Życiopisanie

Męczy się człowiek / Miron męczy. Jadąc na plan Mirona i Jadwigi Andrzeja Barańskiego wziąłem ze sobą mój ulubiony tom Białoszewskiego, Mylne wzruszenia. Co to będzie? / jeszcze jeszcze / myślę / kiedy to będzie / przyjeż-dżam. Przyjechałem.

03.07.2005

Czyta się kilka minut

Krystyna Janda (Jadwiga) /
Krystyna Janda (Jadwiga) /

Jak zawsze w filmach Andrzeja Barańskiego - cały świat zamknięty w szczególe. Przedmioty z “Mirona i Jadwigi" kryją w sobie pamięć zasłyszanych dawno rozmów, śmiechów i dramatów. W kuchni, na korytarzu, nawet w toalecie kwiaty. Piwonie i mimozy. Naręcza kwiatów, które tak lubił Białoszewski. W pokoju Jadwigi schulzowskie fantazmaty - końskie włosie, wiklinowe warkocze, pusta doniczka. W pustej doniczce sztućce. Kiedyś były na pokaz, ale zardzewiały i nikt już nie chce ich pokazywać. Toteż stoją sobie w tej doniczce, nieużywane. Obrażone, że nie.

Buty mam ciasne

W klitce Dziadka (Igor Przegrodzki) Lech Emfazy Stefański (Janusz Leśniewski) przeprowadza ćwiczenia dermooptyczne z panią Jadwigą (Krystyna Janda). Wchodzi Miron (Andrzej Hudziak): jest zły, nawet agresywny. - Miron, zobacz, rozpoznałam oryginalny pasek - mówi niewidoma przyjaciółka Białoszewskiego. - Buty mam ciasne, nogi bolą - odpowiada Białoszewski. - Kup... - To ślepa ma kupować buty dla widzącego?

Autorem zdjęć do “Mirona i Jadwigi" jest Dariusz Kuc (współpracował wcześniej z Barańskim przy “Kramarzu" i “Horrorze w Wesołych Bagniskach"). Realistyczna fotografia życia Mirona zostanie zderzona z chybotliwością, niestabilnością świata niewidomej. Zdjęcia pokazane z jej perspektywy są kręcone bez statywu, kamerą “z ręki" (ich autorem jest Przemysław Niczyporuk).

- Tę dwójkę połączyła ciemność - mówi Andrzej Barański. - Białoszewski nie lubił słońca, światła. W jego mieszkaniu nigdy nie było widno. Zamalowywał szyby czarną farbą. Chciał, żeby od świtu do nocy w jego mieszkaniu był mrok.

Miron nie dbał o sprawy życia codziennego. O tym myślała Jadwiga. Mimo kalectwa kupowała mu ubrania, chodziła do urzędów. On zabierał ją na długie, nocne tramwajowe eskapady i niekończące się spacery po opustoszałych ulicach Warszawy. Pisała: “Chwytam / rękaw skórzanej kurtki / najprzyjaźniejszy / w świecie / a w granatowej torbie / leżały / róże / pomidory / ogórki / i lataliśmy / z tą torbą / po Warszawie / za szczęściem".

Nieobecność

Piętnaście minut przerwy w zdjęciach. W ciemnym korytarzu, pomiędzy szafą i komodą wetknięta gitara. Kto grał na niej ostatnio? Kiedy? Na regale imponujący księgozbiór: Singer, Witkiewicz, Szekspir, no i oczywiście Białoszewski, ale mnie wzrusza najbardziej książeczka pod tytułem “Świnka morska, mysz biała" wydana przez Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne. Dalej: rycina młodego Mickiewicza, kasety magnetofonowe “Stilon", a na parapecie żółte kwiatki nazywane pogardliwie “śmierdziuszkami", chociaż niczym nie zasłużyły sobie na taki los...

Przechadzam się wśród dziwnych i pięknych przedmiotów i zastanawiam się nad fenomenem tego związku, związku Mirona i Jadwigi. - Potrzebowali siebie nawzajem, ranili, ale od pewnego momentu nie potrafili już bez siebie żyć - mówi Andrzej Barański. Relacja łącząca Białoszewskiego i Stańczakową opierała się na bliskości intelektualnej i przyjaźni, nie było w niej erotycznego napięcia. Białoszewski był przecież gejem.

