Miłosierdzie go nie przekonuje

Zarzuca Franciszkowi, że kieruje Kościołem według reguły jezuitów, mówi o „oszustwie Antychrysta”. Kim jest kardynał Gerhard Müller, który wyrasta na ikonę opozycji wobec papieża?

25.02.2019

Czyta się kilka minut

Gerhard Ludwig Müller, Watykan 2014 r. / KRZYSZTOF TADEJ / FOTONOVA
Gerhard Ludwig Müller, Watykan 2014 r. / KRZYSZTOF TADEJ / FOTONOVA

Szybko robił kościelną karierę, choć święcenia kapłańskie przyjął dopiero w 31. roku życia w 1978 r. Po habilitacji (1985) niespełna 40-letni Gerhard L. Müller został profesorem dogmatyki na uniwersytecie w Monachium, a w 2002 r. Jan Paweł II mianował go biskupem Ratyzbony. W 2007 r. Benedykt XVI powołał go do Kongregacji Nauki Wiary, a pięć lat później powierzył mu urząd prefekta i podniósł do godności arcybiskupa. Było to ukoronowanie drogi, podczas której dał się poznać jako krytyk osób wzywających Kościół do podjęcia reform. Podczas Katholikentagu (wielkiego zlotu katolików niemieckich) w maju 2012 r. mówił: „Nie może być tak, że ludzie, którzy sami z siebie nie są w stanie niczego stworzyć, tłoczą się na wielkich imprezach, wnosząc tam swą pasożytniczą naturę”.

Nastanie obecnego pontyfikatu okazało się cezurą w życiu abp. Müllera. Franciszek zaproponował bowiem Kościołowi radykalne zmiany, trudne do przyjęcia przez prefekta KNW. Jednak najpierw papież potwierdził arcybiskupa na urzędzie prefekta. Niemal natychmiast zaczęły pojawiać się medialne doniesienia na temat napięć pomiędzy nimi, które komentował jako „dziennikarskie legendy”. Zwolennicy Müllera dowodzili, że pozostawienie go na stanowisku prefekta Kongregacji (i mianowanie w 2014 r. kardynałem) oznacza papieską akceptację jego linii teologicznej.

Dziś widać, że kard. Müller nie tylko kontynuował linię kard. Ratzingera, ale ją zradykalizował, co doprowadziło w końcu do sporu z Franciszkiem.

Pole konfliktu

W 1993 r. niemieccy biskupi Oskar Saier, Karl Lehmann i Walter Kasper opublikowali list pasterski otwierający osobom rozwiedzionym żyjącym w nowych związkach drogę do pełnej wspólnoty eucharystycznej. Wszyscy trzej zostali przywołani do porządku przez prefekta KNW kard. Ratzingera. Kiedy już w 2013 r. abp Robert Zollitsch z Fryburga, wsłuchując się w intuicje Franciszka, wprowadził w swojej diecezji regulacje otwierające możliwość przystępowania osób żyjących w małżeństwach niesakramentalnych do komunii, nowy prefekt KNW abp Müller zażądał ich wycofania, bo – jak tłumaczył – nauka Chrystusa i Kościoła „nie podlega plebiscytowi”.

Fryburskie rozstrzygnięcie abp. Müllera nastąpiło już po papieskiej zapowiedzi zwołania nadzwyczajnego zgromadzenia synodu biskupów na temat rodziny. Najgorętsze pytanie dotyczyło możliwości udzielania komunii rozwodnikom. By uprzedzić możliwe odpowiedzi, prefekt KNW opublikował w „L’Osservatore Romano” tekst „Moc łaski”, usiłując nadać ton ewentualnej dyskusji. Jego wywód to apologia doktryny, która od czasów apostolskich wyłącza ze wspólnoty eucharystycznej małżeństwa niesakramentalne – chyba że zachowają one pełną wstrzemięźliwość seksualną (o czym pisał Jan Paweł II w „Familiaris consortio”).

Müllera nie przekonuje argument miłosierdzia, bo – powiada – nie można nim przysłaniać boskiej sprawiedliwości, gdyż w ten sposób banalizuje się prawdziwy wizerunek Boga, zastępując go obrazem, „zgodnie z którym nie mógłby On postępować inaczej, jak tylko przebaczać”.

