Źródła i granice

Wiesław Juszczak: EKFRAZA POETYCKA W ANTYCZNEJ GRECJI...

03.09.2012

Czyta się kilka minut

...– ekfraza to słowo greckie, które od II wieku naszej ery stało się określeniem pewnego środka retorycznego, a następnie gatunku literackiego. Żyjący na przełomie I i II wieku Theon z Aleksandrii pisał, że chodzi o „retoryczny opis, żywo stawiający przed oczyma omawiany przedmiot”; później definicję ekfrazy zawężono do opisu dzieł sztuki malarskiej, rzeźbiarskiej lub architektonicznej. Współczesna humanistyka znów chętnie sięga po to pojęcie. Dla Wiesława Juszczaka ekfraza staje się jednym z kluczy do zrozumienia epoki narodzin piśmiennictwa greckiego i greckiej sztuki.


Gdy mowa o historii ekfraz, na pierwszym miejscu zawsze pojawia się fragment z osiemnastej księgi „Iliady”, obejmujący sto trzydzieści wersów opis tarczy Achillesa. Wiesław Juszczak z tego akurat opisu, powszechnie uważanego za kanoniczny, rezygnuje – tarcza, dzieło idealne wykonane ręką boga, obraz kosmosu i zamieszkałej ziemi, domaga się jego zdaniem osobnej analizy. Skupia się na ośmiu innych przykładach, zaczerpniętych również z Homera oraz z dzieł wielkich tragików greckich, przede wszystkim Eurypidesa, a także – w szkicu ostatnim – z „Argonautików” Apolloniosa z Rodos, aleksandryjskiego poety doby hellenistycznej.

Mamy więc eidolon (zjawę, odbicie, wyobrażenie – żadne z tych słów, jak tłumaczy autor, nie odpowiada greckiemu oryginałowi) Heleny z tragedii Eurypidesa, w której Helena właśnie jest bohaterką tytułową; tkaninę Amazonek z „Ijona” (i inne tkaniny u Homera i Eurypidesa); purpurę Atrydów z trylogii Ajschylosa; tarcze siedmiu wodzów z tragedii podejmujących temat wyprawy przeciw Tebom i bratobójczej wojny Eteoklesa i Polinejkesa; rzeźby delfickie (znów „Ijon”); flotę w Aulidzie („Ifigenia w Aulidzie” Eurypidesa), thalamos (komnatę sypialną) i łoże małżeńskie Odysa na Itace z eposu Homera; płaszcz Jazona z dzieła Apolloniosa. Każdy z tych opisów staje się przedmiotem niezwykle szczegółowej analizy i detektywistycznych niemal dociekań filologicznych. Juszczak porównuje oryginały z rozmaitymi (nie tylko zresztą polskimi) przekładami, odwołuje się do wcześniejszych komentatorów i interpretatorów – i wydobywa wieloznaczność greckich nazw i idiomów, ukryte w nich sensy i możliwe odniesienia, płynność języka „w stanie poczęcia”, w akcie poznawania świata.

Bo też w tej książce nie chodzi o przypisy do dawno zamkniętego rozdziału historii literatury, ale o próbę dotarcia do archaicznej mowy źródłowej, a poprzez tę wędrówkę – do źródeł sztuki, do obszarów, na których łączy się ona z religią, do niebezpiecznych i ciemnych mocy tworzenia, tak jak je widzieli Grecy. „Wiele dawnych opowieści o pierwszych artystach czy niezwykłych wynalazcach – pisze Juszczak – ukazuje akt twórczy na granicy wykroczeń przeciw ludziom i bogom; związany jakby z samej swojej »natury« z podstępem, oszustwem, pychą i zazdrością prowadzącą do zbrodni... Owo przekleństwo i zło wiązane z najwyższymi wzlotami wyobraźni i poznania nie tylko ludzi wystawia na próbę. Mit grecki ukazuje, że także dla bogów tworzenie było niebezpieczną dziedziną. Tworzenie, nie stwarzanie. Wspomnieliśmy, że tkwiła w nim pokusa magii. I sztuka staje się często jej narzędziem. Magii ciemnej, oślepiającej i sycącej mściwe instynkty. Dopiero na wyżynach Olimpu ta zła energia sztuki jawi się w swojej przerażającej mocy, która – uwolniona ostatecznie – jest w stanie zadawać ból, pustoszyć i niszczyć jak niehamowane już niczym masy wód, jak huragan, jak lawiny. Na przykładzie takich nadludzkich »dzieł«, jak eidolon Heleny czy wcześniejszy, a może jeszcze okrutniejszy w skutkach, akt utworzenia Pandory u Hezjoda, można to przekonanie Greków ogarnąć w pełni”.

Warsztat filologa (i historyka sztuki – Wiesław Juszczak to przecież jeden z mistrzów tej dziedziny) służy tutaj szukaniu odpowiedzi na pytania niemieszczące się w ramach pozytywistycznie rozumianych nauk humanistycznych. Poszukiwania autora przekraczają akademickie podziały, stają się emocjonującą przygodą. Także dla czytelnika. (Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2012, ss. 200.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2012