Żałoba miasta

Kinu rzadko udaje się wywołać w widzu uczucie totalnego zagarnięcia przez świat przedstawiony z całą jego wieloznacznością i rozmigotaniem. Twórcom „Margaret” ta sztuka się udała.

30.07.2012

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Margaret” / Fot. Imperial Cinepix
Kadr z filmu „Margaret” / Fot. Imperial Cinepix

Czy świat nie byłby lepszy, gdyby do sterów władzy dopuścić nastolatków? Tych jeszcze nie zepsutych, przepełnionych najczystszym idealizmem? W filmie „Margaret” roztrząsa taką kwestię nowojorska młodzież z prywatnego liceum. Zaledwie cztery lata po zamachu na World Trade Center miasto nie zdążyło otrząsnąć się z szoku. Film otwierają nakręcone w zwolnionym tempie zdjęcia ulic Nowego Jorku – sunący po nich anonimowi przechodnie zdają się pogrążeni w transie. Za chwilę w epickich panoramach miasta zobaczymy wyszczerbiony horyzont Manhattanu przecinany przez budzące złe skojarzenia samoloty. Napięcie i niepewność najsilniej odreagowują młodzi. W elitarnej szkole, do której chodzi główna bohaterka, nawet lektura Szekspira jest okazją do gwałtownego sporu o dzisiejszy świat – wystarczy, że w klasie zdominowanej przez dzieci z liberalnych środowisk żydowskich znajdzie się asertywna muzułmanka z Syrii.

Lonergan filmuje nowojorską żałobę w jej najbardziej destrukcyjnym stadium: rozdrażnienia i złości. Doskonale uosabia ten nastrój nastoletnia Lisa (gra ją Anna Paquin, która za rolę w „Fortepianie” Jane Campion dostała Oskara w 1994 r., a ostatnio grała w serialu „Czysta krew”). Pewnego dnia dziewczyna zaczepia kierowcę autobusu, niechcący powodując tragiczny wypadek. Kiedy umierająca na jej rękach kobieta bierze ją za swoją córkę, Lisa nie przestanie myśleć o tym zdarzeniu. Czuje się winna, ale winą obciąża także młodego kierowcę, któremu udało się uniknąć kary. Gdy wszyscy wokół (policja, nauczyciele, zajęta karierą teatralną matka) bagatelizują całą sprawę, dziewczyna samotnie wchodzi w rolę Nemezis. Niecierpliwa, egzaltowana, zacietrzewiona w swoim gniewie rozpoczyna krucjatę na rzecz sprawiedliwości.

W postaci kanciastej, wyszczekanej nastolatki, która w ocenie wszystkiego i wszystkich operuje wyłącznie skrajnościami i nie toleruje kompromisów, tworzy Lonergan portret młodości „durnej i chmurnej”, ale i pewnej postawy wobec świata. Lisa chce być jego niespokojnym sumieniem, nie widząc, jak po drodze poniewiera innymi wokół siebie, w myśl zasady „najprzód idee, potem człowiek”. Pośród dorosłych zakrzątanych wokół swoich małych spraw, często mylących trzeźwość z cynizmem, wydaje się zrazu jedyną sprawiedliwą. Stąd jej moralna wyższość wobec kierowcy, który zataił przed policją drobny fakt, by nie osierocić swoich dzieci, stąd krytycyzm wobec przyjaciółki zmarłej – przeżywającej żałobę po swojemu, wreszcie rozczarowanie krewnymi ofiary, sekundującymi Lisie w jej dochodzeniu po to tylko, by zyskać odszkodowanie, przy okazji dając się pożywić pazernym prawnikom.

Trudno utożsamić się z osobą tak zaślepioną w swojej pryncypialności, nawet jeśli z grubsza podzielamy jej racje. Jednak ekstatyczne aktorstwo Paquin, tudzież gęsty od niuansów scenariusz nie pozwalają nam zrazić się na dobre do tej irytującej, rozedrganej postaci. Nawet kiedy Lisa powodowana powypadkową traumą na gwałt próbuje stać się dorosłą, prowokując niezgrabną inicjację seksualną ze szkolnym kolegą czy cynicznie uwodząc nauczyciela od matematyki. Pozostaje istotą fascynującą nawet wtedy, gdy z pogardą właściwą klasom uprzywilejowanym traktuje napotkanych ludzi czy próbuje na siłę teatralizować rzeczywistość, przydzielając wszystkim jednoznaczne role. Gdy podczas lekcji angielskiego zostaje przywołana postać Margaret z depresyjnego wiersza XIX-wiecznego poety angielskiego Gerarda Manleya Hopkinsa (stąd tytuł filmu), nie mamy już wątpliwości, że to bezradność wobec cierpienia i śmierci, skojarzona dodatkowo z jaskółczym niepokojem dorastania i osamotnieniem w rozbitej rodzinie, każą Lisie tak rozpaczliwie gonić za porządkiem idealnym.

Bohaterowie „Margaret”, przedstawiciele nowojorskiej bohemy, ze stratą bliskich radzą sobie w sposób zrytualizowany, lecz świecki. Chętnie spędzają czas w teatrze, w operze, na dyskusjach o literaturze... Ale sztuka dokonuje w nich tylko chwilowego przebóstwienia, nie zastąpi życia jako takiego, nie pomaga ogarnąć sensu cierpienia. Sam film Lonergana ma w sobie bardzo wiele z opery – naśladuje jej rozlewność, emocjonalną drapieżność, zmieniające się tonacje poszczególnych scen, zapożycza aktorskie „pojedynki” i sążniste arie.

Oglądając „Margaret”, wielu widzów ma też wrażenie, jakby czytało potoczystą, wielowątkową powieść realistyczną, w której wiodącą intrygę dopełnia cały szereg obrazów i scen pozornie bezinteresownych, budujących klimat miasta pogrążonego w żałobie. W dzisiejszym kinie rzadko udaje się wywołać w widzu podobne uczucie totalnego zagarnięcia przez świat przedstawiony z całą jego wieloznacznością i rozmigotaniem („Dawno temu w Anatolii” Nuri Bilge Ceylana miało podobny efekt). I pomyśleć, że ten wspaniały film z doborową obsadą, wyprodukowany przez Anthony’ego Minghellę i Sidneya Pollacka, leżakował aż pięć lat na stole montażowym z powodu sporu o tak zwany final cut (ostateczną wersję montażu), zanim doczekał się amerykańskiej premiery w dziesiątą rocznicę ataku na WTC. Po drodze zdążyły go ominąć najbardziej prestiżowe festiwale i oscarowe nominacje. Tym większa chwała polskiemu dystrybutorowi, który zdecydował się zakupić ten film. Przed nami wersja „Margaret” skrócona z trzech godzin do 140 minut – co i tak stanowi ewenement w kinach szczelnie upakowanych sformatowanymi seansami.  

„Margaret” – scen. i reż. Kenneth Lonergan, zdj. Ryszard Lenczewski, muz. Nico Muhly, wyst. Anna Paquin, J. Smith-Cameron, Mark Ruffalo, Jeannie Berlin, Matt Damon, Matthew Broderick, Jean Reno i inni. Prod. USA 2011. Dystrybucja Imperial Cinepix. W kinach od 3 sierpnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2012