Ziemia, jakiej nie znamy

O. Włodzimierz Siek, proboszcz z Irkucka: Kościół katolicki na Syberii to Kościół młody i poszukujący, Kościół w drodze. Jako katolicy musimy wchodzić na wszystkie te drogi, którymi idzie społeczeństwo. Samo otwieranie świątyń nic nie da.

20.02.2012

Czyta się kilka minut

TOMASZ PONIKŁO: Przyjechał Ojciec z Syberii do Polski, a tymczasem tu syberyjskie mrozy... O. WŁODZIMIERZ SIEK: (śmiech) Ale ja nie mam nic wspólnego z tymi temperaturami! A poważnie: na hasło „Syberia” spotykam się w Polsce z dwojakimi reakcjami. Pierwsza dotyczy straszliwego zimna. Faktycznie, klimat jest ostry, zimą temperatura utrzymuje się w przedziale minus 30 – minus 40 stopni. Oczywiście żyje się przez to trudniej, głównie tym, którzy doświadczają biedy, a już zwłaszcza mieszkańcom wsi. Ale życie toczy się tam normalnie, ludzie tak samo pracują, a dzieci chodzą do szkół i ganiają po ulicach. Drugie skojarzenie jest zapewne całkiem inne: dla Polaków Syberia to miejsce zsyłek, przed oczami stają XIX-wieczne obrazy ofiar carskich represji i wiek XX, gdy Syberia stała się symbolem stalinowskiego terroru. To rzeczywiście „nieludzka ziemia”? W listopadzie w katedrze w Irkucku codziennie odprawiamy Msze za ofiary zesłań. Z tej okazji otrzymujemy wiele listów z Polski z prośbą o modlitwę „za tych, którzy zginęli na nieludzkiej ziemi”. Po jednej z Mszy podszedł do mnie młody mężczyzna: „Proszę księdza – powiedział, patrząc mi w oczy – ja się na tej ziemi urodziłem, tu dorastałem, teraz tu pracuję i wychowuję dzieci. Nie życzę sobie, żebyście nazywali ją »nieludzką«”. Zrobiło mi się wstyd. On miał rację. Bo z jednej strony nie wolno nam zapomnieć o cierpieniu rodaków, o tym, że w ogóle historia katolicyzmu w Irkucku związana jest z zesłanymi tu Polakami. Z drugiej strony musimy pamiętać, że dziś ludzie tej ziemi nie są odpowiedzialni za to, co wydarzyło się dawniej. Część z nich, urodzona na Syberii i głęboko z nią związana, to zresztą potomkowie zesłańców. I proszę mi wierzyć: każdy chce tam żyć normalnie. Ale taka historia, chcąc nie chcąc, musi być balastem. Balastem jest w tym sensie, że wciąż widać, jak duże spustoszenie duchowe poczyniła w ludziach polityka władz ZSRR wobec tej części Rosji. Nieludzkie bowiem nie są na Syberii warunki ani dramatyczna historia. Najmocniej odcisnęło się piętno starań, by Syberia była ziemią bez Boga. Na szczęście te plany się nie ziściły, choć zaszły daleko. Dziś obserwujemy proces duchowego odrodzenia tej ziemi, czyli: tych ludzi. Skutki polityki ZSRR są mocno obecne w starszym i średnim pokoleniu, na szczęście młodzi są od nich wolni. Ci, którzy odnajdują swoją drogę wiary, są tak gorliwi, jakby chcieli nadgonić stracony czas. I przychodzą do kościoła? Istnieje pokusa – przyjeżdżając do Polski wyraźnie ją odczuwam – by mówić o misjach obrazami tysięcy ludzi nawróconych. Prawda jest inna: trzeba czasu, cierpliwości i pokory. Osób ze starszego pokolenia, które zachowały wiarę w czasach prześladowań, zostało niewiele; tu każdy pogrzeb to bezpowrotnie odchodząca historia. Ludzie najpierw przychodzą do Boga, potem do kościoła. Ale tkwi w nich niepewność, lęk, bo jednak wolność jest świeża i krucha. A propaganda mówiąca, że Boga nie ma, zaś religia jest