Żelazny Wiktor
Żelazny Wiktor

Nigdy nie nauczyłem się porządnie grać w szachy, ale gdyby zapytano mnie, jakim szachistą chciałbym być, to właśnie Wiktorem Lwowiczem Korcznojem. Korcznoj potrafił stanąć samotnie naprzeciwko imperium. To mi się podobało, nie jego gra, której subtelności nie jestem w stanie docenić.
Jednym z pierwszych zakupów, jakie zrobiłem w swoim życiu w księgarni na Nowym Arbacie, była książka Wiktora Lwowicza „Szachmaty bez poszczady” (Szachy bez litości). Do dziś stoi w bibliotece na jednej z „lepszych” (tj. bliskich biurka) półek. Nie opowiada o szachach, ale o ludziach w nieludzkim systemie.
Wiktor Lwowicz przyznawał się do polskich korzeni po ojcu. Chwalił się, że babka nauczyła go mówić: „psiakrew”. W dzieciństwie przeżył blokadę Leningradu, rozwód rodziców, śmierć ojca na froncie. W czasie blokady poszedł do Pałacu Pionierów. Tam można było dostać coś do jedzenia....
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]