadany temat. Zapewne ta kontrowersyjna uroda, obok lokalizacji w centrum, sprawiła, że mural stał się polem bitwy. To normalne zjawisko i zapewne każdy, kto umieszcza jakiś obraz czy tekst w przestrzeni, musi liczyć się z tym, że może on zostać poddany ironicznej albo antagonistycznej przeróbce, a im bardziej zaangażowany mural, bill­board, szablon, tym większe prawdopodobieństwo, że tak się stanie. W przypadku nietypowej atrakcji Wrocławia przewrotni tricksterzy domalowywali wilkom np. tęczowe lasery. Teraz na ścianie mezonetowca pojawi się ceramiczna okładzina. Lata walk ulicznych zakończone. Kibice podobno negocjują z miastem, by mural namalować gdzie indziej. Być może tak będzie, ale trudno pozbyć się wrażenia, jakby stało się to kwestią mało istotną, a już na pewno nie zapalną.

Dziesięć lat temu zapewne mielibyśmy pretekst do ogólnopolskiej awantury. Wielu ludzi pasjonowała wówczas wojna symboliczna, w którą ładowali niebywałe emocje, zapewne często wynikające z prawdziwej frustracji rzeczywistością, która nie przystawała do retoryki „zielonej wyspy”. Z jakichś przyczyn, by nabrać wiarygodności, potrzebowała ona sztafażu z II wojny światowej, schowania się za parawanem z historycznych wydarzeń i postaci, tak jakby głos człowieka z roku 2014 nie mógł się liczyć. W połączeniu z piłkarskimi afiliacjami dawało to stereotyp „kibola”. Karykaturalnym antagonistą „kibola” był wówczas „hipster” czy, jak czasem mawiano, „leming” (słowo chyba równie zapomniane co „kseroboj”) – człowiek poświęcający się bezrefleksyjnemu zarabianiu i konsumpcji, równie modny, co pusty. Te przerysowane grupy społeczne działały głównie na zasadzie malowanego diabła – wymyślania sobie wroga. Myślę, że istniały głównie w retoryce medialnej i internetowej, ale niektórzy uwierzyli w nie tak mocno, że zdarzały się momenty realnej, fizycznej grozy.

Złość i frustracja wyrażane w patriotycznym kostiumie przez jakiś czas wydawały się naprawdę nieprzewidywalne i niebezpieczne. Teraz jednak minęły lata i okazuje się, że to akurat paliwo symboliczne się skończyło. Pokolenie, które niedawno angażowało emocje w murale, ma inne problemy i inne powody do gniewu. Retoryka sprzed dekady przestała porywać i dziś kojarzy się z pełnym samozadowolenia, zakochanym w sobie rządem, więc zapewne wyrażą je już w inny sposób. Ale przede wszystkim, gdy rzeczywistość mówi „sprawdzam” i niedaleko zaczęła się realna wojna, trzeba przemyśleć swoje przekonania i sympatie. Zdecydować, jak można pomóc zaatakowanym sąsiadom, ale także zweryfikować, czy nasze własne deklaracje naprawdę służą krajowi i racji stanu. Rozmaite próby angażowania się w inscenizację roku 1945, nawet na polu symbolicznym, wydają się zupełnie niestosowne, gdy niebezpieczeństwo jest tu i teraz.

A co z muralami? Dużo podróżuję po Polsce i widzę, że o ile moda na nie osiąga prawdopodobnie szczytowy moment, to rzadko kiedy bywają one już patriotyczne w takim znaczeniu, jak rozumiano to w, powiedzmy, 2014 r. Militarna symbolika i martyrologia – to rzadkość. Zasłużony burmistrz, naukowiec z naszego miasta, strój ludowy, fantastyczna scenka, reklama filmu – proszę bardzo. Chcemy żyć w innej baśni, spokojniejszej i sytszej. Może trzeba to rozumieć jako życzenie czy zaklęcie na przyszłość.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2022