Na przedsynodalnym konsystorzu wykład na temat najbardziej palących problemów rodzin wygłosił jednak nie kreowany właśnie kardynałem Müller, lecz emerytowany kardynał Kasper, współautor listu z 1993 r. Pytał m.in.: „czy możemy odmówić sakramentu pokuty i komunii w sytuacji, gdy osoba rozwiedziona i żyjąca w nowym związku wyrazi skruchę z powodu rozpadu swego pierwszego małżeństwa i zapewni, że uczyni wszystko, aby jej drugi związek cywilny żył wiarą?”.

Moja teologia

Kard. Müller domagał się specjalnego posłuchu dla swoich poglądów. W wywiadzie dla Radia Watykańskiego powiedział: „Nie uczestniczę w debacie prywatnie, jako teolog, lecz na mocy mojego urzędu. Kongregacja Nauki Wiary jest jedyną kongregacją, która ma ­bezpośredni udział w nauczycielskim urzędzie papieża”. Trudno znaleźć uzasadnienie takich roszczeń: wszelkie rozstrzygnięcia o charakterze doktrynalnym muszą uzyskać papieską aprobatę.

W książkowym wywiadzie „Nadzieja rodziny” Müller skrytykował wykład Kaspera, a chcąc unaocznić banalność podobnych liberalnych pomysłów duszpasterskich stwierdził: „Nie można rano chodzić do kościoła, a wieczorem do burdelu”. Tym samym stawał się liderem opozycji wobec zmian, na które przychylnym okiem patrzył papież Franciszek. Do jego frakcji dołączyli z czasem kardynałowie: Joachim Meisner, Raymond Burke, Carlo Caffarra, Walter Brandmüller i Velasio De Paolis. Z ich udziałem (bez Meisnera) powstała książka: „Pozostać w prawdzie Chrystusa. Małżeństwo i komunia w Kościele katolickim” (2014). To miał być program na zbliżający się synod. Tak się jednak nie stało.

Amoris laetitia

Obradujący jesienią 2014 r. synod biskupów wypracował „Relatio”, a ta posłużyła jako dokument wstępny dla XIV zwyczajnego zgromadzenia synodu biskupów, również poświęconego rodzinie (październik 2015 r.). Owocem jego obrad była adhortacja Franciszka „Amoris laetitia”. Od momentu jej publikacji kard. Müller forsował swoją interpretację: „nie można żyć w stanie łaski, a zarazem w stanie grzechu”, papież nie udzielił zgody na udzielanie komunii osobom żyjącym w nowych związkach, a głośny przypis 351 (z 8. rozdziału) nie dotyczy tej grupy wierzących.

Wielu hierarchów nie podzielało jego pewności. W styczniu 2017 r. biskupi Malty, a w lutym biskupi Niemiec (z wyjątkami) otworzyli rozwiedzionym możliwość podjęcia starań o pełne uczestnictwo w Eucharystii. Müller nie był już w stanie przywołać ich do porządku. Pozostały mu wystąpienia w mediach. Twierdził, że adhortacja nie uzasadnia żadnych nowych regulacji, i przypominał, iż w każdych okolicznościach współżycie poza sakramentalnym małżeństwem jest grzechem śmiertelnym („Il Timone”). „To nie »Amoris laetitia« spowodowała niejasną interpretację, ale niektórzy jej interpretatorzy”.

Roma locuta

Czynnikiem rozstrzygającym spór o „Amoris laetitia” był list Franciszka do argentyńskich biskupów regionu Buenos Aires, chwalący ich kryteria praktycznego zastosowania adhortacji. Pismo to, datowane 5 września 2016 r., pojawiło się niebawem na stronie zawierającej oficjalne dokumenty Stolicy Apostolskiej. Do tekstu dołączono argentyńską instrukcję, którą Franciszek uznał za autentyczną interpretację adhortacji. A to oznacza, że istnieje inna niż przedstawiona w „Familiaris consortio” możliwość zezwolenia rozwiedzionym na przystąpienie do komunii. Warto podkreślić, że chodzi tu o „możliwość” (wymagającą trudu samych zainteresowanych i mądrości duszpasterzy), a nie o generalne regulacje prawne.

Żeby nie było co do tego wątpliwości, 5 czerwca 2017 r. kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu, na polecenie papieża zamieścił informację, że jest to autentyczne nauczanie Magisterium. Ten dzień można by zatem uznać za koniec zmagań kard. Müllera. Stało się jednak inaczej.

