Zuzanna Radzik: W sieci gangu

Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam, zwłaszcza gdy zajmuje się czymś trudnym. Gdy robiłam wywiady z pierwszym i drugim pokoleniem katolickich feministek, prawdziwej awangardy, bo zaangażowanych w ruch w latach 70., wszystkie mówiły: „Musisz mieć swój gang!”.

20.06.2022

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Nieważne, czy mówiły to w Chicago, Bombaju czy Buenos Aires. „Miej gang, kolektyw, grupę, z którą raz w tygodniu idziesz na pizzę i piwo, grasz w brydża albo gotujesz i dzielisz się tym, co trudne. Dziewczyno – zdawały się powtarzać każda na swój sposób – nie możesz być sama. To długi marsz, będzie ci trudno i markotno bez towarzystwa”.

Zebrałyśmy się więc siedem lat temu i się kato-feministycznie wspieramy. A to, że co jakiś czas ktoś nas skrzyknie globalnie i spotkamy się – aktywistki z różnych części świata – też daje sporo sił, bo jednak wszystkie internetowe narzędzia nie dają tego samego.

Zresztą o gangach to ja już od lat swoje wiedziałam. Z zapobiegania aktywistycznej samotności powstał u mnie w fundacji wielki program. 10 lat temu zorientowaliśmy się jeżdżąc po Polsce, że spotykamy strażników żydowskiego dziedzictwa w małych miejscowościach, czasem nie bardzo odległych od siebie, ale przekonanych, że są jedynymi na świecie, których to przejmuje. Szaleńcami, bo tak patrzono na nich w ich miejscowościach. Skrzyknęliśmy siedemnastkę, którą poznaliśmy w terenie, i do dziś pamiętam, z jakim wzruszeniem mówili: „Okazało się, że nie jestem sam”. Nagraliśmy ich wrażenia i gdy potem godzinami montowałam chałupniczo promocyjny film tego projektu bez budżetu, zostałam z mocnym rytmem słów: „sam”, „sama”, „już miałem się poddać”, „traciłam siły”. Uff, zdążyliśmy. Dekadę później pracujemy z prawie setką.

Dla nas ten wielki zjazd ludzi zajmujących się poprawianiem relacji polsko-żydowskich – dialogiem, dziedzictwem, uczeniem o nim w szkołach – to wielkie święto. Jak rodzinne spotkanie, a nawet bardziej, bo kto ma rodzinę, w której kilkadziesiąt osób łączy ta sama pasja do czegoś bardzo ważnego i trudnego jednocześnie? W której przez trzy dni można podejść do dowolnej grupy, dosiąść się do każdego stolika i spotkać równie bliskich ludzi? W której nikt nie patrzy krzywo, nie konkuruje, tylko się inspiruje? W której zamiast zawiści jest wzajemna troska i podziw dla osiągnięć innych? Kiedy jeden z chłopaków mówi, że ma trzy ważne daty w roku: urodziny jednej córki, urodziny drugiej córki i Konferencja Liderów Dialogu, to ściska mi gardło. Ktoś nazwał te spotkania „moim spa”, ktoś inny mówi, że odlicza dni. A potem widzę pełen zachwytu wzrok nowego uczestnika, gdy po kolei wszyscy się przedstawiają. No święto, mówię wam.

Tak się złożyło, że wszyscy wybrali ten sam czerwcowy weekend – ten bez święta i końca roku szkolnego – by zapobieganie samotności aktywistycznej celebrować. Ze swoimi ludźmi spotykaliśmy się my – Forum Dialogu – ale gdy wracałam w euforii, zobaczyłam, że i szefowa Watchdog Polska też wraca z podobnego wydarzenia i jest podobnie szczęśliwa. W tym samym czasie wpadają mi do telefonu zdjęcia roześmianych twarzy kolegów z Leadership Academy for Poland, które – ale pech – też wtedy miało swój kwartalny zjazd. A gdy siadam po powrocie do komputera, szukając czegoś zupełnie innego, przypadkiem trafiam na odłożony do przeczytania raport Szkoły Liderów o tym, co daje ich członkom właśnie bycie w sieci.

Chciałoby się powiedzieć, że jak już pozakładaliście te komitety, co to je mieliście zakładać, to teraz je sieciujcie. Wielka w tym siła. Sieciujcie, bo świat wypala aktywistów. O tym też mówiła u nas Natalia Sarata, która zabrała się za temat tabu polskich organizacji pozarządowych, czyli właśnie wypalenie. Siedzieliśmy z nią w kręgu: ci, co zdają się nie do zdarcia. Każdy jak czołg, działa od lat, pozornie nie zważając na nic. Weseli, zaangażowani w to, co robimy. I dopytywaliśmy: a czy jak nawalają mi kolana, to ciało ostrzega, że ma dość? A gardło? A kręgosłup? A ona spokojnie tłumaczyła, jak organizm reaguje na długotrwały stres, a co jest symptomem ekstremalnego przemęczenia. Co pomaga.

Powinniśmy się zbroić w taką wiedzę, żeby człowiek nie myślał potem, że jest słaby i to jego wina, że zgasł entuzjazm i nie ma sił. Powinniśmy się tego uczyć w szkole, zanim wyjdziemy w świat, żeby go zmieniać. Zanim ktoś od walki o lepszy świat padnie na twarz. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2022