Pytam reżysera, dlaczego w scenariuszu został niemal zupełnie pominięty wątek wieloletniego homoerotycznego uczucia łączącego Mirona Białoszewskiego i Leszka Solińskiego? - Bo to jest film o Mironie i Jadwidze - odpowiada Barański. - Nie zajmuję się całym życiem poety, tylko jego ostatnimi latami (1975-1983), w których rola Jadwigi była najważniejsza. To był już ten okres, kiedy Soliński z Białoszewskim powoli się od siebie oddalali. Ale Leszek, oczywiście, w filmie pojawi się także - jako Jacek. Nie zobaczymy go jednak, będzie bohaterem rozmów, dyskusji. Ta, znaczona tęsknotą, nieobecność Jacka (Leszka) ma swój ciężar i znaczenie.

Z mieszkania wychodzą Anka (Monika Obara) i Tadek (Arkadiusz Detmer) z Justynką (Marysia Łyszkowska). Miron jest znudzony, nie w humorze. Dzwoni telefon. Odbiera, jak zawsze, Jadwiga. - No to jest Miron? - A Ty tu kto? - No ja, Jacek; A Ty Jadwiga?

Jadwiga: - Miron, dzwoni Jacek, to Jacek - i nieśmiało, smutno: - Chcesz odebrać?

Spojrzenie Białoszewskiego mówi wszystko.

Andrzej Barański: - Soliński, który uchodził za osobę trudną i apodyktyczną w kontaktach z bliskimi Mirona, po jego śmierci powiedział: “Miał tabuny znajomych, ale tylko dwoje przyjaciół: Jadwigę i mnie".

Andrzej i Krystyna

Miron Białoszewski namówił Jadwigę do pisania wierszy. Pierwszy zbiór Jadwigi Stańczakowej, “Niewidoma", ukazał się w 1979 r. Potem pojawiły się kolejne: “Magia niewidzenia", “Depresje i wróżby", “Na żywo", “Ziemia-kosmos", “Refugium", “Wiersze dla mojej córki"...

Sernik rozsypał się na podłogę! Zrezygnowana Borkowa (Maria Klejdysz) macha ręką. Schyla się Tadeusz, Anna zajmuje się małą Justyną. Trwa sławny “wtorek" u Mirona. W centrum poeta i pani Jadwiga w otoczeniu opiekunów: Juliana (Witold Skaruch) i Stachy (dawno nieoglądana w kinie Elżbieta Kępińska). Mnóstwo gości: w fotelu siedzi Pani Profesor (Krystyna Rutkowska-Ulewicz), dalej Berbera (Barbara Dziekan), Agnieszka (Joanna Pierzak), Teresa (Violetta Arlak), Marysia (Maria Gładkowska). Miron czyta wiersz Jadwigi. Brawa. Stańczakowa jest wzruszona. Pani Profesor (czyli Maria Janion) mówi: “Proszę państwa, jesteśmy świadkami narodzin nowej, oryginalnej poetki".

- Wie pan, że jako studentka PWST byłam raz na takim wtorku, w mieszkaniu pana Mirona. Mieszkał wtedy jeszcze na Placu Dąbrowskiego - opowiada grająca Jadwigę Krystyna Janda. - Zaprowadził nas tam przyjaciel Białoszewskiego, nasz profesor, Wojciech Siemion. - Pamięta Pani, o czym wtedy rozmawialiście? - Niewiele, ale pamiętam głos Białoszewskiego, niezwykłą atmosferę tamtego wieczoru. Siedziałam pod kaloryferem z otwartymi ustami. Czytał wiersze, puszczał nam taśmy...

- Z zachwytem patrzę na Krystynę Jandę i Andrzeja Hudziaka - mówi Andrzej Barański. - Janda ma niesamowity zmysł, nazwałbym go wynalazczym. Nigdy nie podejrzewa, zawsze wie na pewno. Wypowiedziane przez nią słowo staje się kawałkiem czyjegoś losu. Papier zamienia się w życie. Spotkanie z nią przeszło moje wszelkie oczekiwania.

