Zgwałcone studnie

Zygmunt Bauman: Ileż to jeszcze aspektów życia, o których, o zgrozo, wcale jak dotąd w konsumpcyjnych kategoriach nie myślimy, pozostało do skomercjalizowania! Rozmawiał Maciej Wiśniewski

06.05.2008

Czyta się kilka minut

Maciej Wiśniewski: Co Pan myśli, patrząc na postępującą prywatyzację wody?

Prof. Zygmunt Bauman: Komercjalizacja wody jest jednym z coraz liczniejszych ataków na ludzką solidarność. Jak zanotowała Jadwiga Mizińska (w "Duchach domu"), w ludzkim przekonaniu "woda nie jest do pożyczania. Woda jest do darowania. Ze wspólnej studni sama ofiaruje się wszystkim. Z takiej studni (...) wody wystarczy dla każdego. Nie rozróżnia ona swoich i obcych, wrogów i przyjaciół. Udziela się i użycza każdemu, kto pragnie". Ale "nasza zgwałcona wspólna studnia nie miała już jej dla nikogo". Co jest szczególnie bolesne, do konkurencji i waśni wzajemnych wiodące, gdy "woda z kranów cieknie drobnym ciurkiem"...

Prywatyzacja to prosta odpowiedź na kończące się jej zasoby, czy też kryje się za nią coś innego?

Tłumaczenie komercjalizacji wody wyczerpywaniem się jej zasobów jest jak stawianie wozu przed koniem. W krajach ubogich w wodę odprowadza się ją do zakładanego masowo przemysłu, który spożywa olbrzymie ilości potencjalnej wody pitnej i gospodarskiej (vide: Chiny i Indie!), a wtedy wypada zastąpić "zgwałcone studnie" "drobno ciurkającymi kranami".

W naszej natomiast części świata, z której wodochłonne przemysły się eksportuje, a do których wodę się importuje, powstaje brak, którym komercjalizacja się żywi, wytwarzany z pomocą "przemysłu potrzeb". Nie ma wszak żadnej obiektywnej konieczności, byśmy się na przechadzkę do parku wybierali jak na wędrówkę pustynną, z bukłakiem wody do pasa przytroczonym. Albo aby po jednej stronie przejścia granicznego na lotnisku trzeba było butelkę z wodą ciskać do "specjalnie zainstalowanego" kubła, by po drugiej stronie natychmiast nową nabyć. Okoliczność, że ktoś gdzieś coś posiąść może i się tym cieszyć bez rozstawania się po drodze z pieniędzmi, spędza sen z powiek każdemu specowi od marketingu i każdemu politykowi od PKB.

Naprzeciw tych speców i polityków stoją jednak konsumenci i ich potrzeba konsumpcji...

Dynamika konsumpcjonizmu jest w znacznej i rosnącej mierze autonomiczna wobec fizyczno-materiałowych limitów i wobec "potrzeb" konsumentów, zresztą w roli siły napędowej gospodarki konsumpcjonistycznej zastąpionych już dziś przez pożądanie i zachcianki (wyłożyłem to szerzej w wydanej w zeszłym roku książce "Consuming Life"). Ileż to jeszcze aspektów życia, o których, o zgrozo, wcale jak dotąd w konsumpcyjnych kategoriach nie myślimy, pozostało do skomercjalizowania! Po to, żeby się rozwijać, potrzebuje on zjadać coraz większe połacie tego, co nie było dotąd skomercjalizowane. Na przykład zamiast wody z kranu trzeba teraz nosić ze sobą jej butelkę. Do niedawna było to jeszcze nie do pomyślenia! Pod tym względem kapitalizm jest niepohamowany.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2008