Nowa krucjata

30 czerwca 2017 r. kard. Müller dowiedział się o zakończeniu swej misji prefekta Kongregacji Nauki Wiary, co – biorąc pod uwagę rozbieżności teologiczne pomiędzy nim a papieżem – można by uznać za oczywiste. Ale kardynał nie pogodził się z tą decyzją. W licznych wywiadach zdradzał, że audiencja, na której dowiedział się o dymisji, trwała minutę i że nie usłyszał jej powodów. Potem mówił jeszcze o tym, że w kręgu papieża znajdują się donosiciele szkodzący Kościołowi, którymi powinien zająć się psychiatra, oraz że padł ofiarą intryg „pewnych sił”. Nie omieszkał wyrazić dezaprobaty dla Franciszkowego stylu rządzenia, jego polityki personalnej i nieufności okazywanej kurii.

Ponadto krytykował inne niż jego interpretacje „Amoris laetitia”. Mówił, że uczciwi krytycy papieża (tzn. czterej kardynałowie, autorzy listu wyrażającego swe wątpliwości wobec adhortacji) „zasługują na przekonującą odpowiedź”. Wspominał o konieczności uniknięcia „nowej schizmy” i nie przyjmował do wiadomości papieskiego rozstrzygnięcia sporu o adhortację (według niego argentyński list papieża był tekstem prywatnym, niemającym znaczenia doktrynalnego).

Powiedział też, że nie można ślepo podążać za papieżem, gdyż nie jest on żadnym „bossem”.

Wykolejony pociąg

Kiedy 28 lutego 2018 r. Konferencja Episkopatu Niemiec podjęła decyzję o wypracowaniu „Pomocy duszpasterskiej” nt. możliwości przystępowania do komunii świętej niekatolickich współmałżonków żyjących w małżeństwach mieszanych, były prefekt KNW stwierdził, że przekroczyła swoje kompetencje, prowadząc do protestantyzacji Kościoła katolickiego. Oświadczył również, że – nie licząc sytuacji zagrożenia życia – komunię sakramentalną mogą przyjmować jedynie ci, którzy są w pełnej komunii [jedności] z Kościołem katolickim.

Gdy Stolica Apostolska pismem kard. Luisa Ladarii (nowego prefekta Kongregacji Nauki Wiary) wstrzymała publikację „Pomocy duszpasterskiej”, kard. Müller skomentował, że Watykan „krótko przed przepaścią zaciągnął hamulec bezpieczeństwa. Pociąg się mimo to wykoleił i należy go teraz znów starannie postawić na tory”.

Zdaniem Müllera niemieccy biskupi pogodzili się z sekularyzacją i dechrystianizacją Europy oraz porzucili ewangelizację. Dla wielu z nich akceptacja mediów jest ważniejsza od prawdy, natomiast wierni trwający przy prawdziwej doktrynie są prześladowani, czują się opuszczeni i zdradzeni przez pasterzy. Dzisiejszy kryzys Kościoła przypomina schizmę protestancką i sekularyzację w przededniu rewolucji francuskiej. I dalej: to nie klerykalizm jest źródłem zła, ale rozkład doktryny, który prowadzi do rozkładu moralnego.

Ma głowę na karku

Z przekonania o kryzysie, w którym znalazł się Kościół katolicki za Franciszka, wyrasta „Manifest wiary”, ogłoszony przez kard. Müllera 8 lutego br. Jak twierdzi autor, do wystąpienia zachęcili go liczni duchowni i świeccy oraz troska o zbawienie chrześcijan idących na zatracenie. Czterostronicowy tekst wydaje się zbiorem cytatów z Katechizmu (niewolnym zresztą od manipulacji, o czym można się łatwo przekonać sięgając do nr. 1457 KKK i porównując go z fragmentem „Manifestu”, w którym znajduje się odwołanie do tegoż miejsca). Najmocniejszy chyba fragment piętnuje „milczenie o [niektórych] prawdach wiary albo też nauczanie tego, co jest im przeciwne”, co kard. Müller nazywa „oszustwem Antychrysta”.

Wprowadzenie do dokumentu, ogłoszone na portalu amerykańskich konserwatystów LifeSiteNews, z którym kard. Müller zaplanował całe przedsięwzięcie, mówi o „quasi-korekcie pontyfikatu Franciszka”, wzywając jednocześnie do podpisywania petycji przeciwko „zamieszaniu wywołanemu przez papieża”. LifeSiteNews dopowiada, czego nie ma w samym tekście, że ostrze krytyki „Manifestu” skierowane jest przeciwko teologicznym błędom papieża. Impulsem przesądzającym o publikacji było podpisanie katolicko-islamskiej deklaracji o ludzkim braterstwie, w której pojawiło się – zdaniem wielu heretyckie – twierdzenie o chcianym przez Boga pluralizmie religii.