Na sławnym, późnym zdjęciu Mirona poeta w rozpiętej koszuli, z papierosem w dłoni, wygląda niemal identycznie... jak Andrzej Hudziak. - Ale podobieństwo fizyczne to byłoby przecież za mało? - prowokuję. - Hudziak to przeciwieństwo metody aktorskiej Jandy. On rzuca się cały w jakąś absolutną otchłań, zatraca się w roli. Jest Mironem.

Przypominam sobie wybitne role Andrzeja Hudziaka z krakowskich spektakli Krystiana Lupy: Zosimę w “Braciach Karamazow" Dostojewskiego, Wladimira/Lassmana w “Maltem" według Rilkego, Konrada z “Kalkwerku" Bernharda, Geyringa i Godickego z “Lunatyków" Brocha... - Wittgenstein pisał, że wchodzimy po drabinie, którą po dojściu trzeba odrzucić - mówi Andrzej Barański. - Hudziak odrzucając tę drabinę zbudował nowe i nieoczekiwane przejście ponad.

Wiosenna bujność traw

Życie Mirona jest zapisem w dzienniku, jest jego tworzywem. “Naprzeciw nocnych szpar / ciemno-ja / mieszkanio-ja...". Białoszewski: wszystko w nim można jeszcze znaleźć. Jest Miron hermeneutyczny i Miron strukturalista, nawet Miron metafizyczny. Maria Janion pisała, że tylko on potrafił zamienić biografię w egzystencję, Sandauer widział w Białoszewskim polskiego Geneta, inni lingwistę, piewcę codzienności albo nadzwyczajności, nowatora języka teatralnego (nadająca się na kolejny film historia teatru na Tarczyńskiej i Teatru Osobnego u boku Ludwika Heringa). Znamy Białoszewskiego wspinającego się wysoko, żeby zrobić zdjęcie, i pasywnego bohatera “Leżeń" (“leżenie zapuszcza korzenie"). Był Miron uroczy i Miron złośliwy, Miron żywiący się tylko herbatą i zajadający łapczywie ciastka.

- Białoszewski się zmienia - mówi Tadeusz Sobolewski, uczeń poety, znawca jego twórczości, zięć Jadwigi Stańczakowej. - Dawniej interpretatorów fascynował przede wszystkim jego język, powracający do źródeł mowy - języka potocznego, języka dziecka. W podręcznikach szkolnych autor “Obrotów rzeczy" figuruje wciąż jako “poeta lingwistyczny", językowy eksperymentator. Ale ta perspektywa już nie wystarcza. Dziś ważne jest znaczenie: to, co w tym języku Białoszewski ma do powiedzenia.

Białoszewski przestał być ekscentryczny, ale nie przestał intrygować. Jego życie outsidera, w którym noc była dniem i odwrotnie, spowszechniało, homoseksualizm poety też szczęśliwie przestał być tabu. - W miarę jak Białoszewski normalnieje, coraz wyraźniej rysuje się ukryta treść jego życiopisania - mówi Sobolewski.

Raptem dwa miesiące temu byłem w Cieszynie, na festiwalu filmowym “Na Granicy". Spacerowaliśmy z Tadeuszem Sobolewskim wzdłuż tzw. cieszyńskiej Wenecji. Ale ta Wenecja była nasza: swojska i przaśna. Lido było daleko, mijaliśmy butwiejące “knajpy na wodzie". Wokół wiosenna bujność traw, piwo, smażone na ruszcie kiełbasy. Zapach wiosny i przeczucie lata. Sobolewski opowiadał o swoim pierwszym spotkaniu z późniejszą teściową, Jadwigą Stańczakową, kiedy pomyślał, że został przez nią źle przyjęty, potem o samym Mironie. - Miał coś z mistrza zen - mówił. - W jego otoczeniu, nie wiedząc tego, świeciliśmy światłem odbitym. Graliśmy w jego teatrze.

Kolor dawnobiały

- Jakie genialne syfony! - woła grającą Annę Monika Obara. - Uwielbiam takie rzeczy, właśnie się urządzam. Gdzie to można dostać? - Na Kole - odpowiada Albina Barańska. Na parapecie, ustawione rzędem inne kuchenne rupiecie. Parapet ma ten sam kolor, co stół kuchenny - kolor “dawnobiały". Wszystko “dawnobiałe". Wspomnienie Mirona też jakby w ten deseń.

