Zaledwie początek

Wbrew osiągnięciom nauk matematyczno-przyrodniczych, i nie tylko, wciąż o rzeczywistości myślimy ahistorycznie.

10.07.2012

Czyta się kilka minut

Wieczne jest tylko to, co niezmienne, twierdzimy. Wszystko zaś zmienne jest czasowe, to znaczy przemijające. Ponad czasem żyje tylko Bóg, my, ludzie, ponieważ mamy swój początek, to i koniec też mieć musimy. Nie ma rady. Podobnie dzieje się ze wszystkim innym na tym Bożym, ale i biednym świecie. Oczywiście poza nieśmiertelną duszą. Biednym, bo też chylącym się ku upadkowi, i to upadkowi śmiertelnemu. Któregoś dnia przecież wszystkie słońca zgasną.

Pewnie tak się stanie, ale z tego wcale nie wynika, że znaleźliśmy się w pułapce. Czy rzeczywiście im dalej i szybciej posuwamy się do przodu, czy też cofamy, wychodzi na jedno: czeka nas nicość? Czy tylko? Czy rzeczywiście nie ma innego wyjścia, innej możliwości?

Popatrzmy. Czy już sam fakt zadawania tego typu pytań nie świadczy przypadkiem o tym, że niekoniecznie wszystko co istnieje, łącznie z Bogiem, czy bogami, zmierza ku bezdennej przepaści? Wątpiąc w taki bieg spraw, stajemy na progu czegoś, co tylko na pozór wydaje się zbyt baśniowe, irracjonalne, żeby było prawdziwe. Bez względu na to, czy świat się zapadnie w siebie, czy wybuchnie, nieważne, czy wszystko zamarznie na kość, czy też spłonie, to jednak możemy mieć nadzieję, że to wcale nie koniec historii tegoż świata. Drogę wyjścia z tej pułapki wskazuje Paweł Apostoł. „W Nim (w Jezusie) bowiem wybrał nas (Bóg) przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym”. Stwarzając człowieka, Bóg zawsze kieruje się tym samym motywem – miłością. Jeśli tak, to nie możemy wciąż utrzymywać, że ten nasz świat jest w gruncie rzeczy chwilową zjawą. Nic niewartą fatamorganą. W najlepszym zaś przypadku miejscem próby czy też przystankiem w drodze do prawdziwego, bo duchowego, niezmiennego nieba.

„On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na ostateczne odkupienie, które nas uczyni własnością Boga ku chwale Jego majestatu” – mówi Paweł do Efezjan. Z tego wynika, że nic nie jest do końca przesądzone. Gołym okiem przecież widać, że ten nasz świat, przeszły i obecny, jak też ten w dającej się przewidzieć przyszłości, to dziedzictwo, które pozostawia wiele do życzenia. Tak po prostu jest. Można mieć o to pretensję do wszystkich, ale przede wszystkim do Boga, i uważać, że istnienie zła z całą pewnością przeczy możliwości Jego istnienia. Można jednak wybrać inne podejście, uznając bezradność wobec ciemnej miazgi zła, tę bezradność przyjąć jako tajemnicę, a więc wieloznaczność. A to jest już bardzo dużo. Zawsze bowiem jest lepiej widzieć cokolwiek, niż nic nie widzieć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2012