Zróbmy sobie wzajemnie prezent (PL)

Czy Polska i Rosja mogą coś wspólnie zrobić dla Europy Wschodniej? To pytanie w pierwszej chwili wydaje się absurdalne. Ale czy głupie? Kiedy zastanowimy się nad nim dłużej, znajdziemy pewne płaszczyzny współpracy.

27.07.2011

Czyta się kilka minut

Unia Europejska nie zaproponowała Rosji udziału w Partnerstwie Wschodnim, choć w ramach tego programu pomoc od Europy otrzymała nawet Białoruś pod rządami dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Właściwie wszystkie kraje Europy Środkowej i Wschodniej wciąż patrzą na Rosję jak na potencjalnego wroga. Słowa, że "NATO nie definiuje Rosji jako przeciwnika", wypowiedziane przez Andersa Fogha Rasmussena, sekretarza generalnego sojuszu, dotyczą spojrzenia Francji i Niemiec na Moskwę.

Pojednanie jest nam na rękę

Tymczasem do NATO należą niektóre byłe republiki radzieckie i Polska - kraj satelicki ZSRR. I tu już nikt mnie nie oszuka: te kraje widzą w Rosji przeciwnika.

Żeby się o tym przekonać, wystarczy sięgać po prasę estońską, łotewską, a nawet polską. Społeczeństwa tych krajów nie wierzą, że Rosja może napaść na ich kraj. Jednak Moskwa jest wrogiem dla części ludzi formułujących opinię publiczną, niektórzy politycy wciąż zbijają popularność dzięki negatywnemu stosunkowi do Rosji.

Estoński minister obrony w niedawnym wywiadzie dla agencji Delfi nakreślił obraz rosyjsko-estońskiej "wojny": "gdyby rosyjskie czołgi najechały Estonię, to bohaterscy Estończycy wysadzą mosty i drogi, zatrzymają czołgi do przyjścia wojsk NATO". Minister zapewnia, że o tym scenariuszu myśli codziennie.

Charakterystyczne były też łkania polskiej prawicy, które towarzyszyły decyzji podjętej w 2009 r. przez amerykańską administrację o "odłożeniu" planów rozmieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej. Tarcza antyrakietowa nie ma nic wspólnego z Rosją, jest skierowana przeciwko Iranowi, tymczasem słowo "Iran" w ogóle nie padało w parlamentach Polski i Litwy, za to słowo "Rosja" wypowiadano wiele razy. To pokazuje, że na Rosję patrzy się jak na wroga.

Wydawałoby się, że taka sytuacja powinna wykluczać możliwość współpracy Polski i Rosji. A już szczególnie realizacji wspólnych inicjatyw na rzecz Europy Wschodniej. Bo cóż może być bardziej absurdalnego od chęci niesienia pomocy jakiemukolwiek państwu ze strony dwóch krajów uważających się za wrogów? Jest jednak rzecz, którą Warszawa i Moskwa mogą zrobić dla Europy Wschodniej. To pojednanie: rozwiązanie konfliktów i zażegnanie sporów historycznych. Wyobraźmy sobie, że Polska akceptuje pewne oczywiste fakty: Rosja nie jest wzorcową demokracją, nie jest najłatwiejszym partnerem w Europie, ale też nie jest zagrożeniem dla krajów należących do NATO i UE. Bądźmy realistami: współczesna Rosja jest państwem o gospodarce rynkowej i jej problemy (przy całej jaskrawości) nie różnią się od problemów innych krajów. To fakt, Rosję zżera korupcja, ale jest ona mniejsza niż w Chinach. Tak, w czasie kryzysu rosyjskie państwo pomagało wybranym bankom i ich właścicielom: rosyjskim oligarchom powiązanym z elitami władzy. Jednak wydaliśmy na ten cel mniej niż Stany Zjednoczone, które również ratowały "swoje" banki. Tak, Rosja ma polityków-prowokatorów, którzy zajmują się wymyślaniem teorii spiskowych. Jednak rosyjskim politykom-spiskowcom daleko do niektórych polskich kolegów. Reasumując: Rosja jest przeciętnym krajem we współczesnym świecie. Przy tym wszystkim jest kulturowo bliska Polsce oraz Europie Środkowej i Wschodniej. Spoglądanie na Rosję jak na potencjalnego agresora i przygotowywanie się do wojny z nią jest stratą czasu i pieniędzy.

Maniak nie ma szans

Uprzedzę krytykę. Wyobrażam sobie, jaką moje słowa sprowokują reakcję: przecież w Rosji może dojść do władzy maniak-nacjonalista, bo nie rozliczyliśmy się ze swoją historią i nie przeprosiliśmy za grzechy. Historia może się więc powtórzyć. Nie będę rozwodzić się nad tymi tezami. Krótko: w Rosji nie dojdzie do władzy maniak, ponieważ władzę trzyma w tym kraju grupa bogatych i pragmatycznych ludzi, którzy nie spieszą się odsunąć Władimira Putina. Nie chcą, by ich majątek znalazł się w niebezpiecznych rękach.

Czy należy przepraszać za Katyń? Tak, należy zrobić to powtórnie, ale gestów pokajania powinno być w Europie więcej, a do tej pory nie przepraszał nikt oprócz Niemiec.

Rosja przeprosiła Polaków i inne narody, które ucierpiały od stalinizmu, ale nie rozliczyła się w pełni ze swoją historią. To błąd. Jednak za samo przyznanie się do winy osiągamy pewną "średnią europejską".

