Zimno

Znowu stoją na mrozie i w ciemnościach.

17.12.2013

Czyta się kilka minut

W krótkie zimowe dni, w najkrótsze dni roku. Tak się jakoś składa. Stoją i marzną. Herbata zaraz stygnie. Złe czai się w mroku. Teraz (wtorek, 10 grudnia, godzina przed północą) jest -9 stopni. Ma spaść do -16. I czyste niebo, więc może chociaż nie ma wiatru, tylko ten nieruchomy mróz, który przychodzi z północy albo wschodu. Jutro ma być już trochę cieplej, ale zacznie padać śnieg. Myślę o zimie, o mrozie, o śniegu, ponieważ po śliskim źle się biegnie, źle się ucieka. Na zimnym w ogóle źle się walczy, nawet gdy ta walka jest całkiem pokojowa. Pociecha, że są grubo ubrani. To zawsze jakaś ochrona przed pałką albo gumową kulą. Ale jak dostaniesz w odkryte, to ból jest trzy razy większy niż latem.

Jest coś ponurego w połączeniu zimy i rewolucji. To wszystko powinno odbywać się wiosną, w pełnym słońcu. Wtedy można żyć w namiotach, w śpiworach, nie ruszać się z miejsca. Tamci tylko czekają, aż tłum się rozproszy, osłabnie. 15 godzin ciemności i chłodu pracuje na rzecz władzy. Może to wszystko jest z góry ukartowane? Że jeżeli ludzie już muszą wychodzić na ulicę, to sprowokować ich w grudniu, w styczniu, żeby szybko utracili siły. Żeby wystygli, wyziębli i skostnieli.

Przed południem napisał mi Jurij Andruchowycz: „Chcieli w nocy zmasakrować, czyli »zaczyścić« cały Majdan. Nie daliśmy. Ludzi przychodziło coraz więcej, no i odpędziliśmy ich w końcu. Wróciłem o 8.30 całkiem szczęśliwy i trochę spałem”.

Oglądam fotografie z Majdanu. Ze zgarniętego śniegu zbudowali barykady wysokie na dwa-trzy metry. Ludzie niosą wodę w wiadrach, w pięciolitrowych butelkach. Polewają śnieżny wał, który zamarza i staje się twardy jak mur. Więc śnieg i mróz jednak przydają się nie tylko władzy. Ale z jakiegoś względu w tej części świata zła władza kojarzy się z chłodem. Pewnie przez Syberię, przez otchłań Północy, w której bez śladu przepadały miliony. Nieludzka władza jest jak wiatr z północy, albo z północnego wschodu. Kiedy pierwszy raz pojechałem nad Adriatyk, do Chorwacji, najzwyczajniej nie mogłem uwierzyć, że tam był komunizm. Pod palmami? Wśród ligustrów? Ten sam co u nas?

Za dwa dni będzie rocznica 13 grudnia. Siedziałem wtedy w więzieniu. To były baraki jeszcze poniemieckie, dawny obóz pracy. Zbudowane z cegły, zaciągnięte tynkiem i niczym nie ocieplone. Było lodowato. Kaloryfery grzały, ale ciepło gdzieś znikało, wsiąkało w mury bez śladu. Wieczorami wracaliśmy z pracy po skrzypiącym śniegu, pod jarzeniowymi lampami wśród kolczastych drutów. Wyobrażałem sobie gułag. Gdy w niedzielny poranek odczytali przez radiowęzeł dekret, niczego nie rozumieliśmy, ale byliśmy niemal pewni, że wywiozą nas jako element szkodliwy i bezużyteczny gdzieś w głąb ciemnego i zrazem białego od mrozu Wschodu. Ale tylko nas profilaktycznie spałowali. Po kolei, systematycznie cela za celą. I ostrzegli, że zastrzelą, jak nie będziemy słuchali rozkazów.

Przypomina mi się to z racji grudniowej pory. Ale też dlatego, że przypominam sobie tamtą więzienną samotność i jednocześnie wyobrażam sobie samotność tłumu na Majdanie. Uwięzieni wewnątrz własnego państwa, otoczeni wrogą władzą, niepewni, co przyniesie jutro. Z jednej strony jest Rosja – bardzo zainteresowana rozwojem wydarzeń. Z drugiej Europa, która najchętniej by zapomniała o Ukrainie i zajęła się pomnażaniem własnego dobrobytu oraz obroną swojego spokoju. Kiedyś opowiadano sobie dowcip: „Z kim graniczy ZSSR? Z kim chce”. Podobnie jest z dzisiejszą Europą, która kapryśnie i arbitralnie ustala własne granice. Wciąż jeszcze odbija się jej czkawką Bułgaria i Rumunia, a i Polska czasem powoduje zgagę i nudności. Chorwację pewnie jeszcze jakoś strawi, ale Chorwacja to tysiąc kilometrów adriatyckiego wybrzeża, palmy, winnice, a na końcu jeszcze Dubrownik i taniej niż w Hiszpanii. Ukraina jest jeszcze tańsza, ale nie ma Dubrownika, ma wprawdzie palmy na Krymie, ale dla Europejczyka Krym to już Azja. Tak więc Chorwacja owszem, bo dobrze jest inkorporować jakiś kurort. Ale kawałek Rosji albo Azji? (Wiem, o czym mówię, bo Polska bardzo długo przed zachodnią publiką odgrywała rolę mniejszej i gorszej Rosji oraz azjatyckiego pogranicza...) To ponad siły, ponad apetyt, ponad zdolności żołądkowe tej tak zwanej prawdziwej Europy. Zwyczajnie by ją skręciło. Dlatego myślę o samotności tłumu na Majdanie.

No, ale wszystko to pewnie przez ciemność i chłód. Te myśli znaczy. Przez grudzień i najkrótsze dni w roku. Żeby zrobiło się raźniej, przypominam sobie Podole latem. Rozgrzane do białości kamienie na urwiskach Dniestru. Gęstą i ciężką zieleń po obu stronach drogi, gdy jechaliśmy do Ułaszkowców. Zaleszczyki, gdzie nawet cienie drzew parowały od upału. Światło spływało z nieba jak gorący miód. Wydawało się, że ziemia się rozstępuje, pęka, by uwolnić tą całą roślinność, która pieniła się, bulgotała, kipiała po rowach, przypłociach i wygonach. Ledwo się szło tym gęstym od zapachów powietrzu w czerwcu na Podolu.

Tak robię. Wspominam Podole, by wytchnąć na chwilę od myśli o Majdanie, o którym właściwie myślę bez przerwy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2013