Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Właśnie przeczytałam opublikowany w „TP” 24/2013 list Katarzyny na temat „grzecznych dzieci” i jej stwierdzenie, że nie umie się złościć, że przeraża ją kłótnia, otwarte wyrażenie sprzeciwu czy po prostu własnego zdania. Cóż, ja wręcz przeciwnie: działam raptownie, impulsywnie i w złości, bardzo szczerze, tak do bólu, mówię, piszę całą subiektywną w danej chwili prawdę o sobie i innych. I... palę wszystkie mosty.
A jednak zgadzam się z przesłaniem artykułów z „TP” 22/2013, w których redakcja podjęła temat wychowania dzieci, przekonując, że tłumienie w nich złości przynosi negatywne konsekwencje w dorosłym życiu. Uważam, że złość w chwili beznadziejnego, dojmującego smutku potrafi oczyścić i uśmierzyć ból. Niedawno umarł mój mąż, i podobnie jak profesor Zygmunt Bauman, sięgnęłam „najmroczniejszego dna samotności”. Dotarłam „do miejsca, w którym gromadzą się jej gorzkie osady, jej najbardziej gryzące, toksyczne wyziewy”. W tym zmaganiu się z rozpaczą, pod koniec choroby i tuż po śmierci mojego męża, bardzo pomagał mi mój mentor, człowiek wspaniały, oczytany i niezmiernie inteligentny. Szczególnie po śmierci mojego męża prowadzone e-mailowo rozmowy z nim były dla mnie niesamowitym oparciem i sensem dalszego życia.
Nagle jednak mój mentor zamilkł, a ja w poczuciu beznadziejnej rozpaczy i samotności, w takiej totalnej złości, która nagle wybuchła we mnie w sposób radykalny i dziki, wykrzyczałam w kilkunastu mailach całą swoją rozpacz, złość, smutek i przerażenie. Po tym akcie złości i paniki uszło ze mnie całe napięcie i doznałam niesamowitego oczyszczenia. Jednocześnie jednak na zawsze straciłam możliwość dalszych rozmów, czego bardzo żałuję. Czytając teraz list pani Katarzyny, która pisze, że z powodu wychowania, jakie dostała w domu, nie potrafi się złościć, myślę sobie, że czasami bardzo chciałabym mieć jej cechy charakteru. Może czasami lepiej milczeć niż krzyczeć?
Na koniec chciałabym cicho szepnąć: mentorze, odezwij się, brakuje mi rozmów z Tobą! A redakcji podziękować za świetny tygodnik, którego lektura też pomaga mi żyć.