dla prostaków, zagościła w ludzkiej mentalności. Dlatego najliczniej przychodzą młodzi i dzieci, którzy nie mają bagażu historii ani kompleksów. Najczęściej jest tak, że to dzieci przyprowadzają do kościoła rodziców. Gdy przychodzą same, jesteśmy zobowiązani skontaktować się z ich opiekunami i powiadomić o spotkaniach. To dobry prognostyk. Owszem, to nadzieja na przyszłość. Choć uczyć dzieci chrześcijańskiego życia w świecie, a przede wszystkim w domu, gdzie tylko one wierzą, jest trudno... Zadzwoniła do mnie ostatnio siostra z sąsiedniej parafii: dwoje wychowanków jej ośrodka zawarło małżeństwo. Przypomniałem sobie historię tego chłopaka: wyznał mi kiedyś, że nie wie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby siostry nie przygarnęły go z ulicy. „Dziś jestem ochrzczony” – mówił mi z dumą. A potem ze smutkiem dodał: „Ale w domu w Boga wierzę tylko ja”. Więcej chrztów udziela Ojciec dzieciom czy dorosłym? Dotąd więcej ludziom dorosłym. Ale przez osiem lat pracy w Irkucku udzieliłem już wielu ślubów – ci małżonkowie przynoszą teraz do chrztu swe dzieci, na liturgii zaczyna robić się gwarno. Chciałbym, żeby to był początek tendencji wzrostowej. A jaki jest stan obecny? Ciężko powiedzieć. Diecezja w Irkucku, gdzie jestem proboszczem parafii katedralnej i wikariuszem generalnym, zajmuje ok. 10 mln kilometrów kwadratowych. Jest większa niż kontynent europejski. Pracuje tu zaledwie 44 kapłanów i 53 siostry zakonne. W samym Irkucku jest 700 tys. mieszkańców, mamy w mieście dwa kościoły: katedralny (wybudowany w jubileuszowym roku 2000) i tzw. stary kościół polski. To niewielka świątynia, która zachowała się w pięknym stanie, ale nie jest naszą własnością: zamieniono ją na salę organową i należy do filharmonii, a my musimy słono płacić, by móc tam sprawować Eucharystię. Szacujemy, że ludzi poczuwających się do katolicyzmu może być w mieście do 15 tys., z czego w kontakcie z parafią pozostaje około półtora tysiąca, a regularnie na Mszach bywa w niedzielę w granicach 300 wiernych. To Kościół młody, parafie dopiero się rodzą, a katolicyzm pozostaje wyznaniem mniejszościowym wobec dominującego kulturowo prawosławia. To także Kościół poszukujący, Kościół w drodze: jako katolicy musimy wchodzić na wszystkie te drogi, którymi idzie społeczeństwo, samo otwieranie świątyń nic nie da. Jest też kwestia obecności osób duchownych: w całej diecezji pracuje tylko dwóch tamtejszych księży-zakonników. Powołania wykruszają się, dziś klerycy są tylko w zakonach – u werbistów czterech, w tym jeden Buriat, a więc rdzenny Syberyjczyk. W mojej parafii pracują jako wikarzy Polak i Słowak, a na uniwersytecie przygotowuje się Indonezyjczyk. Sądzę, że to skutki kryzysu rodziny, bo jednak katolickie powołanie do kapłaństwa rodzi się zwykle w rodzinie, a tu ich zbyt wiele nie ma. Kryzys rodziny to fraza, która służy dziś do wyjaśniania wszystkich problemów społecznych. Co jest specyficznego w tym kryzysie na Syberii? Tutaj to nie fraza, ale opis rzeczywistości. Bardzo dużo rodzin się rozpada, ludzie wchodzą w kolejne związki, nawet po cztery-pięć razy. Dzieci nie znajdują w takich domach bezpieczeństwa. Do niedawna tematem tabu było zjawisko „dzieci ulicy”. Psychologowie badający problem mówią o syndromie