- Kiedy myślę o Białoszewskim, przychodzi mi na myśl Joyce - mówi Andrzej Barański. - Joyce w swojej kontestacji fałszujących obiekt narracyjnych narzędzi i schematów opowiadania, odrzucił cały paradygmat formy. Tyle że u niego rzeczywistość była przefiltrowana przez doświadczenia wcześniejsze. Tymczasem u Białoszewskiego jest tylko rzeczywistość.

Bohaterowie wielu filmów Barańskiego funkcjonują poza czasem, jak Miron. Wirówka historii - wojna, stalinizm, komunizm, wolna Polska, to wszystko dzieje się obok. Radość przynosi każdy nowy dobry dzień: ćma na firance, pęczniejące pomidory w zaniedbanym ogrodzie panny Malwiny z “Dwóch księżyców" czy tytułowa ogromna ryba złapana na wędkę w “Dniu wielkiej ryby" przez Jana - dalekiego krewnego słynnego bohatera opowiadania Hemingwaya.

“Moje wybory artystyczne nigdy nie były wykoncypowane, one same mi się narzuciły, czy same mnie odszukały - mówił Andrzej Barański w wywiadzie dla “Tygodnika Powszechnego" (nr 15/2004). - Koncepcja formalna moich filmów powstaje jednocześnie z dojrzewaniem tematu: nie wyobrażam sobie, żeby mogły powstawać oddzielnie. W planie totalnym filmu oko jest bardzo wysoko nad ziemią i widzi życiową krzątaninę maleńkich ludzi pod kopułą nieba. Detal jest oglądem świata okiem maleńkiego Guliwera, który widzi wszystko z bardzo bliska, niczym przez silne szkło powiększające".

Hugo von Hofmannstahl pisał w “Księdze przyjaciół": “W filmie unoszą się strzępy literatury, a nawet cały chaos literatury, ułamki różnych postaci, wyrazy twarzy i spojrzenia, w których przegląda się głąb duszy". W tych ułomkach półprawd i półznaczeń próbuję odnaleźć swojego, odkrytego jeszcze w szkole średniej Białoszewskiego. Czy mi się uda, czy potrafię?

Wychodzimy z mieszkania Jadwigi. Obiad w towarzystwie Andrzeja Hudziaka; rozmawiamy o Białoszewskim: - Odkryłem w tej postaci ogromne pokłady melancholii. Jego przeczucie śmierci, częste depresje; jej depresje i powroty do zdrowia. Uspokojenia, kłótnie. Byli sobie bezwzględnie potrzebni. Jej nieme oczy były mu potrzebne, żeby zobaczyć siebie.

Placki ziemniaczane i kurczak. Mały kundel i błękitne niebo. Od trywialności do metafory. Jak u Białoszewskiego. Wcale nie chciałem stamtąd wracać.

“BOHEMA" (tytuł roboczy: “Miron i Jadwiga"). Reż.: Andrzej Barański, scen.: Andrzej Barański, zdj.: Dariusz Kuc, scenogr.: Arkadiusz Kośmider, dekorator wnętrz: Albina Barańska, kostiumy: Katarzyna Morawska. Występują: Andrzej Hudziak (Miron Białoszewski), Krystyna Janda (Jadwiga Stańczakowa), Igor Przegrodzki (Dziadek), Witold Skaruch (Julian), Maria Gładkowska (Marysia), Arkadiusz Detmer (Tadeusz), Janusz Leśniewski (Lech Emfazy Stefański), Elżbieta Kępińska (Stacha), Marysia Łyszkowska (Justyna Sobolewska), Krystyna Tkacz (Zosia), Maria Klejdysz (Borkowa), Violetta Arlak (Teresa), Joanna Pierzak (Agnieszka), Barbara Dziekan (Berbera), Żanna Gierasimowa (Anna), Zdzisław Wardejn (były mąż Jadwigi Stańczakowej), Renata Kretówna (doktor Skłodkowska), Producent: Paweł Rakowski, Skorpion Art.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005