Zmierzch ETA

Zawieszenie broni ma być powszechne. Jeszcze kilka lat temu taka deklaracja ETA, organizacji uznanej przez UE i USA za terrorystycznę, wywołałaby w Hiszpanii entuzjazm.

25.01.2011

Czyta się kilka minut

Tym razem reakcje wśród hiszpańskich polityków - czyli po drugiej stronie krwawego konfliktu między rządem w Madrycie a baskijskimi nacjonalistami - były jednak bardzo powściągliwe. Jakby wszyscy tylko wzruszyli ramionami, nieporuszeni oświadczeniem, wygłoszonym na taśmie wideo przez trzech zamaskowanych mężczyzn.

"Droga będzie bardzo długa" - stwierdził premier José Zapatero. "Czy jestem dziś spokojny? Tak. Czy to już koniec? Nie. Czy to jest to, na co społeczeństwo miało nadzieję? Po raz kolejny - nie" - mówił szef MSZ Alfredo Rubalcaba. "To niewystarczające" - skwitował oświadczenie socjalistyczny premier rządu w Kraju Basków Patxi López i uznał je za sygnał, iż ETA zaczęła dopuszczać myśl, że "ich koniec jest nieunikniony".

ETA: degradacja i izolacja

Według swego oświadczenia, ETA stawia teraz na proces demokratyczny, dialog i pertraktacje. Tyle że, być może, zdecydowała się na to za późno: zawieszenie broni (choć nie tak radykalne) ogłaszała już wcześniej kilkakrotnie. Ostatni raz w 2006 r.; zakończył je wybuch bomby na parkingu przy madryckim lotnisku. Nadzieje socjalistów, w tym premiera Zapatero, którzy zaangażowali się wtedy w rozmowy z terrorystami, legły w gruzach.

W tym czasie sama ETA ulegała powolnej degradacji: nie tylko traciła kolejnych przywódców, aresztowanych w wyniku wspólnych akcji policji francuskiej i hiszpańskiej, kolejne bazy i magazyny, ale przede wszystkim poparcie - zarówno wśród Basków, jak i mieszkańców innych regionów Hiszpanii, z których część wyrażała kiedyś zrozumienie dla baskijskich aspiracji narodowych. Przełomowym punktem w procesie społecznej izolacji ETA było zamordowanie 29-letniego radnego Miguela Ángela Blanco w 1997 r. Jego jedyną winą była prawdopodobnie przynależność polityczna, a ceną życia - spełnienie żądań ETA, by 500 związanych z nią więźniów, rozrzuconych po więzieniach w Hiszpanii, zostało przeniesionych do zakładów karnych w Kraju Basków.

Uwolnienia porwanego Blanco domagały się setki tysięcy ludzi na ulicach miast, apelował o to Jan Paweł II. Nie udało się. Tamten rok nie był nawet szczególnie krwawy: z rąk ETA zginęło 13 osób, podczas gdy w 1980 - ponad 90. Ale fakt, że terroryści porwali i zabili z zimną krwią w oczywisty sposób niewinnego cywila, okazał się dla mieszkańców Hiszpanii nie do wybaczenia.

Baskowie się zmienili

Inni są dziś też sami Baskowie. - Z badań wynika, że nacjonalizm baskijski utrzymuje się na tym samym poziomie albo trochę się zmniejsza, głównie wśród ludzi młodych - mówi "Tygodnikowi" prof. Fernando Molina Aparicio z Uniwersytetu Kraju Basków. - Jednak partie nacjonalistyczne, które w połowie lat 80. dostawały aż 60 proc. głosów, nie mogą już liczyć na takie poparcie.

Według "Euskobarómetra" z października 2010 r., 56 proc. Basków deklaruje jednocześnie narodowość hiszpańską i baskijską, a tylko 31 proc. uważa się jedynie za Basków. - Jedna trzecia Basków opowiada się za niepodległością. Taki cel dominuje wśród elektoratu skrajnie lewicowych partii nacjonalistycznych, ale deklaruje go jedynie połowa wyborców najważniejszej formacji politycznej w regionie, Partii Narodowej Baskijskiej. Dlatego nie można twierdzić, że suwerenności domaga się większość Basków - mówi prof. Aparicio.

Na tę zmianę, jak i na spadek poparcia dla ETA, wpłynęły zapewne nie tylko zamachy, ale również podziały wewnątrz baskijskiego społeczeństwa. Plus zmęczenie choćby tzw. podatkiem rewolucyjnym, czyli formą haraczu wymuszanego na baskijskich przedsiębiorcach. Sformułowanie z obecnej deklaracji ETA, że zawieszenie broni jest "powszechne", odczytywane jest jako rezygnacja z owego "podatku".

W takim otoczeniu społecznym ETA nie ma szans na szybką odbudowę swych struktur. W więzieniach siedzi kilkuset jej ludzi - więcej bywało ich tylko za reżimu Franco. To oraz niknące społeczne poparcie dla ich walki wymusiło zawieszenie broni i próbę podjęcia rozmów. Możliwe byłyby one np. za pośrednictwem baskijskiej lewicowej partii Batasuna, uważanej za polityczne skrzydło ETA. Tyle że została ona zdelegalizowana w 2003 r., a jej ponowna legalizacja wydaje się dziś odległa - wkrótce po deklaracji ETA doszło do kolejnych aresztowań wśród młodych ludzi związanych z Batasuną. Bez szans wydaje się zatem start Batasuny w majowych wyborach regionalnych.

***

Jeśli dziś ETA oczekiwała oklasków, gorzko się zawiodła. Wszystkie partie podchodzą do niej z nieufnością. Być może czas ETA minął i naturalnym krokiem powinno być samorozwiązanie, na co de facto czeka Madryt.

Ale nie znaczy to, że zwolennicy scentralizowanego państwa mogą ogłosić triumf. Przeciwnie, Hiszpanię czekają coraz twardsze rozmowy z regionami o określonej tożsamości, np. Katalonią. Gdy już znikną baskijscy terroryści, na scenie pozostaną baskijscy nacjonaliści - i trzeba będzie rozmawiać.

To jednak polityka, a - jak podkreśla prof. Aparicio - w Hiszpanii polityka a życie to dwie różne sprawy: - Proszę zajrzeć do restauracji w okolicach parlamentu w Madrycie lub instytucji samorządowych w Kraju Basków - mówi naukowiec. - Nacjonaliści baskijscy i hiszpańscy centryści jedzą tam obiad przy jednym stole, wspólnie. Może to dlatego, że Hiszpanie, a w tym i Baskowie, nie wierzą za bardzo w politykę...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2011