włóczęgostwa: dziecko, które ucieka z trudnego domu i zasmakuje swobody, czasem za cenę drastycznych warunków życia, nie chce już z niej rezygnować, więc znów ucieka: z domu, od rodziny zastępczej, z domu dziecka. Teraz władze intensywnie przeciwdziałają zjawisku, została podjęta wspólna praca, także z Kościołem i organizacjami pozarządowymi. Choć w mniejszych miasteczkach nadal można spotkać grupy włóczących się dzieci. Przy 40-stopniowym mrozie „dzieci ulicy” to niebagatelny problem, dlatego przy każdej parafii mamy możliwość ich przygarnięcia i nakarmienia. Ale wiadomo, że to tylko pomoc doraźna. Uzdrowienia wymaga sama instytucja rodziny. Tymczasem przyszłość nie wygląda różowo. Irkuck jest w rosyjskiej czołówce, jeśli chodzi o liczbę zakażeń HIV. Przyczyny są dwie. Pierwsza to wielka popularność narkotyków, wytwarzanych domowymi sposobami i łatwo dostępnych. Inaczej niż na Zachodzie, tu centrum produkcji, handlu i spożycia stanowią wsie i małe miasteczka – nie ma pracy, więc np. uprawą konopi można dorobić i oderwać się od rzeczywistości. Druga przyczyna to nikła świadomość seksualna, połączona z tendencją do częstej i okazjonalnej zmiany partnerów. Poza tym trwałymi problemami są alkoholizm i dysproporcje społeczne. To, co jest fundamentem społeczeństw Zachodu, klasa średnia, tu występuje rzadko. Ludzie są albo bardzo bogaci, albo żyją w biedzie. Przepaści społeczne są w Irkucku bardzo głębokie. Jak się Ojcu układa współpraca z władzami? Czy sytuacja Kościoła katolickiego na Syberii jest już unormowana? Pracuję w Irkucku od ośmiu lat, obserwowałem, jak przez ten czas Kościół wpasowywał się – i mam nadzieję, że już się wpasował – w syberyjski krajobraz. Parę lat temu wciąż natrafialiśmy na problemy wizowe, odmowy wjazdu pod byle pretekstem, zezwolenia wyłącznie na trzymiesięczny pobyt. A jak być duszpasterzem, gdy nie masz pewności, że będziesz towarzyszyć ludziom w ich codzienności? Teraz mam prawo do pracy w Irkucku przez następne pięć lat. Lokalne władze zapraszają przedstawicieli Kościoła na większość oficjalnych imprez. Uczestniczę w kilku ciałach doradczych. Owszem, spotykamy się jeszcze z biurokratycznym uprzykrzaniem życia. Ale nie możemy mówić już o prześladowaniu Kościoła na Syberii; chyba nawet ciężko twierdzić, by Kościół był tam ograniczany. I wraca Ojciec do tego Kościoła nadal jako misjonarz? Całe moje powołanie misyjne realizuje się na Wschodzie: najpierw spędziłem cztery lata na Białorusi, potem pięć lat w Rosji przy samej granicy z Chinami. Od 2004 r. jestem na Syberii. Pisałem wówczas do przełożonych w Rzymie, że marzy mi się praca w Ameryce Południowej, a po powrocie – zrobiłem wzmiankę – gotów jestem kontynuować misje w krajach byłego ZSRR. No i wysłuchano połowę mojej prośby. Ale nie żałuję: odkrywam Syberię, jaką mało kto zna, poznaję ludzi pięknych i głębokich duchowo.  O. WŁODZIMIERZ SIEK jest proboszczem parafii w Irkucku i tamtejszym wikariuszem generalnym, należy do zgromadzenia werbistów. Na Syberii pracuje od 2004 r. Parafię rzymskokatolicką w Irkucku można wesprzeć wpłatą na konto w Polsce:
O. Włodzimierz Siek Irkuck
plac Katedralny 1, 19-300 Ełk
Bank PEKAO S.A.
04 1240 1851 1111 0000 1411 2531

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2012