Nie bardzo wiadomo, kto miałby być adresatem „Manifestu wiary”. Czy jest to wotum nieufności wobec papieża, ze wskazaniem na jego następcę? Z pewnością za kard. Müllerem stoją konserwatyści niezadowoleni z Franciszkowego pontyfikatu, których nie brak w katolickim świecie. Nie wydaje się jednak, by wśród stronników byłego prefekta KNW można było znaleźć wielu kardynałów. Z sześciu, którzy protestowali przeciwko niektórym pomysłom papieża Franciszka, trzech (Meisner, Caffarra i De Paolis) już nie żyje. Formalne znaczenie ma tylko kard. Burke, gdyż kard. Brandmüller (ze względu na wiek) nie był nigdy elektorem. Dwaj ostatni – w związku z watykańskim spotkaniem na temat seksualnych afer w Kościele – wystosowali niedawno swego rodzaju minimanifest, który nie wychodzi jednak poza poglądy Müllera. Bliski jest mu z pewnością koloński kardynał Rainer M. Woelki, choć publicznie się z tym nie obnosi.

„Manifest” zdecydowanie skrytykował natomiast kard. Kasper, twierdząc, że tekst nie wnosi niczego nowego, nieprecyzyjne i połowiczne sformułowania na temat kapłaństwa, celibatu czy komunii dla rozwiedzionych prowadzą do rozłamu i zamętu, odwołanie do Antychrysta zaś przywodzi na myśl... wystąpienie Lutra. W obronie Müllera stanął abp Stanisław Gądecki, uznając, że kardynał opublikował „Manifest” jako „obronę czystej nauki wiary”. Pytany o zarzuty Kaspera, nie odwołał się do meritum, ale do wieku hierarchy (86 l.), który „jeszcze nad grobem w dalszym ciągu usiłuje podważyć wiarygodność kardynała”. Za kard. Müllerem według szefa Konferencji Episkopatu Polski ma przemawiać fakt, że „ma głowę na karku”.

Do krytyki Kaspera odniósł się w jednym z ostatnich wywiadów sam autor „Manifestu”, oceniając, że porównywanie go do Lutra jest „ekumenicznym kawałem stulecia”. Müller mówił też o „dworze papieża”: jego zdaniem tworzą go ludzie niemający pojęcia o teologii, którzy każdą papieską wypowiedź traktują jak głos z nieba, a krytykowanie Franciszka to dla nich świętokradztwo.

Kard. Gerhard Müller wystawia co prawda papieżowi certyfikat ortodoksyjności (co samo w sobie już jest kuriozalne), ale jednocześnie sugeruje, że Franciszek nie wypełnia zadania „jednoczenia Kościoła w prawdzie” i kieruje nim podług reguły jezuitów, słuchając Rady Kardynałów, składającej się raczej z menadżerów niż pasterzy.

W kontekście pedofilskich skandali w Kościele Müller uparcie powtarza tezę, że 80 proc. ofiar stanowią dojrzewający młodzi mężczyźni. Za całą sytuację odpowiedzialny jest więc – jego zdaniem – panoszący się w świecie i w Kościele homoseksualizm, a nie klerykalizm, przed którym jednoznacznie ostrzegał jeden z uczestników zeszłotygodniowego spotkania w Watykanie nt. nadużyć seksualnych w Kościele, kard. Rubén Salazar Gómez.

Choćby byli kardynałami

Do tej pory „Manifest wiary”, ogłoszony aż w siedmiu językach, poparło ok. 17 tys. osób. Efekt tak dużego medialno-teologicznego przedsięwzięcia jest więc raczej mizerny.

Na zakończenie chciałbym zadedykować czytelnikom „Manifestu” słowa kard. Müllera, wypowiedziane w czasach, kiedy piastował jeszcze urząd prefekta Kongregacji Nauki Wiary: „inni (...), choćby byli kardynałami, mogą się wypowiadać wyłącznie we własnym imieniu, a ich oświadczenia nie mają oficjalnego charakteru”. I tego się trzymajmy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2019