Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po pierwsze rzeczywistość, fakty, nagie fakty. Potem ich interpretacja. O ile z tym pierwszym jakoś sobie radzimy, to z drugim już tak łatwo nie jest. Zresztą, i z faktami coraz trudniej z powodu postępu w nauce. Rzeczywistość nieustannie wymyka się nam z naszych laboratoriów, pracowni, gabinetów. Im głębiej wchodzimy w strukturę materii, im dalej w Kosmos, w głąb oceanów, ale i naszych organizmów i psychiki wędrujemy, tym zagadek coraz więcej. Ogrom wiedzy powoduje, że każdy nowy pewnik, paradygmat, rodzi cały szereg nowych pytań i zamiast zamykać proces badawczy, otwiera nowe możliwości. Dzieje się tak w nauce, dzięki czemu naukowcy stają się ludźmi pokornymi. Nie dlatego, że chylą głowy przed nieznanym, a przeciwnie, podtrzymują w sobie nadzieję na to, że to, co dzisiaj niemożliwe, już jutro takim być nie musi.
Podobne podejście do rzeczywistości coraz częściej można spotkać w teologii. Ci, którzy ją uprawiają, coraz wyraźniej widzą, że, tak jak w nauce paradygmaty, tak w teologii dogmaty, nie zamykają dyskusji o wierze, ale otwierają. Mówiąc za Czesławem Miłoszem, dogmaty są zawieszone parę centymetrów nad naszymi głowami. Dzięki temu jedno staje się pewne, że najważniejsze, najgłębsza prawda o stworzeniu i Stwórcy wciąż jest przed nami.
Niech więc nie dziwi niespójność, jak też sprzeczności występujące w opisach biblijnych, ewangelicznych, zwłaszcza w opowiadaniach o aresztowaniu Jezusa, o Jego procesie, śmierci i o tym wydarzeniu, które nazywamy zmartwychwstaniem. Ten wielkanocny chaos jest zaletą, a nie brakiem, sygnalizuje bowiem rzecz ogromnej wagi - nie chcesz żyć złudzeniami, wierz w niemożliwe. Fakt przeżycia śmierci, fakt, że ten, którego zabito, żyje, nie jest cudem, ale potwierdzeniem marzenia ludzkiego rozumu i serca. Marzenia o nieśmiertelności. Tak oto mówi o tym Paweł Apostoł: "Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał" (1 Kor 15, 13).
Jan Ewangelista mówi o Piotrze Apostole, że "Ujrzał i uwierzył". A zatem, żeby uwierzyć, trzeba najpierw zdobyć się na odwagę i wyjść z bezpiecznego schronienia, które daje dzień wczorajszy. Trzeba otworzyć zaryglowane ze strachu drzwi Wieczernika i pobiec z powrotem tam, skąd się wczoraj w popłochu uciekło. Ten strach, który sparaliżował apostołów, spowodowała bezradność wobec wydarzeń, których nadejścia powinni byli się spodziewać. Jezus nieraz ich ostrzegał. Nie mniej to wszystko, co na nich spadło, przekraczało ich możliwości.
Ten powrót na miejsce tragedii jednak się opłacił. Okazało się bowiem, że znowu rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania, a tym bardziej obawy. Jakby nic strasznego się nie stało. Ten, o którym sądzono, że przestał istnieć, bo został zabity, okazało się, że żyje. I znowu najlepszym miejscem na spotkanie z Nim będzie grono przyjaciół, towarzyszy Jego doli i niedoli, jak też stół, chleb i wino. Skoro tak, to wygląda na to, że nasz Bóg jest wciąż głodny naszej miłości.