Wyobraźmy sobie, że Rosja i Polska pojednały się i przestały spoglądać na siebie przez mur wzniesiony z rakiet Iskander i Patriot. Co to daje? Wzrost dobrobytu na Ukrainie, Białorusi i w Mołdawii. Stworzenie rosyjskiemu i unijnemu biznesowi możliwości konkurowania na rynkach tych krajów, zamiast zastanawiania się nad "geopolitycznym wyborem Kiszyniowa, Mińska i Kijowa", pozwoli na wzrost zatrudnienia i konsumpcji. Często mówi się, że członkostwo w Unii i jednoczesna współpraca z Rosją jest niemożliwa dla byłych republik radzieckich. Oficjalna pozycja Moskwy z lat 90. jest następująca: Europę należy budować ze Wschodu i z Zachodu. To fakt, Unia posiada swoje struktury, Rosja tworzy własne, np. unię celną z Kazachstanem i Ukrainą. Ale nie jest to przeszkoda uniemożliwiająca prowadzenie interesów.

Dlaczego polsko-rosyjskie pojednanie jest tak ważne? W Europie Wschodniej zachodzą dynamiczne zmiany. Niedługo pojawią się warunki do odsunięcia Aleksandra Łukaszenki, białoruskiego dyktatora. Baćka nie będzie już w stanie straszyć Unii, że "Rosja wykupi Białoruś", natomiast Rosji grozić przekształceniem Białorusi w "państwo nacjonalistyczne". Ważne żebyśmy wiedzieli, jak zachować się wobec tych zmian.

Bój z wymyślonym wrogiem

Pojednanie polsko-rosyjskie wzmocni NATO i przyczyni się do wzmocnienia bezpieczeństwa na terytorium od Morza Czarnego do Morza Bałtyckiego. Dlaczego wzmocni się NATO? Nie śmiejcie się od razu. Chwila uwagi. Jednym z problemów NATO jest to, że państwa należące do paktu w różny sposób definiują jego cele i priorytety.

Nieudane próby mobilizowania Niemiec i Francji do udziału w wojnie w Iraku podejmowane przez USA na początku XXI wieku, sytuacja w Łotwie, a teraz wojenna retoryka estońskich i polskich polityków pod adresem Rosji pokazały, że w NATO są trzy grupy krajów starające się wykorzystać sojusz w różnych celach. Dla USA NATO jest maszyną wysyłającą sojuszników z Europy i Turcji w "gorące miejsca", takie jak Irak czy Afganistan. Dla starej Europy - jak Donald Rumsfeld, zdymisjonowany szef Pentagonu, nazwał Francję i Niemcy - to niedrogi oddział ochotniczy broniący terytorium europejskiego. A także oddział do walki z kryzysami. I na koniec: dla Polski, Estonii, Łotwy, Litwy, Czech oraz Węgier NATO jest środkiem obrony przed Rosją. Polska oraz inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej wierzą, że NATO pomoże im w ewntualnej wojnie z Rosją.

Te trzy różne cele państw należących do NATO są tak sprzeczne, że mogą w końcu doprowadzić do rozpadu aliansu.

Po kolei: Rosja nie stanowi wojennego zagrożenia dla Europy. W Niemczech zdają sobie z tego sprawę. Podczas gdy pierwsza grupa wymienionych przeze mnie państw NATO walczy z realnym niebezpieczeństwem, to grupa trzecia wciąż toczy bój z zagrożeniem wyimaginowanym.

Wyobraźmy sobie: wrogość pomiędzy Rosją a Polską znikła, następnie znikła wrogość pomiędzy Rosją a NATO. Kończy się operacja militarna w Afganistanie. Pojawiają się możliwości dla "ochrony praw człowieka" w Północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Kiedy Polska stwierdzi, że nie odczuwa zagrożenia ze strony Rosji, zrobi NATO i UE prezent.

Mniejszość straszy Rosją

Polepszenie stosunków na linii Rosja-Polska, a także Rosja-Unia pomogłoby w zakończeniu konfliktów zbrojnych na Kaukazie i w sporze o Naddniestrze. Tu potrzebny jest kompromis, ponieważ część krajów zaangażowanych w konflikt liczy na pomoc Rosji, część na pomoc Zachodu (w tym NATO). Tymczasem Polska znana jest w Unii jako rzeczniczka państw Europy Wschodniej, natomiast Rosja często określa kraje te jako "swoją strefę wpływów". Tu trzeba wypracować konsensus. Co jest do zrobienia? Aby Mołdawia zbliżała się do Europy, konieczne jest scalenie jej ziem, co może dokonać się jedynie po odsunięciu od władzy prezydenta Igora Smirnowa panującego w separatystycznym Naddniestrzu już 20 lat. Mołdawia nie miałaby wówczas dylematu: bez Naddniestrza wejść w skład Rumunii albo czekać nie wiadomo jak długo na kapitulację Naddniestrza.

Gruziński prezydent Micheil Saakaszwili nie wyciągałby więcej z unijnej kasy pieniędzy, strasząc, że "Gruzji grozi rosyjska okupacja". Także w Gruzji pojawiłaby się szansa na demokratyzację i nowego lidera, ponieważ Saakaszwili marzy teraz o wariancie rosyjskim: zasiądzie w fotelu premiera i będzie mieć większe pełnomocnictwa niż prezydent. Gdyby doszło do zmiany władzy w Gruzji, poprawiłyby się stosunki na linii Moskwa-Tbilisi i byłoby coraz mniej przeszkód na drodze zbliżenia się Gruzji do Europy.

Pojednanie Polski z Rosją mogłoby przynieść same profity. Obecna sytuacja kłótni z Moskwą nie jest na rękę Polakom. To sytuacja dobra dla mniejszości politycznej, która strach przed Rosją wykorzystuje jako czynnik mobilizujący. Polacy, zgódźcie się ze mną. Korzyści z pojednania będą duże.

Przełożyła Małgorzata Nocuń

Dmitrij Babicz jest komentatorem rosyjskiej agencji Ria Novosti.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2011