Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nic albo nic
Gdyby Miłosz pożył kilka lat dłużej, zapewne odetchnąłby z ulgą po przeczytaniu recenzji Dariusza Nowackiego z książki Antoniego Libery "Godot i jego cień" ("Kronika wypadków miłosnych"). Tak się Miłosz przejmował Beckettem, tak się buntował przeciw rozpaczy zapisanej w jego dziele, tak go drażnił śmiech widzów na paryskiej premierze "Czekając na Godota" - a wszystko naprawdę niepotrzebnie, bo z omówienia Nowackiego dowiedziałby się, że Beckett jest już passé. Sugeruje tedy Nowacki, iż niegdysiejsze zafascynowanie Beckettem "dziś uchodziłoby bodaj za dziwactwo", stwierdza, że "twórczość Irlandczyka (...) dziś jest w pierwszej kolejności zabytkiem". Miłosz by się więc pocieszył, aczkolwiek nie wiem, czy po tym tekście podniesie się Libera, skoro, jak suponuje recenzent, Beckett mógł się okazać niewłaściwą "strategiczną inwestycją życiową". Niestety, młody Libera nie miał okazji zapytać Nowackiego o radę.
Powiada dalej Nowacki, że "życie Beckettem" (cudzysłów, co znamienne, od krytyka) było łatwiejsze w Peerelu, "kiedy podziw dla sztuki wysokiej i kult genialnego artysty niejako motywował się sam". Niejako? Sam? Owszem, arcydzieła są również zjawiskiem społecznym, ale działają przede wszystkim w przestrzeniach pojedynczych egzystencji. Pardon, Darku, ale przynajmniej co nieco powinieneś pamiętać... Tymczasem dopuszczasz, iż "twórczość i osoba Becketta (...) wniknęła tak głęboko w życie Libery, do tego stopnia tym życiem zawładnęła, że niepodobna tych zjawisk rozpoznać jako doświadczeń nieosobistych" - obawiam się jednak, że niezbyt wierzysz w taką możliwość. A nie chodzi tu wyłącznie o Becketta ani o Liberę, lecz o jakość czytania, czyli jakość życia. Czy zresztą myślisz, że na Allegro biją się o książki Becketta tylko "ci, którzy chcą lub muszą zorientować się, jak wyglądała awangardowa sztuka w połowie ubiegłego wieku"? Tak charakteryzujesz czytelników Becketta. Darku, przepraszam Cię raz jeszcze: czy Ty też musisz?
Adam Poprawa
"TP" 13/09
Jeszcze o nepotyzmie
Dziękuję za blok materiałów poświęcony nepotyzmowi. Czytelników "TP" zainteresuje zapewne dobra wiadomość w tej sprawie, dosłownie z ostatniego miesiąca. Mianowicie, projekt nowej ustawy o szkolnictwie wyższym przewiduje, prawdopodobnie po raz pierwszy, ustawowy zakaz nepotyzmu. W dokumencie ministerialnym "Partnerstwo dla Wiedzy: Nowy model kariery akademickiej" (dostępny w sieci) w punkcie 4.7 znajdujemy zapis:
"Wyeliminowanie konfliktu interesów wynikających z podległości służbowej osób spokrewnionych i spowinowaconych. W instytutach, katedrach i zakładach nie może powstać stosunek podległości służbowej między małżonkami oraz osobami pozostającymi ze sobą w stosunku pokrewieństwa do II stopnia włącznie oraz powinowactwa pierwszego stopnia oraz stosunku przysposobienia, opieki lub kurateli."
Z poważaniem,
Andrzej Zięba
(AGH Kraków)
Nostra culpa
W dodatku "Misteria Paschalia" ("TP" 14/09) pominęliśmy informację, iż - powstały na zamówienie "TP" - tekst Michaela Malkiewicza został przetłumaczony z języka niemieckiego przez Krzysztofa Wałczyka SJ. Za to niedopatrzenie przepraszamy tłumacza.